A kiedy to już jest za dużo?
- Citizen Kane
- -#Admin
- Posty: 5060
- Rejestracja: 2005-12-19, 23:37
- Lokalizacja: Polska
- Kontaktowanie:
A kiedy to już jest za dużo?
Nawet jak ktoś nie przepada za Kopyrą,to jednak polecam obejrzeć. Sam znam jednego z naszych kolegów, który przekroczył 'cienką czerwoną linię'...
Re: A kiedy to już jest za dużo?
Pewnie wielu (w tym i ja) jest takich, którzy czasem w dobrej kompaniji i atmosferze rozluźnienia wypiją więcej i budzą się z ciężkim kacem Jednak zazwyczaj parę razy do roku i wtedy, gdy na drugi dzień nie trzeba iść do pracy, nigdzie jechać, ani nic załatwiać. I to chyba jest ta granica...
A do Kopyra szacun za odwagę do publicznego wypowiedzenia takiej refleksji.
A do Kopyra szacun za odwagę do publicznego wypowiedzenia takiej refleksji.
Kuję żelazo, póki gorące
Re: A kiedy to już jest za dużo?
Ja jestem alkoholikiem, bo bardzo go lubię, moim problemem jest brak czasu, co wpływa, że nie mogę rozwinąć skrzydeł w tym kierunku, a może to nie brak czasu, tylko brak kasy i życie ponad stan, https://www.youtube.com/watch?v=xt--Hh7S0I8
Re: A kiedy to już jest za dużo?
Z jednej strony to szacun za takie wyznanie ale myślę że zrobił to dla kasy
Re: A kiedy to już jest za dużo?
Ja też jestem alkoholikiem.
Każdy alkohol jest bardzo dobry, oprócz denaturatu, który jest tylko dobry.
Re: A kiedy to już jest za dużo?
magas pisze: ↑2018-10-03, 21:32Ja jestem alkoholikiem,Panowie nie wstydź cię się, każdy może dołączyć do naszego KOA , by uciąć spekulacje, klub nie ma nic wspólnego z kolegą koa-lakiem, KOA to klub oficjalnych alkoholików, my się z tym nie kryjemy, siadamy przed kompem pół szklanki alkoholu i się siorbie, normalni ludzie tak nie robią, nie wąchają, bo ich wstrząsa, a my w klubie nim nie powąchamy jeśli nie nasze to nie wypijemy, alkohol jest nierozłączną częścią naszego życia.
Re: A kiedy to już jest za dużo?
Ja w to wchodzę i mogę bez żadnej nuty wstydu również przyznać, że jestem alkoholikiem z wyboru.
Pozdrawiam
Darek
Darek
A kiedy to już jest za dużo?
Nie wyobrażam sobie za bardzo życia bez alkoholu. Aczkolwiek jest to możliwe.
Niestety mam bezpośrednie doświadczenie z chorobą alkoholową (śmierć z zapicia x2) i zespołem DDA. Nawet wrogowi tego nie życzę.
Też jestem alkoholikiem. Ale na razie, z zimną konsekwencją, ~96% czasu się kontroluję. Gorzej mam z pełnoletnim synem, dla którego impreza bez urwanego filmu to słaba impreza. Ale pracujemy i widać pierwsze jaskółki kontaktowania synaps...
Niestety mam bezpośrednie doświadczenie z chorobą alkoholową (śmierć z zapicia x2) i zespołem DDA. Nawet wrogowi tego nie życzę.
Też jestem alkoholikiem. Ale na razie, z zimną konsekwencją, ~96% czasu się kontroluję. Gorzej mam z pełnoletnim synem, dla którego impreza bez urwanego filmu to słaba impreza. Ale pracujemy i widać pierwsze jaskółki kontaktowania synaps...
Re: A kiedy to już jest za dużo?
"Alkohol jest nierozłączną częścią naszego życia", jak napisał Magas - i tak jest w naszej kulturze oraz innych europejskich od setek, a nawet tysięcy lat. I to jest dobre, ale kwestia, którą poruszył Kopyr, to brak kontroli picia w sytuacjach, kiedy ma się zobowiązania.
Jeśli ma się wolne na drugi dzień i uczestniczy się w imprezie, gdzie atmosfera sprzyja "resetowi", są dobrzy kumple, inni twórcy itp. to uważam, że mieści się to w granicach tzw. kontrolowanego picia.
Analogicznie, jak w kulturach pierwotnych szaman decydował, kiedy lud może zaznać używek i dawkował je w określonych czasach, tak, każdy z nas ma w sobie takiego "wewnętrznego szamana", który potrafi mądrze powiedzieć, kiedy można, a kiedy nie.
Wielokrotnie bywałem na spotkaniach towarzyskich, gdzie inni pili, a ja nie, bo nad ranem miałem siadać za kółko, albo miałem po prostu robotę do zrobienia i wielu pijących tak postępuje i uważam, że to jest dobre.
Inna rzecz to picie bez upijania się, czyli wieczorny drink, zimne piwo przy ogniu kuźni, czy wino do kolacji z Lepszą Połową - to są całkowicie normalne elementy życia.
"Na wszystkie sprawy pod niebem jest czas wyznaczony", jak pisał Eklezjastes.
Jeśli ma się wolne na drugi dzień i uczestniczy się w imprezie, gdzie atmosfera sprzyja "resetowi", są dobrzy kumple, inni twórcy itp. to uważam, że mieści się to w granicach tzw. kontrolowanego picia.
Analogicznie, jak w kulturach pierwotnych szaman decydował, kiedy lud może zaznać używek i dawkował je w określonych czasach, tak, każdy z nas ma w sobie takiego "wewnętrznego szamana", który potrafi mądrze powiedzieć, kiedy można, a kiedy nie.
Wielokrotnie bywałem na spotkaniach towarzyskich, gdzie inni pili, a ja nie, bo nad ranem miałem siadać za kółko, albo miałem po prostu robotę do zrobienia i wielu pijących tak postępuje i uważam, że to jest dobre.
Inna rzecz to picie bez upijania się, czyli wieczorny drink, zimne piwo przy ogniu kuźni, czy wino do kolacji z Lepszą Połową - to są całkowicie normalne elementy życia.
"Na wszystkie sprawy pod niebem jest czas wyznaczony", jak pisał Eklezjastes.
Kuję żelazo, póki gorące
Re: A kiedy to już jest za dużo?
Kowal zgadzam się z Tobą w 100% Ja też prawie codziennie coś próbuję ale jak trza to trza Teraz miałem badania okresowe w JW i przez trzy tygodnie ni hu hu. Po badaniach nikt nie dzwonił
Każdy kieliszek to gwóźdź do trumny - więc pijmy co by nam się trumna nie rozleciała!
Re: A kiedy to już jest za dużo?
Moim zdaniem, ale nie jestem specjalistą, tylko pacjentem, uważam, że skoro pamiętacie ile nie piliście, jesteście alkoholikami. Miałem kiedyś taki czas, że przez siedem lat nic nie piłem, też pamiętam jak wy, a później poszedłem do podstawówki.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 51 gości