Born in PRL
Born in PRL
Zapraszam do wspomnień nie tylko gorzałkowych.
Pozdrawiam
Winiarek
- Załączniki
-
- Born in PRL.jpg (9.86 KiB) Przejrzano 1415 razy
A łuk i procę samemu trzeba było sobie zrobić... co za czasy dziś wszystko można kupić
A saletry to do czarnego prochu uzywałiśmy.. ale to grzało z rury...
A saletry to do czarnego prochu uzywałiśmy.. ale to grzało z rury...
Ostatnio zmieniony 2008-11-06, 22:44 przez henry, łącznie zmieniany 1 raz.
No jak saletra i bączki to były cały rok na porządku dziennym, moje wysoko latały
Jednak chyba młodo wyglądam
Ręce miałem poparzone nie raz.
Do pudełek z zapałkami sypało się nadmanganian z pyłem, draskę tam gdzie łepki zapałek, potem pudełko taśmą klejącą na szczelnie i o ziemię - efekt był fajny.
Raz saletra z cukrem mi się zapaliła pokoju, bo próbowałem czy dobra mieszanka wyszła. Tato wpadł i pyta: co się tu dzieje? i co ja miałem odpowiedzieć....
Jednak chyba młodo wyglądam
Ręce miałem poparzone nie raz.
Do pudełek z zapałkami sypało się nadmanganian z pyłem, draskę tam gdzie łepki zapałek, potem pudełko taśmą klejącą na szczelnie i o ziemię - efekt był fajny.
Raz saletra z cukrem mi się zapaliła pokoju, bo próbowałem czy dobra mieszanka wyszła. Tato wpadł i pyta: co się tu dzieje? i co ja miałem odpowiedzieć....
Pozdrawiam
Była też moda na takie trochę inne proce (a może to się inaczej nazywa) po serialu Thierry Śmiałek.
Za pomocą takiej procy wystrzeliłem pół cegłówki z boiska szkolnego. Pocisk miał wylądować na dachu sali gimnastycznej ale poleciał deko dalej i spadł na Międzynarodową (Saska Kępa) w pobliżu przystanku autobusowego tuż przy saturatorze.
Na szczęście nikogo nie trafił a wrzawa przechodniów skierowała się w stronę pobliskiego wieżowca, że to niby z niego ta cegła przyleciała
Za pomocą takiej procy wystrzeliłem pół cegłówki z boiska szkolnego. Pocisk miał wylądować na dachu sali gimnastycznej ale poleciał deko dalej i spadł na Międzynarodową (Saska Kępa) w pobliżu przystanku autobusowego tuż przy saturatorze.
Na szczęście nikogo nie trafił a wrzawa przechodniów skierowała się w stronę pobliskiego wieżowca, że to niby z niego ta cegła przyleciała
Ja brałem wiadro 10 litrowe po marmoladzie, umieszczałem w wiadrze poprzeczkę z płaskiej listewki drewnianej, na poprzeczkę kładłem taki medal za męstwo i odwagę załadowany kapiszonem, kładłem do wiadra grudkę karbidu. Pokrywkę zamykałem i ostrożnie by nie przechylić wiadra (wówczas nastąpiło by spadniecie medalu i odpalenie kapiszona) stawiałem wiadro na chodniku. Chowałem się za narożnik i czekałem na wybuch. Najczęściej ludzie z ciekawości chcieli zobaczyć co w tym wiadrze jest i z chwilą jego przechylenia powodowali wybuch karbidu. Efekt był niesamowity, bo niektórzy padali ze strachu i uciekali na kolanach z miejsca wybuchu. Ja oczywiście miałem ubaw po pachy, lecz z obawy lania, nie wychylałem się zza węgła. Ten medal kupiłem kiedyś na straganie w Częstochowie. Ten kapiszon był wewnątrz medalu niewidoczny. Jak się uniosło medal mechanizm w medalu uderzał w kapiszon.
Pzdr Ostoja
Pzdr Ostoja
No te wentyle to były super, ale cięzko je było dostać, a później to sprzedawali tylko na wymiar wentyla i kicha. Trzeba było korzystać z gumy z dętki do roweru. Niestety osiągi były znacznie gorsze.
A kto z Was własnoręcznie robił latawce?? Robiliśmy takie z kuzynem, że we dwóch było ciężko takiego utrzymać jak lepiej powiało i to była zabawa...
A kto z Was własnoręcznie robił latawce?? Robiliśmy takie z kuzynem, że we dwóch było ciężko takiego utrzymać jak lepiej powiało i to była zabawa...
Ja najbardziej zapamietalem okres stanu wojennego w polsce kolejki do apteki bo wata miala byc,albo kolo delikatesow bo kawe mieli dac,no i przywiezli 2 kilo w 10 dkg paczkach takie srebrne torebki byly ,a ludzi pare setek w kolejce,ludzie malo sklepu nie zdemolowali,albo jak pod waga sie znalazlo jakiegos cukierka,i go do siebie palcem powoli zeby nikt nie widzial ,kartki te pierwsze co to numerki byly kazdy na co innego ,pamietam jak rodzinka sie zbierala i doklejali przeklejali numerki na nich, no i nie wspomne o filmie "Wejscie smoka" co u nas sie dzialo przed kinem ,a po filmie wszystkie lawki byly polamane,kosze powywalane,czesto tez gralismy w klipy,srubki z nakretka w srodku i kapiszonami jak to kolega wyzej napisal,no i wtedy pierwszy raz mialem kontakt z "Domowa wodeczka" u dziadka w piwnicy sie zbierali wszyscy zienciowie i grali w karty,a za plecami kapalo a na drugi dzien ledwo jezykami ruszali
Wszystko co strzelało i robiło huk było fajne, saletra, kapiszony, strzelanie z klucza, my robiliśmy jeszcze tak: kawałek draski od zapałek, na to cztery zapałki ułożone w kształcie krzyża- siarką do siebie, na to znowu draska a na draskę wałek od łożyska(u nas nazywany tulejką) i to sru kamieniem z góry, może głośno nie waliło, ale jednak...
a proce to były albo kamieniówy albo skoblówy, do skoblówek gumki kolesie wycinali z foteli od spodu.
...grało się w "jedno" - podanie, albo w króla kopiąc piłkę o jakąś ścianę na zmianę.
..jeszcze pamiętam "resoraki" i ludziki z gwiezdnych wojen...aaa i jeszcze "świat młodych" ,"młody technik" i "zielony sztandar" z plakatem na końcu... i filmy z "Brusem"
a proce to były albo kamieniówy albo skoblówy, do skoblówek gumki kolesie wycinali z foteli od spodu.
...grało się w "jedno" - podanie, albo w króla kopiąc piłkę o jakąś ścianę na zmianę.
..jeszcze pamiętam "resoraki" i ludziki z gwiezdnych wojen...aaa i jeszcze "świat młodych" ,"młody technik" i "zielony sztandar" z plakatem na końcu... i filmy z "Brusem"
12 maja 2013 II Rodzinny Piknik Biegowy Biała Biega. Szczegóły na www.bialabiega.pl
Załatwiało się takie śruby przez rodziców (z fabryk) z jak największym gwintem, że niby do szkoły na ZPT potrzebneAPiMEK pisze:A strelanie z 2 śrub skręconych jedną nakrętką ?
Gwint min. M20. Za słabo skręcona po rzuceniu do góry (tak aby się obracała jak najszybciej) nie odpalała po zderzeniu z chodnikiem czy ścianą bloku. Za mocno skręcana potrafiła pierdyknąć w rękach
W wojsku, na szkółce kazali nam grabić trawnik: znalazłem-wygrabiłem jedną cebulę i cieszyłem się tak jak 20 lat wcześniej tym cukierkiem.onek_uk pisze:...albo jak pod waga sie znalazlo jakiegos cukierka
W wielu sklepach po zamknięciu zakładano jeszcze ołowianą plombę . Rano latało się pod sklepy po te plomby na obciążenie do kapsli.kitaferia pisze:...i kapslach, trasach, w które graliśmy przy okazji wyścigu pokoju...
Oj, to były czasy. Dzieciaki zaradniejsze były bo wiele rzeczy trzeba było sobie samemu zmajstrować.
A jak się solidnie narozrabiało to i w tyłek się solidnie oberwało, nawet jak nauczyciel ucho wykręcił czy linijką dał po łapach to było to normalne: jest wybryk to jest i kara jak cię złapią. Często nawet lepiej się czuło jak po wpadce oberwało się w ucho czy linijką niż jak by mieli wezwać rodzica do szkoły A teraz? Bezstresowe wychowanie i rozpuszczony dzieciak czuje się bezkarny i z takim przekonaniem wchodzi w dorosłe życie.
Pozdrawiam
Winiarek
Strzelało się ze wszystkiego,
zaczęło się od niewinnego pistoletu na korki, potem wydłubywało się proch (grudkę), i rzucało koleżankom pod nogi - fajnie podskakiwały. Idąc krok dalej moczyło się w/w grudki wodą, rozdrabniało nożem lub żyletką i suszyło - następnie wsypywało się pod włącznik światła - gdy ktoś zapalał światło to kopciło się z włącznika a zapalający baraniał i bladł ze styrachu.
Bączki z saletrą - świetna zabawa. Jeszcze lepsze były petardy (z puszki po dezodorancie lub gazie do zapalniczek ) - puszkę wypełniało się saletrą z cukrem pudrem 1:1, następnie wkładało się gazety a na końcu zagniatało krawędź kombinerkami i mocno sklepywało młotkiem. Od spodu, w wklęsłym denku robiło się dziurkę gwoździem, w dziurkę wsypywało się siarkę z oskrobanych zapałek i gotowe - wystarczy przypalić siarkę i rzucić petardę jak najdalej - zawsze był głośny huk i detonacja rozrywanej na strzępy puszki po dezodorancie. Do mieszanki saletry z cukrem dodawało się opiłki (wiórki) magnezu (podwędzone na lekcji z chemii) - dodatkowe efekty wizualne.
W toalecie pod koniec przerwy zakładało się na wylewkę kranu prezerwatywę i powoli puszczało wodę - na następnej przerwie cala łazienka pływała w wodzie.
Proce - tzw. "hacluwy"
wystarczyła cienka guma z majtek zawinięta na dwóch palcach i pocisk ze zgiętej w pół pod kątem ostrym szpilki - były bardzo skuteczne.
zaczęło się od niewinnego pistoletu na korki, potem wydłubywało się proch (grudkę), i rzucało koleżankom pod nogi - fajnie podskakiwały. Idąc krok dalej moczyło się w/w grudki wodą, rozdrabniało nożem lub żyletką i suszyło - następnie wsypywało się pod włącznik światła - gdy ktoś zapalał światło to kopciło się z włącznika a zapalający baraniał i bladł ze styrachu.
Bączki z saletrą - świetna zabawa. Jeszcze lepsze były petardy (z puszki po dezodorancie lub gazie do zapalniczek ) - puszkę wypełniało się saletrą z cukrem pudrem 1:1, następnie wkładało się gazety a na końcu zagniatało krawędź kombinerkami i mocno sklepywało młotkiem. Od spodu, w wklęsłym denku robiło się dziurkę gwoździem, w dziurkę wsypywało się siarkę z oskrobanych zapałek i gotowe - wystarczy przypalić siarkę i rzucić petardę jak najdalej - zawsze był głośny huk i detonacja rozrywanej na strzępy puszki po dezodorancie. Do mieszanki saletry z cukrem dodawało się opiłki (wiórki) magnezu (podwędzone na lekcji z chemii) - dodatkowe efekty wizualne.
W toalecie pod koniec przerwy zakładało się na wylewkę kranu prezerwatywę i powoli puszczało wodę - na następnej przerwie cala łazienka pływała w wodzie.
Proce - tzw. "hacluwy"
wystarczyła cienka guma z majtek zawinięta na dwóch palcach i pocisk ze zgiętej w pół pod kątem ostrym szpilki - były bardzo skuteczne.
V.S.O.P.
misiek
Jakość to podstawa
http://www.centrumdestylacji.pl
http://www.vsop.com.pl/galeria/V.S.O.P. ... wa%201.JPG
misiek
Jakość to podstawa
http://www.centrumdestylacji.pl
http://www.vsop.com.pl/galeria/V.S.O.P. ... wa%201.JPG
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 59 gości