Born in PRL

Wolna strefa o wszystkim i o niczym
henry
101%
101%
Posty: 262
Rejestracja: 2007-12-01, 21:02
Lokalizacja: dzikie pola

Post autor: henry » 2008-11-07, 20:36

A myśmy mieli Tosca-Lux. Super telewizor - był na obrotowej nodze i można sobie go było obracać w różne strony. No i był prawie kolorowy... założyliśmy mu taka szybę na ekran... na dole była zielonkawa, pośrodku chyba żóltawa tak lekko, a górą niebieska... jak w przyrodzie. Byl to całkiem niezły wynalazek. Jak się toto ściągnęło to wszyscy krzyczeli, że się nie da oglądać. Kupiony został pod koniec lat 60, a w okolicah 82-83 padł z wyczerpania kineskop... to były sprzęty. A zapas lamp też miałem!

Paluch
101%
101%
Posty: 722
Rejestracja: 2006-06-10, 21:54
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Paluch » 2008-11-07, 21:27

Pierwszy raz oglądałem telewizję w pobliskiej jakiejś spółdzielni pracy. Robli pierdółki z plastiku. Cieć, a może Rada Zakładowa wpadła na pomysł "zrobienia kasy" i wpuszczali na telewizję po pięćdziesiąt groszy od łebka. Nawet nie wiem co w w tej telewizji szło ale wrażenia pamiętam. To był rok około 1958 :|
Z czasów, kiedy rodzice już mieli własny telewizor, z jednym nastawionym na fix kanałem(bez przełącznika!) to pamiętam Niedzielną Biesiadę.
Około godziny 14-15 odwiedzali nasi dzielni redaktorzy kolejne spółdzielnie produkcyjne i rozmawiali z oborowymi, przodownikami pracy i dojarkami (nie mechanicznymi broń Boże).
Nawiasem mówiąc do dzisiaj wiem co to jest i jak się robi kiszonki z zielonki.
Naprawdę Winiarku!
Pamiętam zajadłe dyskusje na temat krów rekordzistek i rekordowej wydajności z "ha"!
Nawet dzisiaj mogę zanucić melodię która towarzyszyła planszy wyświetlanej tak cirka 15-20 minut o treści "Łączymy się z wozem transmisyjnym"
Miałem na podwórku znajomego (bo nie kumpla) który zapytał się mnie "jak to Kraj Radów" nie czytasz ?
To kolorowe czasopismo wydawane na wschdzie "dla przyjaciół w Polsce".
Byli tacy co obowiązkowo mieli całe roczniki w domu.

Awatar użytkownika
winiarek5
101%
101%
Posty: 1814
Rejestracja: 2006-04-09, 15:02
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post autor: winiarek5 » 2008-11-07, 21:56

Paluch pisze:...telewizor, z jednym nastawionym na fix kanałem(bez przełącznika!)...
A po co przełącznik jak był tylko jeden kanał. Program telewizyjny też był imponujący. Nie pamiętam czy rano coś było, później nic i dopiero po południu: z początku niewiele.
Trzeba przyznać jednak, że mimo wszystko były i niezapomniane programy:
Kabaret Starszych Panów
Teatr Sensacji "Kobra"
Paluch pisze:Nawiasem mówiąc do dzisiaj wiem co to jest i jak się robi kiszonki z zielonki. Naprawdę Winiarku!
:oki
Jutro prasujemy ostatnią skoszoną trawę. Tu mówią na to potraw. Trochę, bardzo późno ale i takie warunki pogodowe były.
Kiedyś robiono kiszonki w otwartych silosach ugniatając trawę na kiszonkę kołami ciągników.
Teraz jest wybór: można sprasowaną w okrągłe baloty na miejscu owinąć specjalną folią i zostawić np. na brzegu pola.
Co nie znaczy, że silosy są już zabytkowe bo przy dużej obsadzie na fermie bardziej ekonomicznym rozwiązaniem są pryzmy i silosy.
Bardzo fajnie wygląda zakiszanie kukurydzy na kiszonkę do biogazowni: prawie w locie, kombajny koszą i rozdrabniają a specjalna maszyna układa na polu tunel foliowy, w którym jest zapakowana sprasowana i rozdrobniona kukurydza. Wygląda to jak zapakowany skład Pendolino, przygotowany do wysyłki z fabryki :mrgreen:
A to ciekawostka z Australii: zwróćcie uwagę szczególnie jak "kostki" słomy są pakowane z pola na poruszającą się z prędkością ok. 30 km/h przyczepę, wywożone na skraj pola i ustawiane w stertę:

http://www.youtube.com/watch?v=anqGtsl29R0

Imponujący jest też czas rozładunku zbiornika kombajnu bo jazda równoległa z kombajnem to u nich bułka z masłem. U nas też tak "kipruję" kombajn (ja nie koszę, kolega to nawet swojego brata nie dopuszcza do kombajnu) - w tym duecie robię jako traktorzysta tylko, że u nas teren pofałdowany a nawet czasem pagórkowaty i pola trochę krótsze to i adrenalinki trochę więcej można posmakować.
A tak "nie dawno" jeszcze pomagałem Dziadkowi w żniwa, Dziadek podkaszał łan aby snopowiązałka mogła wjechać. To co podkosił to ręcznie powrósłami wiązaliśmy (i dalej umiem powrósło zrobić).
A teraz: GPS, elektronika do jazdy równległej, zmiana dawki nawozu, oprysku czy ziarna do siewu w trakcie jazdy itp.
Klimatyzacja, bezwładnościowe pasy bezpieczeństwa, fotel operatora wygodniejszy niż w Mercedesie S klasy to już taki standard,że wręcz wyposażenie obowiązkowe żeby liczyć się na rynku.
No i oczywiście autorewers, brak dźwigni zmiany biegów, dźwigni zmiany zakresu przełożeń polowych i szosowych, szybkich i pełzających: wszystko joystickiem i jednym palcem.
Pedał sprzęgła jest ale praktycznie się go nie używa, tylko w wyjątkowych przypadkach.

Pozdrawiam

Winiarek
Ostatnio zmieniony 2008-11-08, 13:17 przez winiarek5, łącznie zmieniany 4 razy.

Awatar użytkownika
Citizen Kane
-#Admin
-#Admin
Posty: 5060
Rejestracja: 2005-12-19, 23:37
Lokalizacja: Polska
Kontaktowanie:

Post autor: Citizen Kane » 2008-11-07, 22:38

Spiryt pisze:Program telewizyjny Sonda.mogło się walić ,palić a ja musiałem obejrzeć ten program
O to, to... też tak miałem :oki

Awatar użytkownika
BadBrains
40%
40%
Posty: 69
Rejestracja: 2006-10-22, 12:42
Lokalizacja: Biała Radziwiłłowska

Post autor: BadBrains » 2008-11-07, 22:39

winiarek jestem w szoku :shock:
nie miałem pojęcia, że tak może wyglądać praca rolnika (farmera)
do tej pory uprawianie roli kojarzyło mi się ze starymi ursusami ewentualnie "władkami"
chociaż mój kontakt z rolnictwem jest bliski zeru to ten film obejrzałem z wybałuszonymi oczami do końca, a jutro rano puszczę go mojemu trzy i półletniemu nygusowi, niech chociaż on nie żyje w ciemnościach :)
12 maja 2013 II Rodzinny Piknik Biegowy Biała Biega. Szczegóły na www.bialabiega.pl

Awatar użytkownika
Ostoja
100%
100%
Posty: 1482
Rejestracja: 2008-01-01, 03:18
Lokalizacja: Dolny śląsk

Post autor: Ostoja » 2008-11-08, 11:53

Witam.
Wciągu pół wieku tak poszła cywilizacja do przodu, że szok. Pod koniec lat pięćdziesiątych jeszcze jak mieszkałem w Wałbrzych, mieliśmy jedni z pierwszych telewizor czarno biały Belweder. Program telewizyjny odbierało się wtedy kilka godzin na dobę. W domu było jak w kinie. Sąsiedzi i różni znajomi co nie mieli telewizora przychodzili do nas. Teraz są coraz nowocześniejsze i tańsze telewizory. Ja mam LCD 32 cali.
Pzdr Ostoja

Awatar użytkownika
Spirit
100%
100%
Posty: 2303
Rejestracja: 2008-03-01, 18:30
Lokalizacja: Ostrołęka.

Post autor: Spirit » 2008-11-08, 17:36

kiedyś w ogóle było inaczej.
pamiętam że kiedyś wieczorami ludzie się spotykali,rozmawiali,żartowali i było wesoło.siedzieliśmy z bratem cichutko w kącie i słuchaliśmy.a niechby przyszło nam do głowy żeby się odezwać to od razu wymarsz do swojego pokoju.
dziś każdy ma internet ,kablówkę i siedzi sam w domu patrząc w zaczarowane pudełko.a gdy odwiedzam kogoś ze znajomych to dzieci o mało co na głowę nie wejdą .
a nieraz słyszę od ich dzieci teksty w stylu"mama,tata rozmawiajcie ciszej bo nie mogę oglądać bajki" :furious
Lubię pracę. Praca mnie fascynuje. Mogę siedzieć i patrzeć na nią godzinami....

Awatar użytkownika
gniady
40%
40%
Posty: 58
Rejestracja: 2008-07-31, 14:19

Post autor: gniady » 2008-11-08, 18:07

No ja pewnie należę do młodzików na tym forum (niecałe 35 lat), ale utkwiło mi w pamięci jak jeździłem motorynką z kaną od mleka między nogami po paliwo. Najlepsze było to, że mi przydział z kartek na paliwo wystarczał nie tylko na moje liczne harce, ale również jeszcze rodziców maluszek na nim śmigał, mimo że maluszek nie był używany jakoś szczególnie dużo to przydział kartkowy paliwa na malucha nie wystarczał. Taka dziwna dysproporcja.

Awatar użytkownika
Ostoja
100%
100%
Posty: 1482
Rejestracja: 2008-01-01, 03:18
Lokalizacja: Dolny śląsk

Post autor: Ostoja » 2008-11-09, 14:10

Witam.
Ja pozwolę sobie nadmienić co robiło sie, gdy z wizytą na kopalnie miał zawitać pierwszy sekretarz.
Nasi "kacykowie", żeby przypodobać się pierwszemu postanowili, że pod ziemią, tam gdzie zawita wódz, będzie położony na spągu wyrobiska asfalt, a znajdujące się rurociągi zostaną pomalowane.Żeby tak było, przez trzy miesiące zatrudnionych było mnóstwo ludzi. Dokładnie już nie pamiętam liczby więc nie podaję. Dwa tygodnie przed przyjazdem pierwszego, aktyw ćwiczył powitanie. Ja któregoś dnia, gdy przechodziłem do punktu sanitarnego (bo zaistniał wypadek) posłyszałem głosy dochodzące z pomieszczenia
przeznaczonego na przejęcie zwłok w razie zbiorowego wypadku.Z ciekawości zajrzałem tam i zobaczyłem plan auli, w której miał gościć pierwszy sekretarz. Na planie były zaznaczone miejsca,w którym mieli siedzieć poszczególni aktywiści.Mieli oni wznosić okrzyki na cześć pierwszego. Wyglądało to tak, że np: siedzący na miejscu x
aktywista miał krzyknąć "niech żyje".. siedzący w miejscu y "towarzysz" siedzący w miejscu z "Edward"...itd.
Aktywistom w tym czasie leciały dniówki na przodkach.
Na polu, zachodnim na podległym mi oddziale wydobywczym pracował przodowy pola wybrany na członka KC. Nie mogłem go ukarać za nie posiadanie długiego łomu do obrywki skał, bo był osobą nietykalną...
Ten przodowy później po dwuletnim szkoleniu w Moskwie, prowadził kancelarię tajną.
Jeśli znane są Kolegom podobne przykłady proszę o napisanie.
________________
Pozdrawiam Ostoja

Awatar użytkownika
Pietro
101%
101%
Posty: 1145
Rejestracja: 2006-04-05, 21:51

Post autor: Pietro » 2008-11-09, 23:25

Połączenie wczesnego PRL-u i teraźniejszości :lol:
ObrazekObrazek
Ratujmy się, bo trzeźwiejemy :cry:

krisbak
50%
50%
Posty: 125
Rejestracja: 2008-07-31, 14:02
Lokalizacja: góry nasze góry :)

Post autor: krisbak » 2008-11-09, 23:38

Witam.
Pamiętam z młodych lat numerki, które robiliśmy dwum starszym, samotnym paniom :oops: .
"Obwinione" mieszkały na ostatnim piętrze kamienicy, drzwi miały naprzeciw siebie. Wiązaliśmy im klamki od drzwi wejściowych sznurkiem z niewielkim,2-3 cm luzem.
Najpierw zapalaliśmy świecę dymną pod drzwiami, a potem walenie pięsciami w drzwi jednej i drugiej kobitki. Głośne okrzyki POŻAR, PALI SIĘ dopełniały reszty.

Uf, jaja były niezłe (ocena z poziomu małolata), jak przeciągały drzwi do siebie, raz jedna raz druga. Numer udał się chyba max 3 razy. Potem się uodporniły.

Co zaś do wizyt miłościwie nam panującego Edwarda, to pamiętam jak w czasie praktyki studenckiej w 1975 roku na Hucie Katowice pracowaliśmy dzielnie w podziemiach walcowni średniej. Pucowaliśmy korytarze, bo walcownię średnią miał uroczyście otworzyć "Pierwszy". Rur nie malowaliśmy, szansa że zejdzie do podziemi była nikła, ale studenciakom "trzeba było coś dać do roboty", więc podziemne korytarze wyczyściliśmy dzielnie na glanc :lol:

Awatar użytkownika
winiarek5
101%
101%
Posty: 1814
Rejestracja: 2006-04-09, 15:02
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post autor: winiarek5 » 2008-11-10, 01:36

krisbak pisze:...w czasie praktyki studenckiej w 1975 roku na Hucie Katowice...
Ja miałem raz praktyki w Hucie Warszawa, chyba w 1981.
Bardzo nas prosili aby nigdzie się samemu nie szwędać bo w najgorszym przypadku to może z nas nic nie zostać, prawie nigdzie nas nie wpuszczali i przez to praktyka ciągnęła się jak krew z nosa. Ciekawiej było rok później w FSO jak trafiłem do brygady na Oddział Utrzymania Ruchu: praktycznie cały czas była robota bo maszyny na liniach produkcyjnych zaczynały się już powoli sypać. Halę, w której "praktykowałem" już rozebrano.
Na pewno pamiętacie gumy do żucia "balonówy".
Szpanerskie Donaldy i zbieranie historyjek. Później pokazały się Malabar (chyba) - miały jakieś rysunki, które prawie jak kalkomania można było sobie przenieść na skórę. Z tych Malabarów można było "wydmuchać" olbrzymiego balona ale jak pękł to bardzo trwale przylepiał się do twarzy.
No i pierwsze polskie gumy balonówy, chyba z Bolkiem i Lolkiem :D

Pozdrawiam

Winiarek
Ostatnio zmieniony 2009-06-06, 15:15 przez winiarek5, łącznie zmieniany 1 raz.

henry
101%
101%
Posty: 262
Rejestracja: 2007-12-01, 21:02
Lokalizacja: dzikie pola

Post autor: henry » 2009-06-05, 23:02

Odświeżę temat...

Dziś jak wracałem z kilkudniowego zesłania słuzbowego wstąpiłem do Kędzierzyna Koźla, a właściwie do Koźla. Równo ćwierć wieku temu byłem tam przez kilka miesięcy w celu oddania obowiązku wobec Ojczyzny... Zastanawiałem się co tam mogę zastać... pewnie brama zamknięta i facet z karabinem przed brama jak zwykle no i pewnie mnie przegoni... a tymczasem?? Już jak zbliżałem sie do budynku sztabowego to coś było nie tak... okna z dziurami w szybach, a te wybite z dyktą. Brama otwarta, pisze że teren prywatny, chronione przez jakąś tam formację. No i jak popatrzyłem tak ogólnie gdzie była kuchnia (ważna rzecz!), gdzie kantyna, wartownia (jeszcze napis jest) i gdzie moje okno to tak trochę sentymentem zaleciało... Spędziłem tam 6 miesięcy a to co zobaczyłem to jak by wymarły świat... nawet plac apelowy trawą zarósł, a tych wysokich drzew tam nie było, no może drzewka były. Wszystko było wysprzątane, az sie świeciło, a teraz... no cóż ćwierć wieku minęło, a ględzenie oficera politycznego na nic się nie przydało. Zrobiłem fotke komórka. Troche licha, ale da obraz co mam na myśli. Próbowałem zblizyć się do stzrelnicy nad kanałem gliwickim, ale tez teren prywatny... ale czasy!!!

Jeszcze do Międzyrzecza kiedys wstąpię... ciekawe co tam teraz jest. Może ktoś wie? Też trawa rośnie??

[ Komentarz dodany przez: Citizen Kane: 2009-06-06, 15:17 ]
Grafikę nie związaną z forum proszę linkować z imageshack.us lub fotosik.pl

[ Dodano: 2009-06-06, 17:29 ]
Opsss... very sorry!!! :oops:

Obrazek
Ostatnio zmieniony 2009-06-06, 15:16 przez henry, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 78 gości