Dębowa z beczki.
@chłop
Zgłebiam teraz wiedzę zawartą w publikacji Pana Jarosława Urbana "Jack Daniel's i inne amerykańskie whiskey - vademecum" i nic oczyszczeniu szczotką nie ma.
I tak długo by cytować.................
[ Dodano: 2008-04-10, 19:17 ]
@yachu4
Z powodu braku informacji na temat użytego surowca, waham się z zakupem. Naczytałem się o jakości dębu na beczki. Można czasem kupić beczki po winie lub koniaku na allegro, używane - tylko że litrarz dość duży
Jakie jest to "fabryczne" wypalenie?
Zgłebiam teraz wiedzę zawartą w publikacji Pana Jarosława Urbana "Jack Daniel's i inne amerykańskie whiskey - vademecum" i nic oczyszczeniu szczotką nie ma.
Kod: Zaznacz cały
Jak już wiemy, beczki muszą być wypalone od środka, a proces ten skłąda sie z dwóch etapów. Pierwszy, prażenie (toasting), polega na poddaniu beczki delikatnemu działaniu płomieni przez ok. 2 minuty. W tej fazie skrobia zawarta w drewnie zaczyna się zamieniać w cukier.
W drugim etapie, zwęglaniu (charring), stosujemy silniejszy ogień. Cukier ulega wtedy karmelizacji, a wewnątrz beczki tworzy się zwęglona warstwa, która później nada whiskey barwę, a taże wzbogaci jej paletę aromatyczno-smakową. Gorzelnicy twierdzą, że właściwie wypalona beczka powinna przypominać skórę aligatora.
[ Dodano: 2008-04-10, 19:17 ]
@yachu4
Z powodu braku informacji na temat użytego surowca, waham się z zakupem. Naczytałem się o jakości dębu na beczki. Można czasem kupić beczki po winie lub koniaku na allegro, używane - tylko że litrarz dość duży
Jakie jest to "fabryczne" wypalenie?
Pozdrawiam
Nie wiem jak fabrycznie jest wypalana beczka.Kolega kupił na rynku beczkę debową 30 l i wypalał ją palnikiem gazowym.Po ponad roku próbowaliśmy destylat-tchnął gazem.
Tą samą beczkę wypalił jeszcze raz,też palnikiem gazowym i wyczyścił szczotką doslownie do zdrowego dębu,po zalaniu i skosztowaniu po 3 m-cach wynik był o niebo lepszy.
W smaku to przypominało Starkę ale bardziej wytrawną.
Pozdrawiam.
Tą samą beczkę wypalił jeszcze raz,też palnikiem gazowym i wyczyścił szczotką doslownie do zdrowego dębu,po zalaniu i skosztowaniu po 3 m-cach wynik był o niebo lepszy.
W smaku to przypominało Starkę ale bardziej wytrawną.
Pozdrawiam.
@yachu4
Mam jeszcze dla Ciebie jeden fragment z podanej przeze mnie pozycji, może Cię zainteresuje.
Filtrują przy temp. -6°C.
Chyba całą książkę niedługo przepisze
Mam jeszcze dla Ciebie jeden fragment z podanej przeze mnie pozycji, może Cię zainteresuje.
Kod: Zaznacz cały
Klimat Kentucky jest nieporównywalnie cieplejszy niż klimat Szkocji, dlatego też bourbony znacznie wcześniej osiągają pełnię aromatyczno-smakową; z reguły okres leżakowania trwa od 4 do 8 lat................David Pickerell z Maker's Mark twierdzi, że jeden rok maturacji w Kentucky odpowiada mniej więcej czterem latom maturacji w Szkocji-być może; jednak czyniąc takie porównanie musimy też pamiętać, że burbon zawsze dojrzewa w świeżej beczce, podczas gdy destylaty szkockie "starzeją się" w beczkach wcześniej używanych, czyli w drewnie już spenetrowanym przez inny trunek
Chyba całą książkę niedługo przepisze
Pozdrawiam
yachu4 pisze:...Po dwudziestu dniach od zalania beczki kolorek ładny, ciut silniejszy od oryginalnej dębowej, ale w smaku trociniak...
Najlepiej będzie jak zupełnie zapomnisz, że posiadasz taką beczkę, w dodatku pełną.
Po dwudziestu dniach zamiast zaglądać do niej to lepiej umieść ją w bardziej niedostępnym miejscu, które powstrzyma Twoje pokusy zaglądania do beczki.
Przez co najmniej 5 lat nie ma potrzeby zaglądania do niej. A najlepiej za 10 lat.
Jak by korciło to sobie znajdź dodatkowe zajęcia.
Najlepiej co roku sposobić taką beczkę do leżakowania, może to być również balon szklany z wiórami dębowymi (tańszy od beczki) wtedy po 5 - 10 latach będziesz już mógł co roku korzystać na bieżąco z leżakowanych trunków.
Pozdrawiam
Winiarek
Winiarku, ja doskonale to wiem że muszę się wykazać cierpliwością i na tym nie stracę, no może troszkę procentów się ulotni .
Chodziło mi dokładnie o to czy ktoś ma takie doświadczenie że, po pierwszej próbie było wyjątkowo trociniaste, a z czasem ten smak się neutralizuje.
Bo tak naprawdę to:
Nie wiem jak są beczki przygotowywane? Jak długo płukane? I dlatego zadałem takie pytanie.
Za nie długo pójdzie następna porcyjka do piwniczki .
Pozdrawiam
yachu4
[ Dodano: 2008-04-13, 14:59 ]
W wypadku starzenia w balonie z wiórkami, zamykasz balon korkiem naturalnym?
Chodziło mi dokładnie o to czy ktoś ma takie doświadczenie że, po pierwszej próbie było wyjątkowo trociniaste, a z czasem ten smak się neutralizuje.
Bo tak naprawdę to:
Nie wiem jak są beczki przygotowywane? Jak długo płukane? I dlatego zadałem takie pytanie.
Za nie długo pójdzie następna porcyjka do piwniczki .
Pozdrawiam
yachu4
[ Dodano: 2008-04-13, 14:59 ]
W wypadku starzenia w balonie z wiórkami, zamykasz balon korkiem naturalnym?
Lepiej być znanym pijakiem, niż anonimowym alkoholikiem.
Ja sobie odpuściłem leżakowanie w beczkach. Wybrałem leżakowanie w balonach szklanych z dodatkiem wiórów dębowych.
Z beczek zrezygnowałem nie ze względu na ich koszt a możliwe problemy z beczką typu np. rozszczelnienie. Beczka wymaga więcej zachodu, odpowiednich i niezmiennych warunków przechowywania i czasem można stracić zawartość, właśnie jak się gdzieś rozszczelni a tego w porę nie zauważymy.
Z balonem szklanym takich problemów nie ma co najwyżej możemy go potłuc ale zakładając staranność w obchodzeniu się z balonem stłuczkę wykluczam.
Ideałem może być przechowywanie w pojemnikach z KO (nawet w KEG-ach).
Wióry dębowe można obecnie bez problemu nabyć w tak różnej postaci, że nawet ciężko się zdecydować, które wybrać a można wybierać od pyłu dębowego poprzez wiórki różnej wielkości aż do kostek dębowych, wszystko w różnym stopniu przypalenia (od nie przypalanych, średnio, mocno i do bardzo mocno przypalonych), wióry mogą być z dębów francuskich albo niemieckich. Kombinacji jest masa.
W dodatku możemy sobie takie przypalone wióry wcześniej pomoczyć z rok, dwa w np. czerwonym winie a później użyć do destylatu. Mam buteleczkę z takimi wiórkami z własnym winkiem czerwonym, która soi już trzeci rok i wkrótce wióry zostaną z kolei przeniesione do destylatu.
Czytałem gdzieś na temat starzenia destylatów i win w beczkach. W artykule opisywano badania wpływu wymiany gazowej między leżakowanym alkoholem a atmosferą poprzez klepkę beczki. Stwierdzono, że ta wymiana ma dużo mniejszy wpływ niż powszechnie uważano do tej pory. Zdecydowanie największy wpływ miał sposób przygotowania wewnętrznej warstwy drewna i jego jakość oraz gatunek.
Powoli też wprowadza się duże tanki z KO do leżakowania np. win z zamontowanymi wewnątrz zbiornika kieszeniami do których wsuwa się deski dębowe.
Jeśli jednak upierasz się na beczki to warto zainwestować w przynajmniej trzy beczki.
W jednym roku możesz napełnić wszystkie trzy destylatem. Z pierwszej beczki po np. 5 latach upuszczasz 30% destylatu do spożycia. Pierwszą beczkę uzupełniasz odlewając część z drugiej, drugą z trzeciej itd. Ostatnią beczkę uzupełniasz destylatem z bieżącej produkcji. W efekcie co roku (ale dopiero po np. 5 latach) będziesz miał leżakowany destylat o praktycznie identycznych walorach organoleptycznych.
Kiedyś tak zrobię, jak już będę miał odpowiednią piwnicę, w której będzie stała temperatura i wilgotność.
A na razie powoli przygotowuję się do pierwszej warki piwa
Do starzenia w balonach zamykam korkiem naturalnym i nakrywam, zawijam szczelnie folią.
Obecnie jednak jakoś nic się nie starzy bo się zapasy z braku silnej woli rozchodowały
Pozdrawiam
Winiarek
Z beczek zrezygnowałem nie ze względu na ich koszt a możliwe problemy z beczką typu np. rozszczelnienie. Beczka wymaga więcej zachodu, odpowiednich i niezmiennych warunków przechowywania i czasem można stracić zawartość, właśnie jak się gdzieś rozszczelni a tego w porę nie zauważymy.
Z balonem szklanym takich problemów nie ma co najwyżej możemy go potłuc ale zakładając staranność w obchodzeniu się z balonem stłuczkę wykluczam.
Ideałem może być przechowywanie w pojemnikach z KO (nawet w KEG-ach).
Wióry dębowe można obecnie bez problemu nabyć w tak różnej postaci, że nawet ciężko się zdecydować, które wybrać a można wybierać od pyłu dębowego poprzez wiórki różnej wielkości aż do kostek dębowych, wszystko w różnym stopniu przypalenia (od nie przypalanych, średnio, mocno i do bardzo mocno przypalonych), wióry mogą być z dębów francuskich albo niemieckich. Kombinacji jest masa.
W dodatku możemy sobie takie przypalone wióry wcześniej pomoczyć z rok, dwa w np. czerwonym winie a później użyć do destylatu. Mam buteleczkę z takimi wiórkami z własnym winkiem czerwonym, która soi już trzeci rok i wkrótce wióry zostaną z kolei przeniesione do destylatu.
Czytałem gdzieś na temat starzenia destylatów i win w beczkach. W artykule opisywano badania wpływu wymiany gazowej między leżakowanym alkoholem a atmosferą poprzez klepkę beczki. Stwierdzono, że ta wymiana ma dużo mniejszy wpływ niż powszechnie uważano do tej pory. Zdecydowanie największy wpływ miał sposób przygotowania wewnętrznej warstwy drewna i jego jakość oraz gatunek.
Powoli też wprowadza się duże tanki z KO do leżakowania np. win z zamontowanymi wewnątrz zbiornika kieszeniami do których wsuwa się deski dębowe.
Jeśli jednak upierasz się na beczki to warto zainwestować w przynajmniej trzy beczki.
W jednym roku możesz napełnić wszystkie trzy destylatem. Z pierwszej beczki po np. 5 latach upuszczasz 30% destylatu do spożycia. Pierwszą beczkę uzupełniasz odlewając część z drugiej, drugą z trzeciej itd. Ostatnią beczkę uzupełniasz destylatem z bieżącej produkcji. W efekcie co roku (ale dopiero po np. 5 latach) będziesz miał leżakowany destylat o praktycznie identycznych walorach organoleptycznych.
Kiedyś tak zrobię, jak już będę miał odpowiednią piwnicę, w której będzie stała temperatura i wilgotność.
A na razie powoli przygotowuję się do pierwszej warki piwa
Do starzenia w balonach zamykam korkiem naturalnym i nakrywam, zawijam szczelnie folią.
Obecnie jednak jakoś nic się nie starzy bo się zapasy z braku silnej woli rozchodowały
Pozdrawiam
Winiarek
Tu się z Kolegą niezgodzę (oprócz kosztu beczki ), leżakowanie wymaga jaknajbardziej zmiennych warunków klimatycznych - oddech beczki (to nie moja opinia lecz doświadczonyc destlatorów, 4 wieki tradycji). Dobrej jakości beczka z odpowiedniego gatunku dębu nierozszczelni sie (precyzyjniej dochodzi do tego sporadycznie- bardzo).winiarek5 pisze: Z beczek zrezygnowałem nie ze względu na ich koszt a możliwe problemy z beczką typu np. rozszczelnienie. Beczka wymaga więcej zachodu, odpowiednich i niezmiennych warunków przechowywania i czasem można stracić zawartość, właśnie jak się gdzieś rozszczelni a tego w porę nie zauważymy.
Twoja rezyznacja z beczek to Twoja sprawa, nie oznacza, że nie można próbować i nie jest to temat zamknięty. Skąd wiesz jak smakuje np. 5 letni czy 10 letni destylat domowej roboty z takiej beczki? Poza tym długość leżakowania destylatu też ma swoje granice.winiarek5 pisze:Ja sobie odpuściłem leżakowanie w beczkach. Wybrałem leżakowanie w balonach szklanych z dodatkiem wiórów dębowych.
winiarek5 pisze: Zdecydowanie największy wpływ miał sposób przygotowania wewnętrznej warstwy drewna i jego jakość oraz gatunek.
Z tego co ja wyczytałem to decydujący wpływ ma i jakość beczki i klimat i sposób produkcji destylatu i sposób filtracji itd.
Jeszcze raz, z tego co przeczytałem i czytam nadal, stała temp. i wilgotność to zła droga. Tam można przechowywać destylat.winiarek5 pisze:Kiedyś tak zrobię, jak już będę miał odpowiednią piwnicę, w której będzie stała temperatura i wilgotność.
Pozdrawiam
Dobrej jakości beczka odpowiednio kosztuje a i zdobyć ją nie łatwo a przeprowadzone badania właśnie trochę podważyły te wieki tradycji.kitaferia pisze:...leżakowanie wymaga jaknajbardziej zmiennych warunków klimatycznych - oddech beczki...4 wieki tradycji...
Dobrej jakości beczka... nierozszczelni sie...
Kiedyś np. szlachcic jak urodził mu się potomek sporządzał zapas spirytusu żytniego, który wlany do beczki był zakopywany do czasu ślubu i wesela tego potomka. Nie chodziło w tym o to, że w zakopanej beczce zachodziły jakieś specjalne procesy związane z zakopaniem. Zakopanie zabezpieczało przed pokusą wcześniejszego spożycia i zapewniało spokojne leżakowanie
Każda beczka się rozszczelni, dużo zachodu (tzn nieuwagi) nie potrzeba. Najtrudniej jest rozszczelnić stalowego KEG-a ale tu już nie wystarczy przestać się interesować jego stanem i otoczeniem w jakim jest przechowywany; potrzeba trochę zachodu (np. wiertarka, topór strażacki itp).
Już sama nazwa "leżakowanie" sugeruje pozostawanie w spokoju. Zastanawiam się jak tym leżakującym w piwnicach (lub w wielkich podziemnych komorach połączonych korytarzami) beczkom zapewnić głęboko pod ziemią zmienne warunki klimatyczne jak one nawet nie wiedzą czy jest noc czy dzień
...to przejściowy wybór, nie da rady wszystkiego naraz robić ale kiedyś kupię sobie parę beczek z ciekawości i dla zaspokojenia próżności (mojej) posiadania beczek dębowych. Nawet logo sobie na nich wyrzeźbię.kitaferia pisze:Twoja rezyznacja z beczek...
Podejrzewam, że destylat domowej roboty leżakowany w beczce i równolegle w balonie szklanym z dodatkiem odpowiedniej ilości wiórów nie będzie się znacząco różnił - różnicę może wyczuje kiper albo osoba o bardziej rozwiniętych zmysłach. Do idealnego eksperymentu należałoby użyć tego samego destylatu, drewna itp.
Wpływ sposobu produkcji destylatu, sposobu destylacji i inne wpływy związane wyłącznie z wytworzeniem płynu są tak oczywiste, że nawet o nich nie wspominałem.kitaferia pisze:Z tego co ja wyczytałem to decydujący wpływ ma i jakość beczki i klimat i sposób produkcji destylatu i sposób filtracji itd.winiarek5 pisze:Zdecydowanie największy wpływ miał sposób przygotowania wewnętrznej warstwy drewna i jego jakość oraz gatunek.
W tym momencie to zdębiałem jak beczka. To znaczy nic z tego ostatniego stwierdzenia nie rozumiem.kitaferia pisze:...stała temp. i wilgotność to zła droga. Tam można przechowywać destylat.
Pozdrawiam
Winiarek
winiarek5 pisze:W tym momencie to zdębiałem jak beczka. To znaczy nic z tego ostatniego stwierdzenia nie rozumiem.kitaferia pisze:...stała temp. i wilgotność to zła droga. Tam można przechowywać destylat.
Pozdrawiam
Winiarek
Czytam teraz taka oto książkę Pana Jarosława Urbana "Jack Daniel's i inne amerykańskie whiskey - vademecum" . Ładnie wydana , fajnie napisana, oszerna historia gorzelnictwa, dużo wiedzy i ciekawostek itd.
Tam jest opisane, że na paletę aromatyczno-smakową mają duży wpływ warunki klimatyczne ( latem w temp. gdzie leżakują beczki do dochodzi do 50°C - zimą jest o wiele niższa, zmienia się również wilgotność). Zobacz moje posty wyżej gdzie cytuje fragmenty tej publikacji. Swoje opinie opieram głównie na publikacjach na temat dojrzewania różnych trunków w dębowych beczkach.
Pozdrawiam
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości