Dobra, to trochę fot (z opisami). Za dobrze to nie wygląda, są dwa pęknięcia. Jedno nieznaczne - takie rozwarstwienie na linii promienia rdzeniowego - to się da ogarnąć ściskając dodatkową obręczą. Drugie pęknięcie na środku klepki w poprzek. Głębokie na ok. 5mm, a może głębiej, tylko nie widać. Ta klepka albo do wymiany, albo do przełożenia na górną część beczki - bo założeniowo wypadła ciut poniżej środka boku.
Póki co zostawiam, jak jest, niech się drewno "zastanie" w tej pozycji. Może w tygodniu wygospodaruję czas na kolejne kroki,
Mam już parę wniosków po tym wszystkim.
1. Obliczać zwężenie (małej) beczki na ok. 8-9% - tyle wystarczy, aby obręcze się zaciskały przy dobijaniu. Obliczyłem na 10-11% - daje to ładniejszy baryłkowy kształt, ale zwiększa naprężenie w klepkach, a więc i ryzyko pęknięć.
2. Sprzęt do ściskania musi mieć długie i szerokie ramię dociskające, bo ściskał po 4 klepki (za krótkie ramię) i one wchodziły wgłąb korpusu - robiło się jajo. Przy dużym naprężeniu linki, w pewnym momencie ta linka go podciągnęła i kłapnął jak scyzoryk - bo ramię dociskowe jest za wąskie. Zdarzyło się to 2 razy, co na pewno niekorzystnie wpłynęło na naprężenia w klepkach. Były już mocno ściśnięte, a tu nagle "kłap" i w ułamek sekundy się rozprężały.
3. Duperela: lepsza grubsza linka - bo cienka się trochę wrzyna w drewno.
4. Mocniej grzeje się górna część korpusu, więc dobrze jest zmieniać pozycję beki na taborecie, żeby grzało się równomiernie. Lepiej też polewać (pryskać/smarować) klepki wewnątrz wrzątkiem, a nie zimną wodą.
Wg podręcznika, korpus się moczy w całości w gorącej wodzie, ale nie mam takiego kotła
Co do ługowania, to kurde, nie pamiętam tego artykułu, może przegapiłem? W każdym razie na początek chciałem roztworem możliwie jak najbardziej wodnym (84-85% wody i 15-16% etanol), żeby mi garbniki i ligniny wpłukało.