Strona 2 z 2

: 2015-06-09, 21:59
autor: Fuzel
Hmm...
Ok, dzięki za odpowiedzi

Pozdrawiam

: 2015-06-10, 21:21
autor: zbynek
A wyoblić dasz radę?

: 2015-06-11, 12:11
autor: Fuzel
W Serbii sporo takich gruszek, małe duże.

: 2015-06-11, 21:01
autor: Władek
Fuzel pisze:W Serbii sporo takich gruszek, małe duże.
Coś więcej możesz napisać, widziałeś osobiście, robili/sprzedawali, jakaś miejscowość, region.

: 2016-01-20, 19:53
autor: donpicolo
Uwielbiam takie tematy. Ktoś poważnie wkręca się w temat, a fantasta co wyssał z palca pewne tezy momentalnie milknie (no chyba, że się zachlał, lub pseudo sprzęt go przygniótł). :mrgreen:

: 2016-01-21, 07:37
autor: Fuzel
Witam
Tu fantasta.
Częściowo zachlałem, częściowo nie zaglądałem do tego tematu ponieważ zajęty byłem zmianą sprzętu - poprzedni mógłby mnie przygnieść. Przepraszam Władku.

Z całym szacunkiem dla wszystkich, ale widzę, że jak "wyżeracze" potrzebują informacji to potrafią nawet dogryźć. Jak początkujący zadaje pytania to albo nie dostaje odpowiedzi bo nie godzien, albo niech lepiej zmieni sprzęt na taki jak "ja" mam i robi tak jak "ja" - bo to jedyna słuszna droga. Odpowiadają przeskakując istotne rzeczy a najlepiej to niech "młody" poczyta forum bo był tylko tu 2 godziny i dupę zawraca... A może "młody" czyta forum bez logowania...
Na szczęście jest tutaj kilka prawych osób, które pomogą, odpowiedzą rzeczowo lub podadzą nr telefonu i wtedy można spokojnie pogadać.

Jeśli donpicolo przebrnął przez powyższe, to informuję że przez ostatnie kilka lat bywałem kilka razy w razy w roku w Wojwodinie (poniżej Baćka Topola) w celach kynologicznych (ludzie praktyczni, zaradni to i psy użytkowe mają z najwyższej półki). Tam widziałem tego sporo i różnych rozmiarów, robią mnóstwo z pigwy (nie pigwowca) i węgierki. Teraz genów w domu sporo to i nie ma po co jeździć. Jutro będzie u mnie znajomy Serb w odwiedzinach to i przywiezie pewnikiem jego "rakiję".

Pozdrawiam

choć donpicolo to nie wyżeracz chyba (teraz zauważyłem, choć może czytać forum bez logowania;) to zważając na obecne komentarze kiedyś będzie prawdziwym mistrzem-czego Tobie serdecznie życzę

: 2016-01-21, 11:17
autor: Władek
Fuzel pisze: Przepraszam Władku.
Przecież ja się wcale nie gniewam :nie_wiem ,

:D Jakbyś kiedyś się wybierał w tamte strony lub ktoś z tamtych stron przyjeżdżał, a mógł coś przywieźć to daj znać.
Temat otwarty. :idea:
Dzięki,
przynajmniej już wiem z grubsza gdzie, nigdy nie wiadomo dokąd człowieka poniesie, więc może kiedyś tam trafię. :wink:

Może zdradzisz jakie to "psy użytkowe"

: 2016-01-21, 12:18
autor: Fuzel
To się cieszę;)
Odp. na priv
Pozdrawiam

: 2016-03-20, 23:04
autor: donpicolo
Tak apropo to uwaga o fantaście nie tyczyła się Ciebie kolego Fuzel :)
A co do forum to czytam.....oj czytam.
Chodziło mi o to, że ktoś zamiast w temacie pisze coś co kieruje temat w innym kierunku i jest po zamiatane.....chociaż Ty również dałeś się zbić z tropu.
Zauważyłeś to? :wallangry

: 2016-03-21, 08:40
autor: terni
Ale tak prawdę mówiąc to rakija niczym od bimbru się nie różni. Chyba tylko nazwą. Podobnie też grappa. Pomagałem Pasqualino w produkcji tego trunku od listopada do końca marca w Umbrii. Wiele lat tam spędziłem.

: 2016-03-21, 08:56
autor: Fuzel
Moje problemy i wątpliwości rozwiały się po rozmowie telefonicznej z jednym z Kolegów, więc temat gruszki wedle woli innych, może sobie żyć własnym życiem (z głównym zainteresowanym też się kontaktowałem).
Zejście z tematu... cóż wiele wątków i pytań się tak kończy. Co zrobisz jak nić nie zrobisz...

Oni to nazywają rakiją (tam gdzie bywałem) - ze śliwki, trunek z pigwy nazywają: dunia. Bimberek jak to bimberek, jeden robi lepszy drugi gorszy, a każdy pije to co mu pasuje smakowo.

Pozdrawiam

: 2016-03-21, 09:21
autor: terni
Ja nie mogę powiedzieć że produkowałem grappę. Rodzina jednak u której pracowałem nałożyła na mnie obowiązek pomocy starszemu ich pracownikowi który od listopada do końca marca z winogronowych wytłoków pędził grappę. Moim obowiązkiem było nawieźć mu z rana drewna na cały dzień. Oprócz tego kilka taczek wytłoków załadować do kazana i dostarczyć blisko tysiąc litrów wody w plastikowym pojemniku. Tyle z rana. Wieczorem moim obowiązkiem było pomóc Pasqulino wywalić te gorące wytłoki i za te czynności dostawałem mały kieliszeczek grappy białej. On również taki kieliszek wychylał i rozstawaliśmy się do następnego dnia. Mierzyłem stężenie i wiem że przeciętnie oscylowała ta grappa w przedziale od 52 do 60%. Najczęściej jednak wynosiła 57%.