Jeśli nie mamy wędzarni, możemy spróbować nawet mieszkając w bloku zrobić taką prawie "wędzarnię" można rzec na MacGyver'a
Potrzebny jest do tego duży stary garnek.
Garnek wykładamy folią aluminiową (ameliniową
).
Na folię sypiemy dwie czubate łyżki cukru i dwie czubate łyżki zielonej herbaty.
W garnku należy umieścić coś w rodzaju rusztu, może być wkładka do gotowania na parze itp.
Mięso układamy n tym "ruszcie", szczelnie przykrywamy garnek i stawiamy go na średnim płomieniu. Po kilku minutach (ok. 3 min.), gdy cukier i herbata zaczną dymić, wyłączamy gaz i zostawiamy to pod przykryciem na ok. 15 - 20 minut.
Zamiast mieszanki cukru z zieloną herbatą, można eksperymentować z drobnymi wiórkami drzewnymi, jałowcem i przyprawami.
Oczywiście kawałki mięsa nie będą duże, zależy to od wielkości garnka i rusztu.
Wędziłem tak jaja i żeberka, efekt ciekawy.
Ten sposób wędzenia zaczerpnąłem z książki "Kuchnia chińska" Katarzyny Pospieszyńskiej.
Sama książka jest bardzo ciekawa, jest w niej wiele przepisów, wykonanie i produkty z zamiennikami. Co ciekawe, przepisy są starannie dobrane i wykonanie precyzyjnie opisane - wszystko wychodzi i możemy zaskoczyć rodzinę oryginalną potrawą.
Jeśli nie chcemy lub już zupełnie nie mamy jak zadymiać, możemy zrobić wędlinę bez wędzenia, parzenia, gotowania, pieczenia czy smażenia.
Po prostu mięso wysuszymy
Przypomnę tu przepis, który już był tu przedstawiany:
Bierzemy schaba, karkówkę albo coś.
Na 1 kg mięsa dajemy około 40 gram rozgniecionego czosnku i tyle samo soli.
Schaba nacieramy czosnkiem z solą i oblepiamy kolendrą. Kolendry używamy tyle ile zdoła się przylepić do schaba (zamiast kolendry można użyć innych przypraw wedle uznania - ja robiłem też różne wersje z pieprzem kolorowym, chili i innymi ziołami).
Wkładamy do naczynia i do lodówki na 10 dni.
Jak puści trochę soku to odlewamy a mięso obracamy raz dziennie.
Po 10 dniach zawijamy w pieluchę i wieszamy w lekko przewiewnym miejscu na kolejne 10 dni.
Po tym wyjmujemy z pieluchy i wkładamy na 10 dni do lodówki.
Teraz jak robiłem ten schab to na samym początku natarłem go pieprzem cayenne a dopiero później czosnkiem z solą. Do czosnku z solą dodałem trochę zmielonej kolendry a dopiero resztą kolendry oblepiłem schaba.
Można też suszyć trochę dłużej, byle nie za szybko - najlepiej w chłodnym zacienionym pomieszczeniu, bez przeciągów.
Jak za szybo się suszy to z wierzchu wyschnie a w środku nie.
Jest w tym przepisie tylko jeden feler: święta blisko a przygotowanie w ten sposób wędliny zajmuje trochę czasu. Dodam tylko, że im dłużej to trwa, im wolniej mięso schnie tym efekt jest lepszy.
Otrzymaną w ten sposób wędlinę podajemy pokrojoną w bardzo cieniutkie plasterki, prawie prześwitujące.
Pozdrawiam
Winiarek