Alkoholwe paliwo nieopłacalne??
Witam
Lejąc metanol musiałem rozwiercić dyszę zapłon nie pamiętam ale możliwe .Dawki metanolu były różne dochodziły do 80% musiałem zmieniać dysze o większej średnicy Lałem tyle ile dostałem. Maluch był po 180000 km prędkość w porywach 50 km/h ale do pracy się jechało.
Próbowałem wtedy z gazem ale po dwóch wybuchach szczęście niewielkich zrezygnowałem.
Lejąc metanol musiałem rozwiercić dyszę zapłon nie pamiętam ale możliwe .Dawki metanolu były różne dochodziły do 80% musiałem zmieniać dysze o większej średnicy Lałem tyle ile dostałem. Maluch był po 180000 km prędkość w porywach 50 km/h ale do pracy się jechało.
Próbowałem wtedy z gazem ale po dwóch wybuchach szczęście niewielkich zrezygnowałem.
- szymek75-90
- 30%
- Posty: 44
- Rejestracja: 2007-10-10, 19:41
- Lokalizacja: Mazowieckie
jaron50
Sprobuje troszkie pokombinowac, ale juz jak sie zrobi cieplo. Zrobie rurowca z silnikiem od maluszka i pokombinuje z etanolem i dyszami. A potem znajde dojscie w jakiejs gorzelni na spirt techniczny albo bede sie zaopatrzal w zajezdni autobusowej, jezdzi u nas kilka autobusow na etanol.
Sprobuje troszkie pokombinowac, ale juz jak sie zrobi cieplo. Zrobie rurowca z silnikiem od maluszka i pokombinuje z etanolem i dyszami. A potem znajde dojscie w jakiejs gorzelni na spirt techniczny albo bede sie zaopatrzal w zajezdni autobusowej, jezdzi u nas kilka autobusow na etanol.
ENERGA - bezplatny internet w Twoim gniazdku
Muszę zaprotestować. Ojciec miał malucha (samochód, mimo wszystko).a_priv pisze:Maluchy tyle nie jeździły.pzdr
W małych Fiatach z pierwszych serii sporo części było oryginalnych włoskich. Takim samochodem można było zrobić i 200 000 km ale pod pewnymi warunkami:
- regularna wymiana filtrów i olejów (wykonywana częściej niż zalecał producent), również w skrzyni biegów warto było zrobić wymianę oleju po ok. 50 000 km.
- systematyczne czyszczenie odśrodkowego filtra oleju
- dbanie o sprawny układ zapłonowy (kąt wyprzedzenia zapłonu, świece itp)
i dwie najważniejsze rzeczy:
- dokładny przegląd całego samochodu pod kątem sprawdzenia prawidłowości montażu i dokręcenia połączeń śrubowych
- umiejętne dotarcie silnika, skrzyni biegów i sprzęgła (mając na uwadze również częstszą wymianę oleju silnikowego)
- spokojna (ale nie ślimacza) jazda na odpowiednio do prędkości dobranym przełożeniu
Takim właśnie maluchem permanentnie i obsesyjnie jeździliśmy kilka razy w roku z Warszawy na Dolny Śląsk do Dziadków, dojechaliśmy nim do Włoch i Jugosławii przez Czechosłowację, Węgry i Austrię a ja pojechałem do Norwegii i wróciłem też praktycznie bez przygód (za wyłączeniem "awarii" czterech opon, które przedziurawił oczywiście złośliwy rodak z Polski szukający pracy).
Pozdrawiam
Winiarek
@ Winiarek
Uzupełniłbym jeszcze o chyba najważniejszą rzecz:
częste a w zasadzie po każdym większym deszczu smarowanie tulejek w zwrotnicy układu kierowniczego. Przeżyłem trzy maluchy, uważam je za kapitalne pojazdy ale kłopoty jakie sprawiał ten układ czasem jeszcze mi się śni.
Zresztą w pierwszym moim pojeździe - Syrenie Bosto (kto to pamięta ?) przeguby homokinetyczne też były tragiczne. Co 10-15 tyś km awaria !!!
Pozdrawiam
Uzupełniłbym jeszcze o chyba najważniejszą rzecz:
częste a w zasadzie po każdym większym deszczu smarowanie tulejek w zwrotnicy układu kierowniczego. Przeżyłem trzy maluchy, uważam je za kapitalne pojazdy ale kłopoty jakie sprawiał ten układ czasem jeszcze mi się śni.
Zresztą w pierwszym moim pojeździe - Syrenie Bosto (kto to pamięta ?) przeguby homokinetyczne też były tragiczne. Co 10-15 tyś km awaria !!!
Pozdrawiam
tak jest.. maluszka nie da się tak łatwo wykończyć...
kolejnym mankamentem (zwłaszcza w leciwych) jest przednia belka, która potrafi skorodować i niemal się rozpaść... i ogólnie korozja
ale pozatym jak się dba o niego to nie zawiedzie... prawie jak przyjaciel
kolejnym mankamentem (zwłaszcza w leciwych) jest przednia belka, która potrafi skorodować i niemal się rozpaść... i ogólnie korozja
ale pozatym jak się dba o niego to nie zawiedzie... prawie jak przyjaciel
Czasem delektuję się głupotą własnych myśli:)
Też trochę maluchem jeździłem, ale raczej mało, tylko jak musiałem. I maluchom nie ufam. Przykro to zabrzmi, ale mój kolega z pracy stracił w maluchu żonę, dziecko i teściową... (podobno dobrą). Potrącił go policjant mercedesem (starszym jakimś) i zepchnął na przeciwny pas prosto pod starego poloneza - "okularnika".... (kolega czekał na środku, żeby skręcić w lewo). Było to na szosie terespolskiej gdzieś między Konikiem Nowym a Mińskiem Mazowieckim.
Wszystkim odradzam maluchy! Już lepiej jeździć polonezem.
To tak off topic, ale skoro inni zaczeli
aha, kierowcy mercedesa i poloneza wyszli cało oczywiście.
Wszystkim odradzam maluchy! Już lepiej jeździć polonezem.
To tak off topic, ale skoro inni zaczeli
aha, kierowcy mercedesa i poloneza wyszli cało oczywiście.
Kuję żelazo, póki gorące
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 35 gości