Napowietrzanie nastawu.
Witam!
Do rozpuszczania cukru i napowietrzania nastawu mam śmigiełko na pręcie (KO), mocowane w ręcznej, elektrycznej wiertarce.
Do rozpuszczania włączam prawe obroty, tak, żeby cukier był podrywany z dna pojemnika - kiedy chcę napowietrzyć roztwór, zmieniam na lewe i przez 5-10 minut śmigiełko wtłacza powietrze wgłąb płynu, zasysając je wzdłuż pręta przez lej, który tworzy się na powierzchni przy wysokich obrotach wrzeciona.
Myślę, że wystarczy takie napowietrzenie, drożdże się rżną po tym przez 6 do 12 godzin (czasem dłużej), następnie nastaw zaczyna ostro pracować.
Stosuję to przy cukrówce, a już szczególnie przy nastawianiu win.
Do rozpuszczania cukru i napowietrzania nastawu mam śmigiełko na pręcie (KO), mocowane w ręcznej, elektrycznej wiertarce.
Do rozpuszczania włączam prawe obroty, tak, żeby cukier był podrywany z dna pojemnika - kiedy chcę napowietrzyć roztwór, zmieniam na lewe i przez 5-10 minut śmigiełko wtłacza powietrze wgłąb płynu, zasysając je wzdłuż pręta przez lej, który tworzy się na powierzchni przy wysokich obrotach wrzeciona.
Myślę, że wystarczy takie napowietrzenie, drożdże się rżną po tym przez 6 do 12 godzin (czasem dłużej), następnie nastaw zaczyna ostro pracować.
Stosuję to przy cukrówce, a już szczególnie przy nastawianiu win.
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
Witam.
Koledzy ja założyłem ten temat, by jak najwięcej dowiedzieć sie o napowietrzaniu nastawu.
Teraz już nie czynię tego, ponieważ wiem, że jak napuszczam wody z kranu, by rozpuścić w niej cukier, widzę. że do pojemnika u cukrem wylatuję kranu dobrze napowietrzona woda. Końcówka kranu ma nakładkę, która napowietrza strumień wody. Ponadto, gdy mieszam cukier by rozpuścił się w wodzie, również woda napowietrza sie.
_________________
Pozdrawiam Ostoja
Koledzy ja założyłem ten temat, by jak najwięcej dowiedzieć sie o napowietrzaniu nastawu.
Teraz już nie czynię tego, ponieważ wiem, że jak napuszczam wody z kranu, by rozpuścić w niej cukier, widzę. że do pojemnika u cukrem wylatuję kranu dobrze napowietrzona woda. Końcówka kranu ma nakładkę, która napowietrza strumień wody. Ponadto, gdy mieszam cukier by rozpuścił się w wodzie, również woda napowietrza sie.
_________________
Pozdrawiam Ostoja
Zauważyłem że bardzo dużo daje to, jak sie wymiesza nastaw. Ja robię to kijem
bambusowym o fi ok 15 mm.
Niektórzy mówią że dobrze jest przejechać dobrze po dnie. Wtedy drożdże mają dodatkową
pożywkę.
Ja ostatnio kupiłem Cobre 24.
Wlałem w bekę 25 l. wody
i 5 kg cukru i oczywiście pakę drożdży.
Nastaw napowietrzyłem pompką do akwarium 0,5 godz.
Po 12 godz.
Dolałem wody do 50 l.
Dosypałem cukru do 12 kg.
Napowietrzyłem 1 godz.
Po tym zabiegu ( dolaniu wody) po pół godz. drożdże ruszyły z kopyta.
Po trzech dniach dolałem wody do 100l.
Dosypałem cukru do 25 kg.
Napowietrzanie.
Drożdże pracowały bez zarzutu.
Koniec fermentacji po 6 dniach w temp. ok 32 st. balling pon. zera.
Teraz właśnie gotuję to wszystko w garze.
bambusowym o fi ok 15 mm.
Niektórzy mówią że dobrze jest przejechać dobrze po dnie. Wtedy drożdże mają dodatkową
pożywkę.
Ja ostatnio kupiłem Cobre 24.
Wlałem w bekę 25 l. wody
i 5 kg cukru i oczywiście pakę drożdży.
Nastaw napowietrzyłem pompką do akwarium 0,5 godz.
Po 12 godz.
Dolałem wody do 50 l.
Dosypałem cukru do 12 kg.
Napowietrzyłem 1 godz.
Po tym zabiegu ( dolaniu wody) po pół godz. drożdże ruszyły z kopyta.
Po trzech dniach dolałem wody do 100l.
Dosypałem cukru do 25 kg.
Napowietrzanie.
Drożdże pracowały bez zarzutu.
Koniec fermentacji po 6 dniach w temp. ok 32 st. balling pon. zera.
Teraz właśnie gotuję to wszystko w garze.
Odnośnie napowietrzania mam pewne doświadczenia z piwowarstwa.
Przede wszystkim, nie napowietrzam, jeśli mam wystarczającą ilość drożdży, np. z gęstwy. Przy dawkach suchych drożdży jakie proponuje w gorzelnictwie domowym kolega 98% też nie ma chyba takiej potrzeby a przynajmniej ja nie napowietrzam.
Niektórzy twierdzą, że napowietrzanie nie wpływa korzystnie na smak piwa, ja tego nie zauważam, poza tym myślę, że w gorzelnictwie nie ma to znaczenia.
Przy małej ilości drożdży bez napowietrzenia niestety drożdże mają duże problemy z rozmnożeniem a tym samym fermentacja rusza późno i potrafi słabo odfermentować. Jeśli wydaje mi się, że mam za mało drożdży to koniecznie napowietrzam i robię mały starter (pół na pół), który po kilku godzinach powinien zacząć pracować i wtedy idzie do nastawu.
Zdarzyło mi się w trakcie fermentacji napowietrzać pompką akwariową a tym samym podnieść drożdże z dna (przynajmniej starałem się), na szczęście pomogło i uratowałem tym sposobem dwie warki.
Drożdże to drożdże i to samo powinno działać w gorzelnictwie.
Przede wszystkim, nie napowietrzam, jeśli mam wystarczającą ilość drożdży, np. z gęstwy. Przy dawkach suchych drożdży jakie proponuje w gorzelnictwie domowym kolega 98% też nie ma chyba takiej potrzeby a przynajmniej ja nie napowietrzam.
Niektórzy twierdzą, że napowietrzanie nie wpływa korzystnie na smak piwa, ja tego nie zauważam, poza tym myślę, że w gorzelnictwie nie ma to znaczenia.
Przy małej ilości drożdży bez napowietrzenia niestety drożdże mają duże problemy z rozmnożeniem a tym samym fermentacja rusza późno i potrafi słabo odfermentować. Jeśli wydaje mi się, że mam za mało drożdży to koniecznie napowietrzam i robię mały starter (pół na pół), który po kilku godzinach powinien zacząć pracować i wtedy idzie do nastawu.
Zdarzyło mi się w trakcie fermentacji napowietrzać pompką akwariową a tym samym podnieść drożdże z dna (przynajmniej starałem się), na szczęście pomogło i uratowałem tym sposobem dwie warki.
Drożdże to drożdże i to samo powinno działać w gorzelnictwie.
-
- 20%
- Posty: 22
- Rejestracja: 2012-02-27, 13:26
Witam,
skaczę po starych tematach i chłonę wiedzę mądrzejszych ode mnie. Dotarłem też i tu.
Dyskusja zdaje się być już wyczerpana, ale chyba nie wszyscy jej uczestnicy zgodzili się, że napowietrzanie w trakcie fermentacji jest nieuzasadnione.
Z tego co wyczytałem w innych źródłach, przy kontakcie z powietrzem dochodzi do ingerencji mikroflory (tego akurat bym nie wyolbrzymiał, nie będą to raczej ilości zagrażające destabilizacji dobrze pracującego nastawu), ale do tego już wypracowany etanol utlenia się do aldehydu octowego. Znowu - prawidłowo pracujący nastaw powinien sobie z tym poradzić i zredukować aldehyd do etanolu.
Nie są to raczej pożądane reakcje i skoro można nic nie robić i ich sobie oszczędzić, to dlaczego z tego nie skorzystać? Tym bardziej, że celowo przecież odcinamy dopływ powietrza rurką fermentacyjną.
Jeśli stan wiedzy się zmienił i obowiązuje jakaś inna wykładnia, bardzo proszę o przykładne skarcenie.
pozdrawiam wszystkich
skaczę po starych tematach i chłonę wiedzę mądrzejszych ode mnie. Dotarłem też i tu.
Dyskusja zdaje się być już wyczerpana, ale chyba nie wszyscy jej uczestnicy zgodzili się, że napowietrzanie w trakcie fermentacji jest nieuzasadnione.
Z tego co wyczytałem w innych źródłach, przy kontakcie z powietrzem dochodzi do ingerencji mikroflory (tego akurat bym nie wyolbrzymiał, nie będą to raczej ilości zagrażające destabilizacji dobrze pracującego nastawu), ale do tego już wypracowany etanol utlenia się do aldehydu octowego. Znowu - prawidłowo pracujący nastaw powinien sobie z tym poradzić i zredukować aldehyd do etanolu.
Nie są to raczej pożądane reakcje i skoro można nic nie robić i ich sobie oszczędzić, to dlaczego z tego nie skorzystać? Tym bardziej, że celowo przecież odcinamy dopływ powietrza rurką fermentacyjną.
Jeśli stan wiedzy się zmienił i obowiązuje jakaś inna wykładnia, bardzo proszę o przykładne skarcenie.
pozdrawiam wszystkich
- berbelucha
- 101%
- Posty: 478
- Rejestracja: 2008-01-18, 21:05
Ja mocno napowietrzam przed dodaniem drożdży. Mieszadło do betonu i wiertara. Kilka minut.
Woda mocno się pieni, jak w górskim potoku.
Ostatnio startowałem na glukozie w 25C na 1/3 drożdży Turbo.
Za dwa dni patrzę, coś nie chodzą. Sprawdzam BLG a tu +1. Myślałem że potrwa dużo dłużej.
Nie daję żadnych wężyków. Na beczce kładę luźno jej dekiel. Wydziela się tyle dwutlenku, że beczka niemalże się rusza i nie widzę możliwości dostania się tam powietrza.
Woda mocno się pieni, jak w górskim potoku.
Ostatnio startowałem na glukozie w 25C na 1/3 drożdży Turbo.
Za dwa dni patrzę, coś nie chodzą. Sprawdzam BLG a tu +1. Myślałem że potrwa dużo dłużej.
Nie daję żadnych wężyków. Na beczce kładę luźno jej dekiel. Wydziela się tyle dwutlenku, że beczka niemalże się rusza i nie widzę możliwości dostania się tam powietrza.
Robię dokładnie tak samo. Wkrętarka z mieszadełkiem do farb, sypię drożdże i... cheja 10 w skali Beauforta w fermentatorze. 3 minuty burzy i po godzinie drożdżaki startują jakby z rok nic nie jadły Później już nic nie ruszam , drożdże mają dość pożywki aby żreć cukier i srać alkoholem i w czasie fermentacji tlen nie jest im już do tego potrzebny.
Spiritus flat ubi vult
- berbelucha
- 101%
- Posty: 478
- Rejestracja: 2008-01-18, 21:05
Mieszadło na pewno nie potnie drożdży.... ale gwałtwne zmiany ciśnienia przy krawędziach szybko wirującego mieszadła - powodują rozrywane ścian komórek drożdżowych.radius pisze:...komórki drożdży są na tyle małe, że i takim wynalazkiem krzywdy im nie zrobisz...
Po zadaniu drożdży mieszać bardzo delikatnie lub już wcałe.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości