Masło domowe
Masło domowe
robię masło takim oto sposobem:0,75L śmietany od krowy wlewam do litrowego słoika i macham słoikiem przez 20 minut.
jeżeli macie jakiś patent na maselnicę to poproszę.
jeżeli macie jakiś patent na maselnicę to poproszę.
Ostatnio zmieniony 2011-10-12, 00:17 przez Spirit, łącznie zmieniany 1 raz.
Lubię pracę. Praca mnie fascynuje. Mogę siedzieć i patrzeć na nią godzinami....
ja robie maslo mniej absorbujacym sposobem, potrzebneskladniki to, zdenerwowana kobieta, najlepsze rezultaty otrzymuje sie gdy ma PMS (nie zebym byl seksistowski, ale nawet frytki wtedy nie chca sie spalic tylko z piekarnika wychodza takie gumowate) zatem przystepujemy do produkcji masla
i tak sie robi maslo, sprawdzone kilkukrotniekochanie... mam pomysl na... bita smietana
Moj tato zrobil kiedys taka nakladke na kanke do mleka. u gory drewniana pokrywka z dziurka, ktora zamykala kanke, a przez dziurke przeprowadzony byl kijek zakonczony dwoma skrzyzowanymi listewkami.
Maslo wychodzilo znakomite i dosyc twarde, a maslanke uwielbialismy.
Teraz juz nie ma problemow z kupieniem masla, ale kiedys to byl powazny wynalazek. Robilo sie tego masla od cholery, i blyskawicznie rozchodzilo sie po rodzinie
Maslo wychodzilo znakomite i dosyc twarde, a maslanke uwielbialismy.
Teraz juz nie ma problemow z kupieniem masla, ale kiedys to byl powazny wynalazek. Robilo sie tego masla od cholery, i blyskawicznie rozchodzilo sie po rodzinie
ENERGA - bezplatny internet w Twoim gniazdku
- degustator
- 40%
- Posty: 67
- Rejestracja: 2006-07-14, 08:27
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
@Spiryt
Mój "patent" na maselnicę jest jest równie prosty jak Twój.
Otóż biorę pustą butelkę PET nalewam śmietany tak do połowy zakręcam no i trzeba trochę pomachać , kiedy pojawią się grudki masła wylewam maślankę do innego naczynia.
Następną czynnością jest płukanie masła. Dolewam do butelki z grudkami masła zimną wodę i delikatnie mieszam uważając by grudki nie zbiły się w jednolitą masę następnie wylewam wodę z resztkami maślanki i ponownie nalewam trochę zimnej wody i powtarzam płukanie kilkakrotnie aż wylewana woda będzie czysta, klarowna. Następnie trzeba jeszcze trochę wstrząsać butelką by pozbyć się wody. Kiedy już mam już wewnątrz jednolitą masę rozcinam butelkę wyjmuję masło. Ostatnią czynnością jest wyciskanie wody- polega ono na tym, że przekładam porcjami masło do pojemników po margarynie i te małe porcje łyżką wygniatam a pojawiające się krople wody odlewam.
Maślankę pozostałą po "produkcji" masła podgrzewam do ok. 40 stopni i dodaję szczepionkę w postaci jednej łyżki kwaśnej śmietany lub joguru, kefiru naturalnego i wstawiam do cieplarki którą ustawiam na 40 stopni. Po sześciu godzinach mam pięknie ukwaszoną maślankę, którą po schłodzeniu można dosłownie "nożem kroić", 8ez cieplarki proces ukwaszania trwa o wiele dłużej a im dłuższy tym bardziej maślanka gorzknieje.
Mój "patent" na maselnicę jest jest równie prosty jak Twój.
Otóż biorę pustą butelkę PET nalewam śmietany tak do połowy zakręcam no i trzeba trochę pomachać , kiedy pojawią się grudki masła wylewam maślankę do innego naczynia.
Następną czynnością jest płukanie masła. Dolewam do butelki z grudkami masła zimną wodę i delikatnie mieszam uważając by grudki nie zbiły się w jednolitą masę następnie wylewam wodę z resztkami maślanki i ponownie nalewam trochę zimnej wody i powtarzam płukanie kilkakrotnie aż wylewana woda będzie czysta, klarowna. Następnie trzeba jeszcze trochę wstrząsać butelką by pozbyć się wody. Kiedy już mam już wewnątrz jednolitą masę rozcinam butelkę wyjmuję masło. Ostatnią czynnością jest wyciskanie wody- polega ono na tym, że przekładam porcjami masło do pojemników po margarynie i te małe porcje łyżką wygniatam a pojawiające się krople wody odlewam.
Maślankę pozostałą po "produkcji" masła podgrzewam do ok. 40 stopni i dodaję szczepionkę w postaci jednej łyżki kwaśnej śmietany lub joguru, kefiru naturalnego i wstawiam do cieplarki którą ustawiam na 40 stopni. Po sześciu godzinach mam pięknie ukwaszoną maślankę, którą po schłodzeniu można dosłownie "nożem kroić", 8ez cieplarki proces ukwaszania trwa o wiele dłużej a im dłuższy tym bardziej maślanka gorzknieje.
degustator
________________________________________
Doświadczenie powiększa naszą mądrość nie zmniejsza jednak naszej głupoty.
________________________________________
Doświadczenie powiększa naszą mądrość nie zmniejsza jednak naszej głupoty.
A ja pamiętam jak dawno temu (lata 70 wczesne) na wakacjach miewalem okazję machać kijem w klasycznej maselnicy. Kij zakończony był tarczą z dziurami. Najbardziej wspominam smak masła z lekko już skwaśniałej śmietany - ze słodkiej jest taki bardziej "zwykły". Pamiętam też, że takie masło trzeba było przepłukiwać przez wygniatanie łyżką jego bryły w naczyniu z wodą. Zestawienie takiego masła z ugotowanymi młodymi ziemniakami posypanymi koperkiem to mityczny smak zaginiony. Nie do kupienia w żadnej najdroższej knajpie.
Tak, mityczny smak zaginiony. Idealne określenie. Dobre na nowy wątek.MUZYKALNY pisze:...mityczny smak zaginiony.
Mityczne i zaginione smaki, zapachy, dźwięki i widoki.
Od urodzenia dużo podróżowałem (pociągiem); ze stolicy na wieś do Dziadków i z powrotem. Nieraz kilka razy w roku aż w końcu nie wróciłem już do tej stolicy tylko zostałem na wsi.
Dla mnie takim mitycznym zaginięciem jest pociąg z tamtych czasów: skład ciągnięty przez lokomotywę, zapach spalin zmieszany z parą wodną, stukot kół i skrzypienie drewnianych pudeł wagonów, drewniane przedziały i drzwi do nich, przygasające oświetlenie w trakcie postoju składu.
Ostatnio nabyliśmy z żoną działkę z domkiem. Bardzo mnie cieszy to że działka przylega do torów kolejowych, po których znowu (od tego roku) kursuje pociąg. Kilka razy dziennie jedzie skład z kamieniem z kamieniołomu a w planach jest uruchomienie sezonowego połączenia pasażerskiego dla turystów. Jest plan aby skład prowadziła lokomotywa .
Kurczę, normalnie nie mogę się doczekać. A jak odłożę trochę kasy to kupię sobie na złomie albo na Allegro stary semafor i postawię na granicy działki.
Pozdrawiam
Winiarek
Witam
jak już będziesz miał semafor to będziemy razem z forumowiczami postulowali do władz gminnych o wybudowanie stacji - jak we Włoszczowej - coby do Ciebie bez problemu trafić
- poprzez łąki poprzez płot i hyc już u Ciebie .
już sobie to wyobrażam jak "pędzący " ( w dosłownym tego słowa znaczeniu "pędzący" ) pociąg z naszymi ludzmi - kolegami forumowymi zatrzymuje się na peronie
K*****K a maszynista wciąż pod kocioł ogień podkłada wciąż gdzieś pędzi ..... .
pozdrawiam
98%
@Winiarku i zapomniałeś dodać o stale / ciągle "zapchanych " toaletach - czy to podróżujących w nich pasażerów czy też innego rodzaju niespodziankach , .. .Dla mnie takim mitycznym zaginięciem jest pociąg z tamtych czasów: skład ciągnięty przez lokomotywę, zapach spalin zmieszany z parą wodną, stukot kół i skrzypienie drewnianych pudeł wagonów, drewniane przedziały i drzwi do nich, przygasające oświetlenie w trakcie postoju składu.
jak już będziesz miał semafor to będziemy razem z forumowiczami postulowali do władz gminnych o wybudowanie stacji - jak we Włoszczowej - coby do Ciebie bez problemu trafić
- poprzez łąki poprzez płot i hyc już u Ciebie .
już sobie to wyobrażam jak "pędzący " ( w dosłownym tego słowa znaczeniu "pędzący" ) pociąg z naszymi ludzmi - kolegami forumowymi zatrzymuje się na peronie
K*****K a maszynista wciąż pod kocioł ogień podkłada wciąż gdzieś pędzi ..... .
pozdrawiam
98%
No właśnie nie przypominam sobie aby w latach sześćdziesiątych te toalety były zapchane. Raczej pamiętam, że zawsze była woda do spłukiwania i tamte sedesy jakoś tak sprawniej się "wypróżniały". Były tam też zajefajne pojemniki na mydło w płynie i co ciekawe mydło w nich było: pojemnik trzeba było obrócić do góry nogami aby z niego wypłynęło troszkę mydła. Mam taki pojemnik, ceramiczny ale nie z PKP tylko chyba z kolei francuskiej.98% pisze:...zapomniałeś dodać o stale / ciągle "zapchanych " toaletach...
20 - 30 lat później było już na PKP znacznie gorzej.
Witam masz z pewnością rację - w tych czasach to jeszcze nie byłem w planach
a jak Ty @Winiarku "operowałeś " mydelniczką w pociągu ja biegałem w pieluchach tetrowych ( bo pampersów nie było ) a na chleb wołałem "bleb " ..
trochę przeskoczyłem do przyszłości do lat 80 - 90 .... . ale pamiętam też mydelniczki
ale w nich mydła już nie było zapewne od "pierwszego montażu" nikt nie uzupełniał już stanów mydła w kolejowych toaletach ... .
pozdrawiam
98%
a jak Ty @Winiarku "operowałeś " mydelniczką w pociągu ja biegałem w pieluchach tetrowych ( bo pampersów nie było ) a na chleb wołałem "bleb " ..
trochę przeskoczyłem do przyszłości do lat 80 - 90 .... . ale pamiętam też mydelniczki
ale w nich mydła już nie było zapewne od "pierwszego montażu" nikt nie uzupełniał już stanów mydła w kolejowych toaletach ... .
pozdrawiam
98%
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 42 gości