Wódka dębowa w/g henrykk-a
Ja nie próbowałem tych "wyrafinowanych" metod uzdatniania alkoholu, gdyż jak do tej pory nie było takiej potrzeby.
Uważam, że podstawą jest dobry albo bardzo dobry destylat (kolumna rektyfikacyjna i proces przeprowadzony odpowiednio - zgodnie ze sztuką), oraz ew. filtrowanie poprzez złoże węgla aktywowanego.
Tak uzyskana wódeczka ma już swoich "fanów"
pzdr
Uważam, że podstawą jest dobry albo bardzo dobry destylat (kolumna rektyfikacyjna i proces przeprowadzony odpowiednio - zgodnie ze sztuką), oraz ew. filtrowanie poprzez złoże węgla aktywowanego.
Tak uzyskana wódeczka ma już swoich "fanów"
pzdr
Bo jej nie przywiozłem, gdyż ostatnio jej nie miałem, bo jej nie robiłem.Pafcio pisze:A_priv
Twojej dębowej nie pamiętam....
Tak samo jak nie przywiozłem czystej - teraz w moich żytnich wybrykach jest jeszcze "przednówek".
Dopiero zacieram żyto i destyluję surówkę. Pierwszy uzysk żytniej wódeczki (z tegorocznych plonów) przewiduję nie wcześniej jak za ok. 2 tygodnie. Wtedy na jakimś zlocie z przyjemnością wspólnie podegustujemy.
pzdr
Tak mi się przypomniało odnośnie wymrażania...
Leżakowałem kiedyś paskudne pogony z niewielką ilością węgla aktywnego. Poprawa była ale bez rewelacji. Postanowiłem w ramach eksperymentu wsadzić wspomnianą butelkę do zamrażalnika lodówki. Oto moje obserwacje (na ile pamiętam):
Klarowne pogony wraz ze spadkiem temp. robią się opalizujące, mętnieją całkowicie,robi się coś na kształt emulsji - zawiesina drobniutkich kropelek w klarownej raczej cieczy
Nastepnie w cieczy zaczynają wytrącać się drobniutkie kryształki mające tendencję do skupiania się w niewielkie nitkowate twory, ciecz jest praktycznie klarowna. Osiągnięta jest najniższa możliwa temp. Nastepnie w czasie wzrostu temp. kryształki rozpusczają się, jednak nie powstaje mleczna emulsja tylko relatywnie duże kropelki nierozpuszczone w reszcie cieczy, mające tendencje do wypływania na powierzchnię i tworzenia "rosołowych", aczkolwiek przezroczystych plam. W tym momencie energicznie wstrząsnąłem butelką. Zawirował leżacy do tej pory na dnie węgiel i plamy/krople zniknęły. Klarowną i mocno zimną ciecz zlałem znad węgla.
Poprawa jakości okazała się olbrzymia. Węgiel świetnie poradził sobie z w ten sposób wytrąconymi zanieczyszczeniami.
Przyznam się, że o tym eksperymencie zapomniałem i chyba wczesniej o nim nie pisałem (?). Robił ktoś podobne eksperymenty?
Leżakowałem kiedyś paskudne pogony z niewielką ilością węgla aktywnego. Poprawa była ale bez rewelacji. Postanowiłem w ramach eksperymentu wsadzić wspomnianą butelkę do zamrażalnika lodówki. Oto moje obserwacje (na ile pamiętam):
Klarowne pogony wraz ze spadkiem temp. robią się opalizujące, mętnieją całkowicie,robi się coś na kształt emulsji - zawiesina drobniutkich kropelek w klarownej raczej cieczy
Nastepnie w cieczy zaczynają wytrącać się drobniutkie kryształki mające tendencję do skupiania się w niewielkie nitkowate twory, ciecz jest praktycznie klarowna. Osiągnięta jest najniższa możliwa temp. Nastepnie w czasie wzrostu temp. kryształki rozpusczają się, jednak nie powstaje mleczna emulsja tylko relatywnie duże kropelki nierozpuszczone w reszcie cieczy, mające tendencje do wypływania na powierzchnię i tworzenia "rosołowych", aczkolwiek przezroczystych plam. W tym momencie energicznie wstrząsnąłem butelką. Zawirował leżacy do tej pory na dnie węgiel i plamy/krople zniknęły. Klarowną i mocno zimną ciecz zlałem znad węgla.
Poprawa jakości okazała się olbrzymia. Węgiel świetnie poradził sobie z w ten sposób wytrąconymi zanieczyszczeniami.
Przyznam się, że o tym eksperymencie zapomniałem i chyba wczesniej o nim nie pisałem (?). Robił ktoś podobne eksperymenty?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 50 gości