Ajerkoniak-smak krówki
@bielok
Naturalna - t.zn nie zbożowa ani żaden inny wynalazek. Normalna, czarna, z kofeiną kawa rozpuszczalna.
Tego typu trunki nie moga być za mocne. Musisz poeksperymentować. Dodaj np. trochę mniej alkoholu, żeby było słabsze.
Jest też gdzieś tu na forum fajny przepis w wątku GRZANKA. Rewelacja na zimowe imprezy (np. na lodowisko, ognisko,.....).
pzdr
Naturalna - t.zn nie zbożowa ani żaden inny wynalazek. Normalna, czarna, z kofeiną kawa rozpuszczalna.
Tego typu trunki nie moga być za mocne. Musisz poeksperymentować. Dodaj np. trochę mniej alkoholu, żeby było słabsze.
Jest też gdzieś tu na forum fajny przepis w wątku GRZANKA. Rewelacja na zimowe imprezy (np. na lodowisko, ognisko,.....).
pzdr
W takim razie dzisiaj moja żona przygotuje mi taką masę wg. swojego przepisu ze zwykłego mleka i cukru (2 litry mleka i 2 kg cukru). Taniej i więceja_priv pisze:@Pietro
Dokładnie tak jak napisałeś. Masa kajmakowa. Potem mikser, składniki i już na drugi dzień (po "przegryzieniu się) masz fajny kremik.
pzdr
Ratujmy się, bo trzeźwiejemy
Nigdy nie próbowałem wersji ze zwykłym mlekiem, a na forum z którego kiedyś wziąłem ten przepis (już nawet nie pamiętam na którym, może Oliwka?, albo winiarskie?) wręcz przestrzegano, że tylko skondensowane, słodzone i w puszce. Innych wersji nie próbowałem, ale tu macie pole do popisu. Kiedyś może skonfrontujemy te nasze "wynalazki" na żywo.
pzdr
pzdr
U mnie w domu rozróżnia się dwa rodzaje kajmaku.
1 metoda szybsza i prostsza - mleko gotowane w puszce.
2 metoda bardziej pracochłonna - mleko świeże + cukier coś tam jeszcze i kupe roboty
Efekt - nieporównywalny.
mazurek z kajmakiem tradycyjnym w/g metody 2 jest nie do zastapienia, cała reszta to tylko marne podróby
pozdrawiam - inżynier
1 metoda szybsza i prostsza - mleko gotowane w puszce.
2 metoda bardziej pracochłonna - mleko świeże + cukier coś tam jeszcze i kupe roboty
Efekt - nieporównywalny.
mazurek z kajmakiem tradycyjnym w/g metody 2 jest nie do zastapienia, cała reszta to tylko marne podróby
pozdrawiam - inżynier
Inżynierze, to może gdzieś wynajdziesz ten przepisik domowy na ten kajmak? Bo ja nie chcę ukrywać, że jestem mocno zaintrygowany. Smak samego czystego alkoholu już dawno mi się przejadł, zaczynam powoli sięgać po coraz to nowsze wynalazki
Nalewka farmaceutów też jest wyśmienita, ale co za dużo to nie zdrowo.
A co do wszystkich rodzajów nalewek i likierów, to muszę stwierdzić że są one niedobre...
Nie dobre dlatego, że za łatwo i za szybko to wchodzi
Potem człowiek cierpi na zespół dnia poprzedniego.
Pozdrawiam
Memphis
Nalewka farmaceutów też jest wyśmienita, ale co za dużo to nie zdrowo.
A co do wszystkich rodzajów nalewek i likierów, to muszę stwierdzić że są one niedobre...
Nie dobre dlatego, że za łatwo i za szybko to wchodzi
Potem człowiek cierpi na zespół dnia poprzedniego.
Pozdrawiam
Memphis
Szukajcie, a znajdziecie. Proście, a będziecie prości.
Ja mam taką koncepcję z doświadczenia:
- po czystej wódeczce własnej roboty głowa nie boli
- po wszelkich innych nalewkach owocowych, ziołowych itp bazujących na własnym spirytusie jednak głowa boli jeśli są spożyte w nadmiarze (czyli nie więcej niż 0,5 l na uczestnika biesiady ).
Czyli przestrzegam aby kolorowych nie nadużywać, jeśli ma być trochę więcej to wyłącznie czysta biała wódka i bez zagryzania chlebem.
Papierosy najlepiej też wyeliminować lub maksymalnie ograniczyć bo od nich też drugi dzień może do przyjemnych nie należeć.
Pozdrawiam
Winiarek
- po czystej wódeczce własnej roboty głowa nie boli
- po wszelkich innych nalewkach owocowych, ziołowych itp bazujących na własnym spirytusie jednak głowa boli jeśli są spożyte w nadmiarze (czyli nie więcej niż 0,5 l na uczestnika biesiady ).
Czyli przestrzegam aby kolorowych nie nadużywać, jeśli ma być trochę więcej to wyłącznie czysta biała wódka i bez zagryzania chlebem.
Papierosy najlepiej też wyeliminować lub maksymalnie ograniczyć bo od nich też drugi dzień może do przyjemnych nie należeć.
Pozdrawiam
Winiarek
Potwierdzam słowa @winiarka5 w całej rozciągłości. Dodam tylko, że podczas imprez w których borą udział osoby, które nie próbowały jeszcze np. moich alkoholi, żartobliwie mówię (dotyczy to wódki czystej żytniej, wódki pigwówki, żubrówki, jak również calvadosu, śliwowicy czy gruszkówki), że daję na piśmie delikwentowi certyfikat na brak kaca do ilości 0,7 litra na męską głowę . Oczywiście nikt nie wierzy, ale satysfakcję z reguły mam następnego dnia, gdy mówią: ty rzeczywiście głowa nie boli.
pzdr
pzdr
Ja z moją panią nazywamy to "Mleczko od wściekłej krowy"
Powstaje na bazie wódeczki 40%, z tym, że zamiast gotować zamkniętą puszkę słodzonego mleka skondensowanego przez 3 godziny, robię tak:
Wlewam większą część wódzi 0,7l do dzbanka (jak ktoś woli gęstsze i słodsze to 0,5l), mieszając dodaję powoli słodzone mleko z puszki tak, by nie zebrało się na dnie, resztą wódeczki płuczę do czysta puszkę.
Następnie zrywam papierową etykietkę z puszki, wlewam doń odrobinę wody i wsypuję kilka łyżeczek cukru. Chwytam kombinerkami puszkę i mieszając karmelizuję w niej cukier nad gazem lub ogniskiem (nie należy się przejmować, jeśli się przypali i pachnie spalonym-potem nie będzie czuć) byle nie na węgiel
Do karmelu dodaję znów troszkę wody-zeszkli się, a po chwili podgrzewając i mieszając otrzymamy syropik, który można już wlać bez obaw do dzbanka z resztą mikstury.
Na upartego można pić prawie natychmiast, jednak gdy poleżakuje w zamrażalniku do dnia następnego-zyskuje wiele, "przegryza się"
Wymaga mniejszych nakładów energetycznych od wyżej proponowanych receptur, więc śmiało polecam do stosowania, zwłaszcza w szeroko rozumianej turystyce
Dziewczyny są zachwycone
pozdrowienia!
Powstaje na bazie wódeczki 40%, z tym, że zamiast gotować zamkniętą puszkę słodzonego mleka skondensowanego przez 3 godziny, robię tak:
Wlewam większą część wódzi 0,7l do dzbanka (jak ktoś woli gęstsze i słodsze to 0,5l), mieszając dodaję powoli słodzone mleko z puszki tak, by nie zebrało się na dnie, resztą wódeczki płuczę do czysta puszkę.
Następnie zrywam papierową etykietkę z puszki, wlewam doń odrobinę wody i wsypuję kilka łyżeczek cukru. Chwytam kombinerkami puszkę i mieszając karmelizuję w niej cukier nad gazem lub ogniskiem (nie należy się przejmować, jeśli się przypali i pachnie spalonym-potem nie będzie czuć) byle nie na węgiel
Do karmelu dodaję znów troszkę wody-zeszkli się, a po chwili podgrzewając i mieszając otrzymamy syropik, który można już wlać bez obaw do dzbanka z resztą mikstury.
Na upartego można pić prawie natychmiast, jednak gdy poleżakuje w zamrażalniku do dnia następnego-zyskuje wiele, "przegryza się"
Wymaga mniejszych nakładów energetycznych od wyżej proponowanych receptur, więc śmiało polecam do stosowania, zwłaszcza w szeroko rozumianej turystyce
Dziewczyny są zachwycone
pozdrowienia!
Witam.
Warunki polowe ok, ale wolałbym karmelizować cukier w menażce.
Pozdrawiam
adwokat
Zdecydowanie odradzam. Puszki są od środka powlekane specjalnym lakierem / polimerem, który w ognisku się rozkłada na wiele szkodliwych związków. To, że nie czuć, nie znaczy, że tego nie ma.Tomaszek pisze: Następnie zrywam papierową etykietkę z puszki, wlewam doń odrobinę wody i wsypuję kilka łyżeczek cukru. Chwytam kombinerkami puszkę i mieszając karmelizuję w niej cukier nad gazem lub ogniskiem
Warunki polowe ok, ale wolałbym karmelizować cukier w menażce.
Pozdrawiam
adwokat
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości