Degustatornia

Przepisy, porady na zaprawianie alkoholu i wyrób nalewek
Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-03-28, 17:16

Ardbeg Uigaedail ktoś próbował? Nie widzę, nie słyszę, muszę sprawdzić kto jest na liście. Wczoraj było pierwsze podejście, ale się wstrzymam z komentarzem, zębów nie umyłem i poszedłem spać, rano po przebudzeniu pamiętałem, że przed snem go piłem :mrgreen: .

Awatar użytkownika
kowal
101%
101%
Posty: 1841
Rejestracja: 2006-02-19, 00:18
Lokalizacja: Z-Dolny Śląsk ;)

Post autor: kowal » 2016-03-30, 21:25

Próbował :D
Ciekawe doświadczenie po Laphroaigu. Aż trudno uwierzyć, że jest coś znacznie, znaaacznie bogatszego! Zapach uderza przede wszystkim łagodnymi nutami karmelowymi, kremowymi, winnymi, marcepanowymi. Dym i torf zdają się tłem. Do momentu rozprowadzenia pierwszych kropel po jamie ustnej. Wtedy da się wyczuć wszystko to, co jest w Laphroaigu: dym, torf, spaleniznę, przyjemną goryczkę po przełknięciu.

Nie wyczułem natomiast w Uigeadailu nutek bourbonowych.

Na noc kieliszek przykryłem pokrywką i następnego dnia około południa obwąchałem - potęga!

To jest kierunek, w którym będę podążał.

[ Dodano: 2016-03-30, 21:24 ]
Czy ktoś jeszcze degustował? Jak wrażenia? Opiszcie Wasze odczucia.
Mnie jeszcze trochę zostało na przyszłość - warto wrócić do takiego trunku kilka razy.
Kuję żelazo, póki gorące :-)

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-04-03, 01:14

Jest inna, mocno torfowa, ale pozbawiona w zapachu tej medyczności, kurde jakby napisali beczka po koniaku, to by mi bardziej pasowało, mimo swojej dość dużej mocy drugi łyk już taki łagodny, jest smoła, dziwna smoła, dym na maxa i jakaś słodycz łamie te mocne aromaty torfowe, ale zbyt dużo o niej kiedyś poczytałem tych wszystkich ochów i achów, to teraz dla mnie taka średnia. Jej smak w ustach pozostaje do rana, tylko nie pamiętam, czy myłem zęby przed spaniem, bo jest to moje drugie podejście. Ogólnie to bardzo dobra łycha, tylko ja już jestem lekko zmanierowany. Nie wiem czy to popcorn z masłem, który jadłem wcześniej, ale i takie roztopione masło w niej można znaleźć, mam kłopot z przesuszonymi dłońmi to to masło połączone jest z olejem z wiesiołka, ale to pewnie moja mózgownica płata mi figle. Nie wiem co tu pisać, no mocno, bardzo mocno torfowa łycha złamana słodyczą młodego koniaka, z długim finiszem. Odejmuje jej punkt za mętnienie po dolaniu wody, żartuje oczywiście z tym punktem, jest półmrok w pokoju, ale naprawdę lekko opalizuje, ale ona nie filtrowana na zimno. Kowal bardzo dziękuje za poczęstunek.

[ Dodano: 2016-04-03, 01:22 ]
Wiem, że to głupie co teraz dopiszę, ale między smołę wsadzę jeszcze pestkę i surowiznę na języku, cokolwiek to znaczy, ale takie skojarzenie po ostatnim łyczku zmęczonego bimbrownika o tak późnej godzinie :oops: Piszę specjalnie bez podziału na zapach, smak, finisz, byście też zaczęli pisać co wam przyjdzie do głowy, taką prawdę, waszą prawdę, bez spinki, bo to nie konkurs na najlepszy nos czy język, a czysto subiektywne odczucia, skojarzenia danej osoby.

kwik44
100%
100%
Posty: 1585
Rejestracja: 2013-09-07, 19:30

Post autor: kwik44 » 2016-04-03, 21:23

Ja już drugie podejście zrobiłem do tego Ardbega i nie mogę się zdecydować. W porównaniu to podstawowej 10tki dym/torf są jakby ukryte na początku. Jak minie efekt "szczypania" kubków smakowych :D przewija się przez język fajna ale krótka słodycz. I na koniec jest dym/torf ale dużo bardziej delikatnie niż w 10tce. Jak delikatnie rozcieńczę słodycz jest zdecydowanie wyraźniejsza, ale dalej krótka (nie umiałem zidentyfikować). Finisz jest zdecydowanie torfowy ale brakuje mu, jak dla mnie, tego lizolu z 10tki.
Nalałem drugi kieliszek ;-) bo pierwszego było jednak mało. Słodycz jednak jest nieco dłuższa niż na początku, ale wciąż krótka. Po porządnym rozlaniu po ustach - sól i torf, nawet jak torf przejdzie - sól jest długo w ustach. Ani śladu lizolu. Jest coś jeszcze oprócz tej soli na samym finiszu. Ale takie bardzo ulotne. Kieliszek po wypiciu wszystkiego i odparowaniu alkoholu ze ścianek pokazał pazur dymny... Hmm po kilku minutach, w ustach zaczyna się wydzielać dym/torf. Mocny, lepiący. Tak jakby trzeba było poczekać aż to co go przykrywa się uwolni...

Powiedziałbym, że nie jest to prosta whisky, wymaga czasu. 10tka jest "prosta", to dobre słowo, wali obuchem od razu. Tutaj wszystko wymaga czasu, spokoju, relaksu, zastanowienia...

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-04-07, 21:08

Śliwowica od kolegi Franta, degustacja wstępna przed sobotą, powiedziałem, że 100ml mi wystarczy, jaki ja głupi byłem. Nigdy nie zrobiłem takiej dobrej śliwki, nie zmieniaj nic gdy będziesz robił następną, a ja muszę zmienić sad, bo wygląda na to, że co roku zmieniam system robienia śliwowicy, tylko śliwki te same malutkie węgierki, ale wychodzi, że to pewnie jakaś nowoczesna odmiana, bo ja się nawet nie zbliżyłem do tego co dziś dostałem, nie była to prawdziwa degustacja, bo tylko powąchałem z tulipana, zrobiłem małego łyczka, ale to wystarczyło. CDN. gdy będę miał spokojniejszy dzień, dziękuje za poczęstunek, była to miła niespodzianka.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez magas, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
kowal
101%
101%
Posty: 1841
Rejestracja: 2006-02-19, 00:18
Lokalizacja: Z-Dolny Śląsk ;)

Post autor: kowal » 2016-04-08, 22:22

Gold Cock
Single malt whisky z Czech.

Pierwsze wrażenie nosa: dziwne nuty - jeżeli można się zdziwić nosem, to tego właśnie doznałem. Mocno czekoladowe i toffi. W smaku czuć beczkę, czuć, że ten dąb jest inny niż w szkotkach. Rodzaj dębowości kojarzy mi się z nutami, które oddaje polski dąb. Oczywiście czekolada, toffi, oraz wyraźna i długo utrzymująca się nuta "czarnoporzeczkowo-aroniowa" :shock:
A dym? Może gdzieś daaaaaleko w tle, prawie niezauważalny. Z drugiej strony, gdyby go nie było, zapewne bym zauważył, że go nie ma, tak jak czuje się brak soli w nieposolonym chlebie...

Intensywność tego trunku jest niewątpliwa, jednak jest to coś około kwartetu-kwintetu nutek, a nie kilkudziesięcioosobowej orkiestry w filharmonii.

Zrobiłem dwa podejścia w odstępie kilku godzin. Za drugim razem w towarzystwie porównawczym: Bunnahabhain (przyzwoity SM z Islay leciuteńko torfowy), oraz Loch Lomond (SM 100x bardziej ścierwiasty od Glen Orchy 5yo z Lidla).
W obu podejściach wrażenia podobne.

Ogólnie: dobra whisky. Nie wybitna, nie zła, po prostu dobra. Taka inna :D
Kuję żelazo, póki gorące :-)

Awatar użytkownika
franta
90%
90%
Posty: 804
Rejestracja: 2010-04-25, 13:37

Post autor: franta » 2016-04-09, 20:27

Złoty Kogut
SINGLE MALT
WHISKY -Czechy

Destylat o dość przyjemnym zapachu, nalany w temperaturze pokojowej w tulipan daje przyjemną woń, po ogrzaniu w dłoniach zaczyna wydobywać się na pierwszy plan wyraźna spirytusowa woń, następnie jest dość wyraźnie wyczuwalna beczka lecz zupełnie inna jak w Szkockiej WHISKY, wyczuwam również lekkie nutki wanilii, to tyle o doznaniach węchowych.

Smakowo destylat o bardzo wąskim subtelnym posmaku dymu torfowego, 12 lat leżakowania w beczkach dębowych dało dość mało smaków wanilii, widać że beczki delikatnie wypalane lub wcale, destylat został zdominowany wyraźnym smakiem drewna.
W WHISKY jest wyczuwalny bardzo płytki i delikatny posmak słodu jęczmiennego a na końcu finiszuje lekka goryczka drewna dębowego, natomiast gdzie reszta :nie_wiem , a może to mnie się już pewne smaki zatraciły i przyzwyczaiłem się do swojego :nie_powiem .

Ogólnie WHISKY bardzo ale to bardzo inna i nie jest zła.

Jeszcze raz dzięki za poczęstunek kol. 98% i magasowi
"Inteligentni ludzie są często zmuszeni do picia by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami."
- Ernest Hemingłej-

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-04-09, 23:21

To czas na tego złotego koguta. Nie będę się rozpisywał o smakach i aromatach, jest smaczny, ładnie pachnie, ale w porównaniu do szkockich single maltów, takich podstawowych 8-12 lat jest wąska, jak słuchanie Santany w mono, szkocka to Dolby Surround Pro Logic, gdzie słychać bongosy z tyłu, nie przepadałem za słuchaniem muzy w tym systemie, ale byli wykonawcy u których fajnie było posiedzieć w środku. Złoty Kogut nie ma specjalnie nic złego w sobie, może taka troszkę sztuczna wanilia, ale nic złego więcej, tyle, że brakuje jej warstw, smaczny płytki destylat, który z czasem nic się nie rozkręca, ale gdyby był mój, to na pewno bym się jego nie wstydził, chwaliłbym się nim na prawo i lewo. Pietrek wielkie dzięki, że go nam przekazałeś.

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-06-11, 23:50

Duch moreli od kolegi euphorbia1. Na początku napiszę, ze chyba nigdy moreli nie piłem i od oceniania jej, jako morela jestem daleki. Trunek czysty bez dębu i dobrze. Bardzo aromatyczny, pozytywnie aromatyczny, prawie tak bardzo jak dobra gruszka, a i miałem gruszki mniej aromatyczne. Gdyby mi ktoś oczy zawiązał, to bym typował wódka, nalewka z dzikiej róży, ale nie destylowana nalewka z róży, a nalewka. Nos dzika róża, troszkę syrop dla dzieci na kaszel co ładnie owocowo pachnie, ale jednak jest syropem, lekko fajnie trawiasty, tak fajna surowizna z kwiatowych aromatów i jak się dłużej nosem poszpera, gdzie w oddali za lekko pieprznym akcentem można znaleźć migdał, ale na to trzeba cierpliwości, bo w tym bardzo złozonym aromatycznie trunku gdzieś jest na końcu, tak daleko, że za pierwszym podejściem go nie znalazłem. To trunek jak sznapsy niemieckie, czy austriackie, ma też coś podobnego do destylatu jaki kiedyś piłem z nieszpułki, w smaku nie jest aż tak super jak aromatycznie, ale jest fajny, zachęcam wszystkich co mają dojście do taniej moreli, bo moim zdaniem brzoskwinia się chowa. Dziękuje kolego euphorbia1 za fajną zabawę.

Awatar użytkownika
kowal
101%
101%
Posty: 1841
Rejestracja: 2006-02-19, 00:18
Lokalizacja: Z-Dolny Śląsk ;)

Post autor: kowal » 2016-06-12, 21:49

Dwa rumy.
Dostałem do zdegustowania dwie próbki rumu, z czego jedna to Pampero Aniversario z Wenezueli. Nie wiem, który jest który 8) Czyli mam ślepy test.

Jakkolwiek nie jestem znawcą, ani szczególnym entuzjastą rumów, to mam pewne wrażenia o tych próbkach.

1. Na nos rumowate, ale nie porywa. Czuć bimbrowość, szorstkość, nuty późnych przedgonów. W smaku czuć niezbyt ułożony dąb, który podejrzewam o europejską proweniencję, może nawet z naszej części Europy, ale to tylko domniemanie.
Ogólnie, napitek taki se...

2. Nos: wyraźnie czuć, że to rum! Czuć nuty, które sam nazywam propolisowatymi. W smaku niby ostry, ale jednak po przełknięciu czuć zakamuflowaną łagodność, tak, jakby dobremu trunkowi ledwie roku, czy dwóch brakowało do dojrzałości. Wyraźnie czuć dąb, który nie jest w pełni ułożony (niedobór czasu), a który posądzam o amerykańskie pochodzenie.
Ogólnie, niezły trunek, choć może nie porywa, to jednak coś sobą reprezentuje.

W tym konkursie wygrywa Dwójka :brawo Ale który jest tym wenezuelskim, nie mam pojęcia.
Kuję żelazo, póki gorące :-)

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-06-12, 22:25

Jak dostałeś te same co ja, to nie wiedziałem, że oba to rumy, jeden jako rum postawiłem, ale był to z tych rumów mniej rumowatych, gdzie beczka robi dużą robotę, ale zapomniałem o nich, drugi ten dużo ciemniejszy to stawiałem na zielony orzech włoski z jakąś domieszką, coś może w stylu przepalanki z dużą dawką orzecha włoskiego :mrgreen: , ale ja nie wiem co to było i czy mieliśmy to samo, ja dostałem od Jakuba. Jakub przepraszam, że zapomniałem, ale ty wtedy wyjechałeś gdzieś w siną dal, bardzo dziękuje za poczęstunek.

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-06-12, 22:39

A co było bonusem, to ciemniejsze? I z czego, co to było i czy to samo o czym Kowal pisze. Po kolorze myslałem, że to ciemniejsze to rum, ale orzechem włoskim powiało, więc pod rum wsadziłem to drugie, dawno było, ale pamiętam i bardzo dziękuje za poczęstunek.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez magas, łącznie zmieniany 1 raz.

jakub2001
101%
101%
Posty: 297
Rejestracja: 2010-09-20, 14:37

Post autor: jakub2001 » 2016-06-12, 22:41

1. Ciemny, wenezuela, tam kupiony.
2. Kozia melasa, 2 lata w m-beczce.

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-06-12, 22:42

Tak w ogóle, to wszyscy mi przysyłacie bez opisów, jakbym bym był jakimś czarownikiem i wiedział co gdzie siedzi, a nawet jak podpiszecie, bo u kolegi euphorbia1 było widać, że coś kiedyś było napisane, to się rozmazało i zero napisów, może ciupkę pociekły i dlatego napisy puściły, choć ubytków w butelce widać nie było.

[ Dodano: 2016-06-12, 22:45 ]
To ja ten ciemny przyjąłem jako zielony orzech włoski z jakimiś domieszkami, na 100% byłem pewien, że to jest coś na orzechu zielonym, że to nalew na różne produkty gdzie orzech włoski przebija, a nie destylat z beczki :mrgreen: .

Awatar użytkownika
magas
101%
101%
Posty: 7072
Rejestracja: 2009-02-01, 12:05

Post autor: magas » 2016-06-12, 22:55

Ja myślałem, że dasz przepis, bo jak na nalewkę to smaczne było, a to z Wenezueli oryginał :mrgreen: , jak widać twój rum też Kowalowi lepiej smakował, ale nie wiem czy dostaliśmy to samo. Za to uwielbiam degustatornię, szkoda, że jej twórca nas olał i zmienił numer telefonu.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość