magas37 pisze: ważne by nalewka była dobra.
Tylko nikogo nie interesuje czy nalewka jest dobra, jak smakuje, jak pachnie, nawet jak wygląda, tylko jakieś mało istotne szczegóły cyferkowe*. Błogosławieni, którzy nie pili, a uwierzyli, zaś stuprocentową pewność może dać tylko miara gęstomierzem, a wszystko inne jest orientacyjne i mniej ważne. Niemniej jednak, pokazuje to wyraźnie, że nikogo nie interesuje przepis na tę wiśniówkę, bo nikt się nie pyta ani o przyprawy, ani o filtrację, ani właśnie o pestki-a z pestkami najlepsza wychodzi, podczas fermentacji a później maceracji warto nieznacznie odkręcić słoik, żeby cyjanowodór sobie uciekał.
Ale to są kwestie związane ze sztuką nalewkarstwa, a nie bimbrownictwa (żubrówka też nie jest produktem destylacji, ale maceracji/dygestii/perkolacji). Wyniki po przecinku podają również dostępne kalkulatory, więc jedyną prowokacją jest to, że ktoś najwyraźniej nie dopuszcza ich do świadomości. Ja wolę liczyć po swojemu, tak jak liczyłem, a później ewentualnie sprawdzić kalkulatorem. Ale jeśli kalkulator, więc narzędzie matematycznie podaje ponad 40%, mnie wychodzi podobnie i trunek się pali (a palą się te, które mają 41% min. (może być odchylenie do tyłu o 40. coś), to czemu kwestionować fakty?
Zawartość alkoholu oblicza się tylko informacyjnie, bo najważniejsze jest to, o czym tylko magas pamięta, że nalewka ma być dobra-a dobroć jej zależy od smaku, od zapachu (plus nieznacznie od kwestii estetycznych, więc wyglądu), niemniej jednak wartość podana sugeruje osobie degustującej, że jest to trunek albo słabszy albo mocniejszy, a kolejną sztuką jest, jak w przypadku każdego innego napoju, ukrycie mocy na rzecz smaku i aromatu.
Swego czasu uwarzyłem piwko, które wg wskazań miało mieć 13.4%, po zmierzeniu gęstomierzem wyszło, że piwko ma 13.9%, owszem pomyliłem się, ale czy to coś zmieniło? W tej chwili leżakuje w piwnicy piwko, którego blg, wg obliczeń dwóch programów piwowarskich (tak więc pewnie mających związek z matematyką i szanowanych za dokładność) ma między (bo również nie da się tego stwierdzić autorytatywnie) 29-31 blg, zaś alkoholu (jeśli wierzyć specyfikacji tolerancji drożdży) maks. 13% , ale ani jednego ani drugiego wyniku nie potwierdzam na 100%, są to wyniki orientacyjne, wyślę piwko na gęstomierz (nie każdy ma w domu laboratorium czy inne tablice trygonometryczne) i będę miał pewność i czarne na białym; jedyne co się dowiem to jaka jest faktyczna tolerancja tych drożdży przy takiej zawartości cukru i w takiej temperaturze-będzie to informacja na przyszłość, ale tylko taka. No i znając zawartość alkoholu tak dokładną, będzie można obliczyć maksymalne stężenie tegoż we krwi, czyli założyć ile takich piw można wypić, żeby nie chorować post factum. Co to zmieni? NIC. Piwko ma potencjał, smakuje, a alkohol jest wyczuwalny na poziomie 6-7% czyli wszystko zgodnie z planem.
Obliczyć można bardzo wiele rzeczy, ale jaki to ma wpływ na odbiór trunku? Żaden. Jeśli użyję do tej wiśniówki gazowego chromatografu i sprawdzę czy zawartość karbaminianu etylu przekracza normę europejską, to ta wiśniówka będzie lepsza czy gorsza? Ona będzie taka sama, a ja będę tylko posiadaczem informacji czy mógłbym ją sprzedawać w UE, co mnie przecież i tak nie interesuje.
Owszem pestki były duże i aromat migdałowy jest dość wyrazisty, wiśniówka jest naturalnie młoda i potrzebuje min. roku, żeby się ułożyć.
*wieku temu były garście, wiadra i ludzie sobie radzili, nie trzeba Artystom rad inżynierków magisterków czy innych fanatyków-matematyków, bo nie na tym to polega.