Pora na jarzębiak
-
- 30%
- Posty: 40
- Rejestracja: 2008-03-16, 08:50
- Lokalizacja: śląsk
kolego z mojego doświadczenia z wyrobem nalewek doszłem do wniosku że owoce sie przemraża a potem suszy co chcesz przemrozic w ususzonych owocach???dielektryk pisze:@Kitaferia.
Czy można kupić jarzębinę suszoną a potem ją przemrozić, czy też taka kolejność nie będzie właściwa? W tym roku nazbieram sam, ale w zeszłym nie miałem jeszcze swego sprzętu.
a tak na u boczu zrobiłem jarzębiaczek kresowy i mam z nim problem wyszedł strasznie ostry w smaku wolty ok ale jak sie go pije krzywi jak po wódce. karzda z wielu rodzajów jakie robie pije sie jak soczek a ta ma ostry posmak spirytusowy
ma ktoś jakiś pomysł jak sie go pozbyć??
czy inaczej mówiąc jarzębiak to przepędzone wino jarzębinowe ?kitaferia pisze:jarzębiakiem powinno się nazywać tylko przedestylowany nalew na jarzębinę lub przedstylowany ferment jarzębinowy)
jak takowy nalew zrobić ?
czym się różni ferment od nalewu ?
bo opisywane przepisy np. "na litra 45%" jak rozumiem - dotyczą nalewki jarzębinowej na czystej wódce
Irko
Miano Jarzębiaku powinnien nosić destylat, a dokładniej wódka gatunkowa owocowa.
Można otrzymać jarzębiak dwona drogami:
1. Fermentacja przemrożonych, dobrze dojrzałych owoców jarzębiny (destylacja wina jarzębinowego inaczej)
2. Oddsetylowanie nalewu na przemrożone i najlepiej wysuszone owoce jarzębiny.
*zródło: "Wódki Gatunkowe" J.Cieślak, M. Monasterski
Nalew na litr 45% alkoholu ja podałwałem w przepisie.
Można otrzymać jarzębiak dwona drogami:
1. Fermentacja przemrożonych, dobrze dojrzałych owoców jarzębiny (destylacja wina jarzębinowego inaczej)
2. Oddsetylowanie nalewu na przemrożone i najlepiej wysuszone owoce jarzębiny.
*zródło: "Wódki Gatunkowe" J.Cieślak, M. Monasterski
Nalew na litr 45% alkoholu ja podałwałem w przepisie.
Pozdrawiam
W międzyczasie u Jana Cieślaka "Domowy wyrób win" znalazłem przepis na wino z dzikiej róży lub głogu, ale sam autor pisze, że dotyczyć to może też tarniny i jarzębiny:
Ogólna zasada przygotowania nastawu z owoców róży lub głogu (jak również tarniny, jarzębiny itp.), jako owoców ubogich w sok, polega nie na tłoczeniu owoców, lecz na wyługowywaniu z nich składników ekstraktowych. W tym celu owoce miażdży się, zalewa zimną lub gorącą wodą, dodaje cukru oraz kwasu cytrynowego. Następnie masę owocową zadaje się silną matką drożdżową, dodaje pożywki dla drożdży i poddaje fermentacji. Owoce najlepiej brać nieco przemrożone. Dziką różę lub głóg należy obrać z ogonków, oczyścić z resztek kwiatostanu a następnie pokroić lub rozdrobnić i usunąć większą część pestek, zaś jarzębinę zmiażdżyć.
A dokładniej:
10 kg świeżych owoców lub 4 kg owoców suszonych zalać 10 l gorącej lub wrzącej wody. Po ostygnięciu masy owocowej do 20-25°C przelać ją do balonu o pojemności ok. 25 l i dodać:
• ostudzonego do 23 C syropu cukrowego z 2 kg cukru (2 l syropu normalnego),
• 25-35 g kwasku cytrynowego,
• 8-10 g pożywki dla drożdży,
• dobrze fermentującej matki drożdżowej dla win mocnych, np. Madera lub Sherry.
Po wlaniu nastawu zatkać balon korkiem i rurką fermentacyjną oraz nastaw fermentować w miazdze. Po 5-6 dniach burzliwej fermentacji wlać drugą porcję syropu cukrowego zawierającą 1 kg cukru (1 l syropu normalnego) i wymieszać. Fermentacja nastawu w temperaturze 20-25°C powinna trwać 4-6 tygodni.
Nie wiem czy ma to znaczenie do jarzębiaku, ale w przypadku wina jeżeli do fermentacji były wzięte owoce z pestkami, to w celu uniknięcia zbytniej goryczki i cierpkości wina należy po 7-10 dniach fermentacji w miazdze masę owocową wytłoczyć (albo ciecz tylko odcedzić) i fermentować moszcz w dalszym ciągu.
Podany przepis mu tę zaletę, że dzięki działaniu gorącej wody miąższ owoców zostaje rozluźniony, przez co sok łatwiej przechodzi do roztworu. Jednocześnie drożdże dzikie zostają w większej części zniszczone, a fermentacja odbywa się w zasadzie wyłącznie na dodanej czystej kulturze drożdży winiarskich.
Chcąc uzyskać wino tańsze, można dodać do nastawu więcej wody, niż podano w przepisie, doprowadzając objętość nastawu do 20-30 l (z 10 kg owoców). W tym przypadku trzeba dodać do nastawu odpowiednio więcej cukru i kwasu cytrynowego.
Przy jarzębiaku, zapewne podobnie jak przy śliwowicy zmniejszy to jego aromatyczność.
W powyższym przepisie pominąłem uwagi dotyczyczące tylko wina (zlewanie, kupażowanie itp).
Są może jakieś odoskonalenia tego przepisu ?
Irko
Ogólna zasada przygotowania nastawu z owoców róży lub głogu (jak również tarniny, jarzębiny itp.), jako owoców ubogich w sok, polega nie na tłoczeniu owoców, lecz na wyługowywaniu z nich składników ekstraktowych. W tym celu owoce miażdży się, zalewa zimną lub gorącą wodą, dodaje cukru oraz kwasu cytrynowego. Następnie masę owocową zadaje się silną matką drożdżową, dodaje pożywki dla drożdży i poddaje fermentacji. Owoce najlepiej brać nieco przemrożone. Dziką różę lub głóg należy obrać z ogonków, oczyścić z resztek kwiatostanu a następnie pokroić lub rozdrobnić i usunąć większą część pestek, zaś jarzębinę zmiażdżyć.
A dokładniej:
10 kg świeżych owoców lub 4 kg owoców suszonych zalać 10 l gorącej lub wrzącej wody. Po ostygnięciu masy owocowej do 20-25°C przelać ją do balonu o pojemności ok. 25 l i dodać:
• ostudzonego do 23 C syropu cukrowego z 2 kg cukru (2 l syropu normalnego),
• 25-35 g kwasku cytrynowego,
• 8-10 g pożywki dla drożdży,
• dobrze fermentującej matki drożdżowej dla win mocnych, np. Madera lub Sherry.
Po wlaniu nastawu zatkać balon korkiem i rurką fermentacyjną oraz nastaw fermentować w miazdze. Po 5-6 dniach burzliwej fermentacji wlać drugą porcję syropu cukrowego zawierającą 1 kg cukru (1 l syropu normalnego) i wymieszać. Fermentacja nastawu w temperaturze 20-25°C powinna trwać 4-6 tygodni.
Nie wiem czy ma to znaczenie do jarzębiaku, ale w przypadku wina jeżeli do fermentacji były wzięte owoce z pestkami, to w celu uniknięcia zbytniej goryczki i cierpkości wina należy po 7-10 dniach fermentacji w miazdze masę owocową wytłoczyć (albo ciecz tylko odcedzić) i fermentować moszcz w dalszym ciągu.
Podany przepis mu tę zaletę, że dzięki działaniu gorącej wody miąższ owoców zostaje rozluźniony, przez co sok łatwiej przechodzi do roztworu. Jednocześnie drożdże dzikie zostają w większej części zniszczone, a fermentacja odbywa się w zasadzie wyłącznie na dodanej czystej kulturze drożdży winiarskich.
Chcąc uzyskać wino tańsze, można dodać do nastawu więcej wody, niż podano w przepisie, doprowadzając objętość nastawu do 20-30 l (z 10 kg owoców). W tym przypadku trzeba dodać do nastawu odpowiednio więcej cukru i kwasu cytrynowego.
Przy jarzębiaku, zapewne podobnie jak przy śliwowicy zmniejszy to jego aromatyczność.
W powyższym przepisie pominąłem uwagi dotyczyczące tylko wina (zlewanie, kupażowanie itp).
Są może jakieś odoskonalenia tego przepisu ?
Irko
Dawno nic o jarzębiaku nie było...
Jako, że przymrozki w mojej okolicy już były (2 noce po minus 4-5st.C oraz kilka mniejszych) wybrałem się dziś na zbiory. Mam 2 rodzaje. Jedna większa i bardziej w pomarańcz wpada oraz mniejsza i bardziej w czerwień. Po przebraniu i oderwaniu od szypułek mam 2x po 2kg. Plan jest taki, aby zrobić jak u Nowickiego.
-2kg jarzębiny zebranej po przymrozkach i podpieczonej
-100g suszonych śliwek (nie przydymionych)
-2,5l 45%
-3 miesiące zalane
Wynik to 2,2l 40%
Obydwa kolory (rodzaje) chcę pstawić oddzielnie do porównania jakie moga byc różnice.
No i pytanie robił już ktos taki jarzębiak (Nowicki pisze, że to jarzębinówka jest). Ilos jarzębiny całkiem słuszna jest... nie zepsuję tematu? Jak bym zepsuł to praktycznie żadne straty. No może moja robota i czas. Zawsze mozna do kotła i odzysk, albo i szlachetniejszy trunek wtedy wyjdzie .
Jako, że przymrozki w mojej okolicy już były (2 noce po minus 4-5st.C oraz kilka mniejszych) wybrałem się dziś na zbiory. Mam 2 rodzaje. Jedna większa i bardziej w pomarańcz wpada oraz mniejsza i bardziej w czerwień. Po przebraniu i oderwaniu od szypułek mam 2x po 2kg. Plan jest taki, aby zrobić jak u Nowickiego.
-2kg jarzębiny zebranej po przymrozkach i podpieczonej
-100g suszonych śliwek (nie przydymionych)
-2,5l 45%
-3 miesiące zalane
Wynik to 2,2l 40%
Obydwa kolory (rodzaje) chcę pstawić oddzielnie do porównania jakie moga byc różnice.
No i pytanie robił już ktos taki jarzębiak (Nowicki pisze, że to jarzębinówka jest). Ilos jarzębiny całkiem słuszna jest... nie zepsuję tematu? Jak bym zepsuł to praktycznie żadne straty. No może moja robota i czas. Zawsze mozna do kotła i odzysk, albo i szlachetniejszy trunek wtedy wyjdzie .
Ja nigdy nie robiłem jarzębiaku , ale ten odzysk mnie interesuje , koledze oczywiście życzę by się delektował jarzębiakiem i nie musiał odzyskiwać. Mam kilka starych nalewek , które mi nie podchodzą i już dawno myślałem by je dać na rury, ale mam problem, bo nalewek mam po kilka butelek z różnych, jedna to porterówka kumple lubią bo wali w dekiel , ma też jakąś wódeczkę na jasnym piwie i coś jeszcze się znajdzie np. jabłko Adama. Problem polega na niezdecydowaniu , spirytus czy z posmakiem. Na spirytus zawsze można , a z posmakiem może wyjdzie coś fajnego, tylko że mam zbyt mało, by to puszczać osobno w kegu 50l i w ten sposób waham się a nalewki się starzeją
No dobra. Nic na temat jarzębiaku nie padło, ale za to wiemy, że nic się nie marnuje i wiemy u kogo awaryjnie mozna zrobić odzysk
Jarzębinę przypiekłem na blasze w 220st.C tak z 10min. Zaczęły puszczać sok więc je wyjąłem i prosto do słoika. Gorące były konsystencji Kaliny. Do tego dodałem suszone śliwki, ale kalifornijskie (bo takie akurat mam) rozłożone po całym słoju, no i na to
2,5l 45%. Słoik 5l jest w sam raz. Nie jest pełno - trochę luzu zostało.
Czy to będzie jarzębiak, czy też jarzębinówka czy jeszcze coś innego nie ważne. jak zwał tak zwał. najważniejsze co smakowo z tego wyjdzie, a etykietę juz się dorobi odpowiednią.
Jarzębinę przypiekłem na blasze w 220st.C tak z 10min. Zaczęły puszczać sok więc je wyjąłem i prosto do słoika. Gorące były konsystencji Kaliny. Do tego dodałem suszone śliwki, ale kalifornijskie (bo takie akurat mam) rozłożone po całym słoju, no i na to
2,5l 45%. Słoik 5l jest w sam raz. Nie jest pełno - trochę luzu zostało.
Czy to będzie jarzębiak, czy też jarzębinówka czy jeszcze coś innego nie ważne. jak zwał tak zwał. najważniejsze co smakowo z tego wyjdzie, a etykietę juz się dorobi odpowiednią.
Właśnie popijam zeszłoroczny jarzębiak w/g podobnego przepisu. Jak dla mnie OK. Inne opinie: zbyt mocny, zbyt aromatyczny. Moim zdaniem wszystkie te "wady" można skorygować w/g własnego gustu. Mnie odpowiada.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" ... Stanisław Lem
Robiłem w/g:
750ml Spirytus + woda źródlana 750ml
1,5 szklanki suszonej jarzębiny
6 daktyli
3 figi
5 śliwek suszonych kalifornijskich
0,75 szklanki rodzynek
3 łyżki stołowe cukru (moim zdaniem zbędne)
maceracja 2-3 tygodnie, wszystkie składniki, oprócz jarzębiny, rozdrobnić.
750ml Spirytus + woda źródlana 750ml
1,5 szklanki suszonej jarzębiny
6 daktyli
3 figi
5 śliwek suszonych kalifornijskich
0,75 szklanki rodzynek
3 łyżki stołowe cukru (moim zdaniem zbędne)
maceracja 2-3 tygodnie, wszystkie składniki, oprócz jarzębiny, rozdrobnić.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" ... Stanisław Lem
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: artos41 i 25 gości