Rosolis z czarnego bzu
Rosolis z czarnego bzu
Jak w temacie, nastwiał ktoś taki rosolis?
Czas już bo bez pięknie kwitnie, u mnie już wstawiony nastaw.
Zrobiłem z modyfikowanego przepisu CdB
Czas już bo bez pięknie kwitnie, u mnie już wstawiony nastaw.
Zrobiłem z modyfikowanego przepisu CdB
Pozdrawiam
- Pablo Maximus
- 101%
- Posty: 125
- Rejestracja: 2008-02-10, 23:40
- Lokalizacja: z Podbeskidzia
Kwiaty są czakiem bezpieczne i nawet wykorzystywane w lecznictwie (a i w kuchni - można obsmażyć całe baldachy w cieście naleśnikowum ). Sambucus nigra - Dziki bez czarny jest nawet uwzględniony w najnowszej Farmakopei Polskiej. Sam robiłem wino ale było zbyt aromatyczne. Uważać należy na owoce gdyż zawierają glikozydy cyjanogenne i przy gotowaniu uwalnia się z nich trujący cyjanowodór który blokuje oddychanie na poziomie komórkowym. Gotowanie dużej ilości owoców w słabo wentylowanym pomieszczeniu jest niebezpieczne.Spiryt pisze:U mnie czarnego bzu od ch*** ale nic nie robię bo słyszałem że to trujące i ogólnie pe do dupy.
@Spiryt: Za trujące/przytruwające uważa się tylko niedojrzałe owoce bzu czarnego.
Zielone zawierają alkaloid sambunigrynę, kiedy dojrzeją - nie mają jej w znaczących ilościach.
Poza tym rozkłada się ona pod wpływem temperatury, dlatego często w przepisach jest przegotowanie owoców.
Zielone zawierają alkaloid sambunigrynę, kiedy dojrzeją - nie mają jej w znaczących ilościach.
Poza tym rozkłada się ona pod wpływem temperatury, dlatego często w przepisach jest przegotowanie owoców.
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
Tak,tak.Napiszcie bo czarny bez już kwitnie a ja nie wiem co i jak.
Jeżeli ktokolwiek wie cokolwiek to proszę się dzielić przepisami i doświadczeniami.
[ Dodano: 2009-06-11, 00:12 ]
40 dużych baldachów kwiatu czarnego bzu, 2 cytryny, 1 kg cukru, 400 ml spirytusu.
Kwiatów czarnego bzu się nie płucze (!), bowiem najcenniejszy jest w nich pyłek. Trzeba je więc zbierać w miejscu wolnym od spalin i kurzu, w okresie pełnego kwitnienia i w suchy, słoneczny dzień.
Jedną cytrynę wyszorować namydloną szczoteczką, opłukać gorącą wodą, pokroić w plastry i usunąć z nich pestki. Z kwiatów poobcinać zielone szypułki i układać je w 2-litrowym słoju, przekładając plasterkami cytryny. Zagotować syrop z cukru i 1 litra wody, dobrze go wystudzić i zalać nim zawartość słoja. Słój przykryć papierem pergaminowym lub serwetką i postawić w nasłonecznionym miejscu (jeśli pogoda nie sprzyja, to przy piecu albo jakimś innym ciepłym miejscu; ja stawiam koło czajnika elektrycznego) na 10 dni. Co dwa dni przemieszać zawartość słoja. Z biegiem czasu syrop zaczyna lekko fermentować i nabiera ostrości. Wtedy nadaje się już do zlewania. Przecedzić go na sicie do płukania owoców, zaś kwiaty, w których jest jeszcze dużo słodyczy i smaku zalać w emaliowanym garnku niegazowaną wodą mineralną i zostawić na parę godzin, a potem przecedzić. Tak otrzymamy świetny napój, który po schłodzeniu dobrze gasi pragnienie.
Nalewkę natomiast robi się następująco: 600 ml syropu z pierwszego zlewania wymieszać ze spirytusem, dodać sok wyciśnięty z dużej cytryny, pół łyżeczki do kawy korzenia arcydzięgla (można go kupić w sklepach Herbapolu) oraz 50 ml nalewki na limecie lub niesłodzonego ekstraktu z pigwy. Nalewkę odstawić w ciemne miejsce na miesiąc, co parę dni wstrząsając butelką. Potem pozostawić ją w spokoju do sklarowania; osad przesączyć “metodą sita”. Trunek jest gotowy do picia po trzech miesiącach. Mnie najlepiej smakuje z kostką lodu albo w drinku z tonikiem. Do drinka można dodać łyżeczkę soku z cytryny.
W tym roku zrobiłam eksperyment, zalewając same kwiaty czarnego bzu 1,5 litrem 50-procentowej wódki. Alkohol zlałam po 10 dniach. Trunek jest wytrawny, aczkolwiek ma nutkę samoistnej słodyczy. Wynik eksperymentu już wydaje mi się interesujący, a okaże się jeszcze, czego dokona czas. Poza tym można ten wyciąg komponować również z samym syropem z kwiatów lub z nalewką sporządzoną na syropie.
Całość na:
http://www.apetycik.pl/teksty.php?tekst=325&kat=28
Jeżeli ktokolwiek wie cokolwiek to proszę się dzielić przepisami i doświadczeniami.
[ Dodano: 2009-06-11, 00:12 ]
40 dużych baldachów kwiatu czarnego bzu, 2 cytryny, 1 kg cukru, 400 ml spirytusu.
Kwiatów czarnego bzu się nie płucze (!), bowiem najcenniejszy jest w nich pyłek. Trzeba je więc zbierać w miejscu wolnym od spalin i kurzu, w okresie pełnego kwitnienia i w suchy, słoneczny dzień.
Jedną cytrynę wyszorować namydloną szczoteczką, opłukać gorącą wodą, pokroić w plastry i usunąć z nich pestki. Z kwiatów poobcinać zielone szypułki i układać je w 2-litrowym słoju, przekładając plasterkami cytryny. Zagotować syrop z cukru i 1 litra wody, dobrze go wystudzić i zalać nim zawartość słoja. Słój przykryć papierem pergaminowym lub serwetką i postawić w nasłonecznionym miejscu (jeśli pogoda nie sprzyja, to przy piecu albo jakimś innym ciepłym miejscu; ja stawiam koło czajnika elektrycznego) na 10 dni. Co dwa dni przemieszać zawartość słoja. Z biegiem czasu syrop zaczyna lekko fermentować i nabiera ostrości. Wtedy nadaje się już do zlewania. Przecedzić go na sicie do płukania owoców, zaś kwiaty, w których jest jeszcze dużo słodyczy i smaku zalać w emaliowanym garnku niegazowaną wodą mineralną i zostawić na parę godzin, a potem przecedzić. Tak otrzymamy świetny napój, który po schłodzeniu dobrze gasi pragnienie.
Nalewkę natomiast robi się następująco: 600 ml syropu z pierwszego zlewania wymieszać ze spirytusem, dodać sok wyciśnięty z dużej cytryny, pół łyżeczki do kawy korzenia arcydzięgla (można go kupić w sklepach Herbapolu) oraz 50 ml nalewki na limecie lub niesłodzonego ekstraktu z pigwy. Nalewkę odstawić w ciemne miejsce na miesiąc, co parę dni wstrząsając butelką. Potem pozostawić ją w spokoju do sklarowania; osad przesączyć “metodą sita”. Trunek jest gotowy do picia po trzech miesiącach. Mnie najlepiej smakuje z kostką lodu albo w drinku z tonikiem. Do drinka można dodać łyżeczkę soku z cytryny.
W tym roku zrobiłam eksperyment, zalewając same kwiaty czarnego bzu 1,5 litrem 50-procentowej wódki. Alkohol zlałam po 10 dniach. Trunek jest wytrawny, aczkolwiek ma nutkę samoistnej słodyczy. Wynik eksperymentu już wydaje mi się interesujący, a okaże się jeszcze, czego dokona czas. Poza tym można ten wyciąg komponować również z samym syropem z kwiatów lub z nalewką sporządzoną na syropie.
Całość na:
http://www.apetycik.pl/teksty.php?tekst=325&kat=28
Lubię pracę. Praca mnie fascynuje. Mogę siedzieć i patrzeć na nią godzinami....
@Spiryt
Piłem na zlocie rosolis CdB i zachwycił mnie bardzo ten trunek. Niektórzy mi nawet zarzucają, ze wszystko wychlałem
Mój już się robi, zapowiada się spuer.
Oto przepis, orginalna widomość od CdB, mam nadzieje, że sie obrazi za upublicznienie
Wilekie dzięki i uzananie dla CdB!
Piłem na zlocie rosolis CdB i zachwycił mnie bardzo ten trunek. Niektórzy mi nawet zarzucają, ze wszystko wychlałem
Mój już się robi, zapowiada się spuer.
Oto przepis, orginalna widomość od CdB, mam nadzieje, że sie obrazi za upublicznienie
Kod: Zaznacz cały
Witam!!
Wreszcie znalazłem czas na spisanie przepisu na „Rosolis brzyski”.
Więc, w porze kwitnienia zbierz 60 dorodnych baldachów kwiatów czarnego bzu.
Pamiętaj by zerwać je w najlepszym momencie tj. koniecznie w dni słoneczne i w takiej fazie by nie były za mało lub za mocno rozwinięte. Wbrew pozorom jest to bardzo ważne.
Następnie rozłóż je na płachcie i zaczekaj kilka godzin aż wyjdzie z nich całe robactwo (to nie żart), potem oddziel kwiaty od szypułek.
Wszystko to zalej syropem przygotowanym z 0,5-1kg cukru/1l wody. Oczywiście jak wystygnie.
Kwiaty przełóż dwoma cytrynami i dwoma pomarańczami, pokrojonymi w plastry, oczywiście wcześniej sparzonymi wrzątkiem.
Naczynie przykryć gazą w przewiewnym i ciepłym miejscu (uwaga na muszki!)i pozostawić na kilka dni , najlepiej tydzień mieszając codziennie i niedopuszczając do fermentacji.
Po tym czasie wszystko zlać i przecedzić- nie klarować !!! Dodać tyle spirytusu ile wyjdzie soku.
Dodać korzeni do smaku (np.cynamon, goździki, gałkę muszkatołową )i sok wyciśnięty z dwóch cytryn. Macerować tak przez kolejny tydzień, później zlać- i tu dopiero można myśleć o klarowaniu.
To co powstanie rozcieńczyć w proporcji 1:1 z białym winem ( ja stosuje swojej roboty z odmian Aurora, Seyval Blanc, Sibera czasem Ontario)
Jeśli nie masz takiego wina to dodaj sklepowe typu Bianco, Rosso itp.-byle nie było wytrawne.
Wymieszaj dobrze i odstaw na miesiąc.
I teraz po miesiącu zaczynają się schody. Bibułki, filtry w ruch. Jeśli kwiaty były dobrej jakości to pyłki jeszcze długo będą się osadzać na dnie.
Mimo wszystko powodzenia i smacznego.
A i właśnie zapomniał bym- pierwszy kieliszek należy do mnie sam obiecałeś.
Ciekawostka.
Prawdziwego smaku nabiera dopiero po jednorocznym leżakowaniu. Różnica nie do uwierzenia.
Dobrze smakuje z lodem podane w głębokim szkle np. w bourbon-ówce -ale to tylko moja ocena.
Pozdrawiam
Kilka dni temu zrobiłem rosolis z czarnego bzu w wersji uproszczonej.20 baldachów,kwiatuszki same oczywiście,zalałem 0,7 litra wódki 42%.
Na początku zapach przepiękny ale następnego dnia już nie zachwycał.Po dwóch dniach zlałem i już całość klarowna,kolor przepiękny ale ten zapach
Na początku zapach przepiękny ale następnego dnia już nie zachwycał.Po dwóch dniach zlałem i już całość klarowna,kolor przepiękny ale ten zapach
Lubię pracę. Praca mnie fascynuje. Mogę siedzieć i patrzeć na nią godzinami....
Ty nastawiłaś, a ja znowu będę kwiatki zbierał. Jak na razie nazbierałem płatków róży, a teraz bez.
Na zlocie mi bardzo smakowało. teraz zrobię sam. Tylko, jak ja nazbieram tych kwiatów, żeby zrobić 20 litrów?
Jak ktoś w Krakowie się wybiera na zbiory, to zapraszam na PW.
Pozdrawiam.
adwokat
Na zlocie mi bardzo smakowało. teraz zrobię sam. Tylko, jak ja nazbieram tych kwiatów, żeby zrobić 20 litrów?
Jak ktoś w Krakowie się wybiera na zbiory, to zapraszam na PW.
Pozdrawiam.
adwokat
Pozdrawiam. adwokat
Czarny bez to kwetia Pogody. Pogody, pogody i jescze raz pogody. Jak świeżości u Bułhakowa (Mistrz i Malgorzata)
Robienie czegokolwiek ma sens, gdy w zbiorze jest dużo olejku. A to oznacza, że zbierć należy w drugi albo trzeci dzień upału. Krzak musi być nie w wąwozie, nie w dołku lub cieniu okolicznści. Najlepiej gdy rośnie zupełnie odsłonięty. Nasloneczniony ze wszystkich stron.
To podstawa. Musi walić zapachem z kilku metrów.
Jak już mamy takowego dawcę to zbieramy około południa, jak olejkowa maszyna się rozkręci.
I teraz, pościęciu baldachimów zabieramy się do żmudnej pracy. Rece w rekawiczkach!!! Inaczej żólty kolor paznokci zejdzie dopiero z nimi! Strzyżemy nożyczkami same kwiatki, z jak najmniiejszą ilością zielonych części, na cukier. Praca jak dla Kopciuszka.
Do warstw cukru dodajemy plastry grejpfruta - bez skórki - i nieco pomarańczy. W żadnym wypadku cytryny. Cytryna nadaje się tylko do cytrynówki - albo wogóle do niczego. Cukier, grejpfrut z pomarańczą, kwiaty bez łodyg. I tak warstwami. Po kilku godzinach pracy (jak rozmowa z Teściową) mamy podstawowy nastaw. Ten musi stać w zimnie - inaczej zakisi się. Można więc (jak nie chodzi o syrop dla dzieci) dodać spirtu do ok 10-12%.
Taki nastaw po najdalej miesiącu trzeba odcedzić i sklarować z pyłku kwiatowego. Jest on w smaku mocno paskudny, wręcz żygliwy. Ja po trzech miesiącach wręcz chcialem to wylać! Dobre jest po praktycznie roku!
Z własnych doświadczeń wiem, że jedynym dodatkiem oprócz grejpfruta i ew pomarańczy dobra jest łyżeczka miodu gryczanego - jedna na litr. W ostaeczności może być wrzosowy. Ale to już gorsze.
Bez czarny jest fajny ale mocno kapryśny pogodowo. Zbierany w taką pogodę jak teraz - mglisto dżdżystą, daje jedynie posmak zielska - jak w austriackich syropach. Tak naprawdę udaje się co dwa trzy lata.
Z moich eksperymentów wynika też, że ważny jest teren zbioru. Ziemie gliniaste jak w Bieszczadach i Beskidach dają fatalne wyniki w porównaniu z np Podlasiem. Strzał w dziesiątke zaliczyłem pod Drohiczynem.
Być może można zrobić to jeszcze inaczej. Zebrać kwiat i oddestylować olejek pod parą wodną, a reszczę cennych substancji (naturalny rutinoscorbin) dodać potem. Ale to tylko teoria.
Bez jest jak tarnina. Co zbierzesz to masz. Nie każdy rok i nie każdy teren daje dobre wyniki.
To jak seks w dojrzałym wieku - nie na wariata.
Robienie czegokolwiek ma sens, gdy w zbiorze jest dużo olejku. A to oznacza, że zbierć należy w drugi albo trzeci dzień upału. Krzak musi być nie w wąwozie, nie w dołku lub cieniu okolicznści. Najlepiej gdy rośnie zupełnie odsłonięty. Nasloneczniony ze wszystkich stron.
To podstawa. Musi walić zapachem z kilku metrów.
Jak już mamy takowego dawcę to zbieramy około południa, jak olejkowa maszyna się rozkręci.
I teraz, pościęciu baldachimów zabieramy się do żmudnej pracy. Rece w rekawiczkach!!! Inaczej żólty kolor paznokci zejdzie dopiero z nimi! Strzyżemy nożyczkami same kwiatki, z jak najmniiejszą ilością zielonych części, na cukier. Praca jak dla Kopciuszka.
Do warstw cukru dodajemy plastry grejpfruta - bez skórki - i nieco pomarańczy. W żadnym wypadku cytryny. Cytryna nadaje się tylko do cytrynówki - albo wogóle do niczego. Cukier, grejpfrut z pomarańczą, kwiaty bez łodyg. I tak warstwami. Po kilku godzinach pracy (jak rozmowa z Teściową) mamy podstawowy nastaw. Ten musi stać w zimnie - inaczej zakisi się. Można więc (jak nie chodzi o syrop dla dzieci) dodać spirtu do ok 10-12%.
Taki nastaw po najdalej miesiącu trzeba odcedzić i sklarować z pyłku kwiatowego. Jest on w smaku mocno paskudny, wręcz żygliwy. Ja po trzech miesiącach wręcz chcialem to wylać! Dobre jest po praktycznie roku!
Z własnych doświadczeń wiem, że jedynym dodatkiem oprócz grejpfruta i ew pomarańczy dobra jest łyżeczka miodu gryczanego - jedna na litr. W ostaeczności może być wrzosowy. Ale to już gorsze.
Bez czarny jest fajny ale mocno kapryśny pogodowo. Zbierany w taką pogodę jak teraz - mglisto dżdżystą, daje jedynie posmak zielska - jak w austriackich syropach. Tak naprawdę udaje się co dwa trzy lata.
Z moich eksperymentów wynika też, że ważny jest teren zbioru. Ziemie gliniaste jak w Bieszczadach i Beskidach dają fatalne wyniki w porównaniu z np Podlasiem. Strzał w dziesiątke zaliczyłem pod Drohiczynem.
Być może można zrobić to jeszcze inaczej. Zebrać kwiat i oddestylować olejek pod parą wodną, a reszczę cennych substancji (naturalny rutinoscorbin) dodać potem. Ale to tylko teoria.
Bez jest jak tarnina. Co zbierzesz to masz. Nie każdy rok i nie każdy teren daje dobre wyniki.
To jak seks w dojrzałym wieku - nie na wariata.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 40 gości