Wczoraj popełniłem pasztet Twojej Żony. Wyszedł fantastyczny, naprawde nie spodziewałem się, że bez mięsa i wątróbki bedzie tak smakować.
Przyznam się do błędu w sztuce, która może okazać się interesującą modyfikacją:
W zapale przygotowań zmieszałem posiekane pieczarki wraz z takąż cebulką i uświadomiłem sobie, że przecież powinienem wcześniej je podsmażyć. Było już za późno więc resztę składników wymieszałem razem, dodałem trzy łyżki oleju arachidowego i do piekarnika. Pasztet wyszedł świetny, już przypuszczono nań frontalny atak (rodzina).
Wydaje mi się, że dzięki niepodsmażaniu składników wcześniej jest on nieco lżejszy dla naszych "podrobów".
Przy okazji, użyłem sera salami bo jest wyrazisty i ostry.
Ostoja, świetny przepis
i powinien się nazywać "pasztet z Ostoi" albo "pasztet Ostoiny" 
Pozdrawiam
