: 2015-09-21, 22:08
U mnie jakiś czas temu też występowało zjawisko "wybuchów w zbiorniku".
Opiszę więc jak to wyglądało... I jak temu zaradziłem.
Gdy gotowałem wsad zrobiony z rozcieńczonej surówki - po częściowej stabilizacji zaczynały wariować termometry. Skakało też ciśnienie na manometrze. Z kolei w zbiorniku słychać było tak jakby bulgnięcia. Każde bulgnięcie to zmiana wskazań termometrów, a takze ciśnienia. Po każdym bulgnięciu dochodziło nawet do wypluwania par górą w skraplaczu nad głowicą. Pierwsza myśl/pytanie - dlaczego mają miejsce cykliczne wzrosty ciśnienia w zbiorniku i kolumnie? Coś nie tak ze sprzętem?
Wydawać by się mogło, że odpowiedź powinna być prosta. Następuje w którymś miejscu częściowe zakłócenie przepływu par. Po prostu gdzieś się zapycha. A więc awaria sprzętu.!!!
Zacząłem poszukiwanie przyczyn:
- rozebrałem kolumnę na czynniki pierwsze,
- sprawdziłem dokładność założenia uszczelnienia na każdym łączu,
- przesypałem wypełnienie i ułożyłem od nowa ze szczególną uwagą ( czynność tę wykonywałem kilka razy zmieniając sposób wsypywania)
- usuwałem "pierścienie centrujące" ( piszę w cudzysłowie gdyż u mnie rolę tę spełniają półki dzieląco - odbiorcze),
- wkładałem od nowa zwracając uwagę na sposób umiejscowienia,
- zmieniałem stężenie wsadu,
- zmieniałem wodę,
- zmieniałem czas przygotowywania wsadu ( czyli rozcieńczałem bezpośrednio przed gotowaniem, pół dnia przed gotowaniem, dzień wcześniej itp.)
- zmieniałem też ilość wody w płaszczu,
- zmieniałem moc grzania,
- kontrolowałem moc rzeczywistą w czasie gotowania, a także stabilność napięcia w sieci w czasie procesu,
- zmieniałem prędkość odbioru (już w czasie występowania negatywnych efektów).
I co? I nic.
Jedyny wniosek jaki wyciągnąłem z tych doświadczeń to to, żeby rozcieńczać wsad bezpośrednio przed gotowaniem. Nigdy wcześniej.
Opiszę jeszcze moment kiedy po raz pierwszy zaobserwowałem zjawisko opisane wyżej.
Pewnego dnia gotowałem surówkę metodą 2,5. Po odebraniu przedgonów przy stężeniu 50% rozcieńczyłem wsad do 20% i po powtórnym odebraniu przedgonów odebrałem część serca i z przyczyn niezależnych musiałem przerwać proces. Niewiele się przejmując wyłączyłem sprzęt z zamiarem kontynuowania zabawy następnego dnia. Jakież było moje zdziwienie gdy następnego dnia po powtórnym zagotowaniu wsadu zauważyłem nietypową temp. w zbiorniku. Była wyższa od tej z dnia wczorajszego. I nie była to różnica w dziesiętnych stopnia, ale ok 2*C. Pierwsza myśl - pomyliłem się z mocą grzania. Później myślałem że nastąpił skok napięcia w sieci. I moc grzania jest wyższa od założonej. Nic z tych rzeczy. Potem dodatkowo usłyszałem te opisywane wyżej bulgnięcia i jednoczesne skoki temp. na wszystkich termometrach. Pomyślałem, że może rozszczelnił się zbiornik. Jednak nie zauważyłem wypływu na zewnątrz żadnych oparów.(W późniejszym czasie sprawdziłem też szczelność między płaszczem a zbiornikiem właściwym. I także nie zauważyłem jakichkolwiek wad konstrukcyjnych. )
Przerwanego procesu nie udało mi się do końca przeprowadzić w prawidłowy sposób . Leciał cały czas "popsuty" destylat. W kolumnie i zbiorniku skakała temp. A od czasu do czasu górą wylatywały opary - mimo iż podkręcałem przepływ wody na maksa. Pomimo trudności odebrałem wszystko z zamiarem ponownego przegotowania w późniejszym czasie.
Kiedyś opisałem tę sytuację na forum - niestety pozostała bez odpowiedzi, które mogłyby mnie naprowadzić na rozwiązanie. Dlatego - tak jak opisałem wyżej - przeprowadziłem serię różnych doświadczeń zmieniając za każdym razem konfigurację sprzętu i sposób przygotowania wsadu.
Jedyny wniosek do którego doszedłem, to to, że muszę przygotowywać wsad bezpośrednio przed gotowaniem. Nigdy wcześniej. Dokładnie go mieszając Dlaczego tak jest - nie wiem do dzisiaj.
Opiszę więc jak to wyglądało... I jak temu zaradziłem.
Gdy gotowałem wsad zrobiony z rozcieńczonej surówki - po częściowej stabilizacji zaczynały wariować termometry. Skakało też ciśnienie na manometrze. Z kolei w zbiorniku słychać było tak jakby bulgnięcia. Każde bulgnięcie to zmiana wskazań termometrów, a takze ciśnienia. Po każdym bulgnięciu dochodziło nawet do wypluwania par górą w skraplaczu nad głowicą. Pierwsza myśl/pytanie - dlaczego mają miejsce cykliczne wzrosty ciśnienia w zbiorniku i kolumnie? Coś nie tak ze sprzętem?
Wydawać by się mogło, że odpowiedź powinna być prosta. Następuje w którymś miejscu częściowe zakłócenie przepływu par. Po prostu gdzieś się zapycha. A więc awaria sprzętu.!!!
Zacząłem poszukiwanie przyczyn:
- rozebrałem kolumnę na czynniki pierwsze,
- sprawdziłem dokładność założenia uszczelnienia na każdym łączu,
- przesypałem wypełnienie i ułożyłem od nowa ze szczególną uwagą ( czynność tę wykonywałem kilka razy zmieniając sposób wsypywania)
- usuwałem "pierścienie centrujące" ( piszę w cudzysłowie gdyż u mnie rolę tę spełniają półki dzieląco - odbiorcze),
- wkładałem od nowa zwracając uwagę na sposób umiejscowienia,
- zmieniałem stężenie wsadu,
- zmieniałem wodę,
- zmieniałem czas przygotowywania wsadu ( czyli rozcieńczałem bezpośrednio przed gotowaniem, pół dnia przed gotowaniem, dzień wcześniej itp.)
- zmieniałem też ilość wody w płaszczu,
- zmieniałem moc grzania,
- kontrolowałem moc rzeczywistą w czasie gotowania, a także stabilność napięcia w sieci w czasie procesu,
- zmieniałem prędkość odbioru (już w czasie występowania negatywnych efektów).
I co? I nic.
Jedyny wniosek jaki wyciągnąłem z tych doświadczeń to to, żeby rozcieńczać wsad bezpośrednio przed gotowaniem. Nigdy wcześniej.
Opiszę jeszcze moment kiedy po raz pierwszy zaobserwowałem zjawisko opisane wyżej.
Pewnego dnia gotowałem surówkę metodą 2,5. Po odebraniu przedgonów przy stężeniu 50% rozcieńczyłem wsad do 20% i po powtórnym odebraniu przedgonów odebrałem część serca i z przyczyn niezależnych musiałem przerwać proces. Niewiele się przejmując wyłączyłem sprzęt z zamiarem kontynuowania zabawy następnego dnia. Jakież było moje zdziwienie gdy następnego dnia po powtórnym zagotowaniu wsadu zauważyłem nietypową temp. w zbiorniku. Była wyższa od tej z dnia wczorajszego. I nie była to różnica w dziesiętnych stopnia, ale ok 2*C. Pierwsza myśl - pomyliłem się z mocą grzania. Później myślałem że nastąpił skok napięcia w sieci. I moc grzania jest wyższa od założonej. Nic z tych rzeczy. Potem dodatkowo usłyszałem te opisywane wyżej bulgnięcia i jednoczesne skoki temp. na wszystkich termometrach. Pomyślałem, że może rozszczelnił się zbiornik. Jednak nie zauważyłem wypływu na zewnątrz żadnych oparów.(W późniejszym czasie sprawdziłem też szczelność między płaszczem a zbiornikiem właściwym. I także nie zauważyłem jakichkolwiek wad konstrukcyjnych. )
Przerwanego procesu nie udało mi się do końca przeprowadzić w prawidłowy sposób . Leciał cały czas "popsuty" destylat. W kolumnie i zbiorniku skakała temp. A od czasu do czasu górą wylatywały opary - mimo iż podkręcałem przepływ wody na maksa. Pomimo trudności odebrałem wszystko z zamiarem ponownego przegotowania w późniejszym czasie.
Kiedyś opisałem tę sytuację na forum - niestety pozostała bez odpowiedzi, które mogłyby mnie naprowadzić na rozwiązanie. Dlatego - tak jak opisałem wyżej - przeprowadziłem serię różnych doświadczeń zmieniając za każdym razem konfigurację sprzętu i sposób przygotowania wsadu.
Jedyny wniosek do którego doszedłem, to to, że muszę przygotowywać wsad bezpośrednio przed gotowaniem. Nigdy wcześniej. Dokładnie go mieszając Dlaczego tak jest - nie wiem do dzisiaj.