Z tym "marnowaniem" to chciałem się właśnie skonsultować z kolegami i zasięgnąć Waszej opinii.inżynier pisze:... toż to czyste marnotrawienie spirytusu....W tym przypadku korzystne byłoby zastosowanie dodatkowej opaski grzejnej na dole kolumny....
Tez mi się wydaje, że im wyższa temperatura w kegu, tym "sprawniejszy" proces rektyfikacji.
Prowadząc moją pierwszą ciągłą rektyfikację starałem się nie przegiąć z temperaturą w kegu ani w dół, ani w górę. Nie było problemu ją podwyższyć, ani oczywiście obniżyć.
Z drugiej strony wydajnościowo wyszło mi lepiej niż przy "normalnej",prowadzonej od początku do końca, rektyfikacji na kegu 5-cio litrowym. Wyszło niedużo lepiej (jakieś 0,15-0,20 litra 96% spirytu na beczce 21litrowej nastawu), ale zawsze to do przodu.
Co zaś do opaski na dole kolumny, to nie podnosi ona temp. w kegu, jedynie odparuje całkowicie/lepiej flegmę spływającą w dół do kega. Temperatura w kegu będzie wynikiem "braku" w nim alkoholu.
Ja zastosowałem w tej materii trochę inny patent ... mianowicie:
Płaszcz olejowy mam opasany na zewnątrz (pod ociepleniem - widać to na fotkach z opisu mutanta) 8-ma metrami rurki miedzianej fi 6mm. Podaję z beczki na dół tej spirali nastaw, zaś to co wychodzi na końcu tej spirali, to prawie że postać gazowa, którą poprzez zawór igłowy podaję w połowie kolumny. Piszę "prawie że", bo niedużo brakuje by była to tylko para nastawu. Jego temperaturę (podawanego nastawu) reguluję temperaturą oleju w płaszczu olejowym kega.
Sądziłem, że będę miał największy problem ze zgraniem trzech parametrów:
- temperatury płaszcza olejowego grzejącego wężownicę z przepływającym nastawem,
- natężenia przepływu nastawu przez miedzianą wężownicę
- dobraniem ilości zwojów tej wężownicy.
Projektując kiedyś mutanta zakładałem, że aby utrafić z właściwą temperaturą nastawu przepływającego przez miedzianą wężownicę, będę musiał odwinąć kilka zwojów lub regulować natężeniem przepływu w granicach temperatury płaszcza olejowego narzuconego przez standardowy proces rektyfikacji. I to natężenie przepływu wcale nie będzie takie jakbym chciał...
Udało się utrafić... znalazłem się gdzieś w dopuszczalnym zakresie.
Teraz tylko "przeregulować się" w optymalne miejsce tego zakresu.
Po "pierwszym razie" sądzę, że wydajność cieplna wężownicy jest zbyt duża i będę musiał odwinąć kilka zwojów. Z drugiej strony dzieląc wężownicę na dwie, tzn. dużą i małą zyskam dodatkowe "darmowe" źródło ciepła przy eksperymentach.
Zobaczymy jak to będzie... teraz okres owocówek, więc nie ma czasu na próby.