Nie są chyba promieniście, cena węgierskich o tym mówi, przy łupaniu jest więcej odpadów niż przy cięciu, to są inne ceny, ale nie ma co płakać, bo ostatnio mój bednarz wziął kilka tanich beczek po Jack Daniel's, beczki kupił tanio do dekoracji, bo po tym burbonie dojrzewało w nich coś co dyskwalifikuje beczkę do dalszego użytku, tabasco, czy tam sos rybny, ale do czego zmierzam, beczki nie były łupane, tylko cięte. Pewnie, że lepiej jak są klepki gdzie kanaliki nie są poprzerywane, ale jak widać nawet wielcy mają czasem beczki, które ja klasyfikowałem jako beczki do super marketu, anie do destylarni.

Jeśli nie są promieniście, to wydumałem opcję taką, żeby (po spuszczeniu wody) lekko poluzować obręcze (może oprócz skrajnych), dzięki czemu już napęczniałe klepki się minimalnie przemieszczą względem siebie. Te, gdzie sucho są pewnie bardziej ściśnięte i po poluzowaniu ścisk będzie dążył do "urównoumiernienia" się.
Po tym zabiegu znów dobić obręcze na maxa i zalać wodą.
To powinno zwiększyć ściśnięcie między tymi cieknącymi klepkami. Ale uwaga - to tylko moja rozkmina oparta o subiektywne wyczucie materiału. Nie dam sobie ręki uciąć, ze pomoże, ale na 99% nie pogorszy

Są promieniście, nie mam zdjęć ale są sprawdzałem zaraz po rozpakowaniu. Nie jestem fachowcem od beczek i nie będę polemizował; marketowa czy .............. .
Zobaczymy W środę coś z nią zrobię.

To jak są promieniście, co znaczy że dąb łupany, to super cena, widać to na końcach beczki, byłem pewien, że te węgierskie są cięte.

Tylko przyszła pierwsze co sprawdzałem to jak są klepki cięte; prawidłowo. Nim coś kupię czytam, czytam, radzę się, nie są to beczki francuskie, amerykańskie ale niewiele im ustępują.
Po zalaniu będę sprawdzał jak się zachowuje destylat. Tylko dalej mam dylemat czym zalać na pierwszy raz - cukrówką na dębową, czy winem czerwonym, a potem słodem jęczmiennym (kupiony u tego samego co kowal)

Dzięki panowie za pomoc. Nie zastosowałem żadnego z waszych sposobów - beczka idzie do wymiany na gwarancji. Dziś po rozmowie z przedstawicielką "Borosa" ustaliliśmy że wysyłają ją na reklamacje, a ja dostaję nową. Jedyny minus to że znowu muszę poczekać (bez otworu na kranik). Ale może to i lepiej, będzie więcej czasu na skompletowanie wsadu do niej.
Dla kolegi "magas" opis tej beczki przez kolegę "duch wina" z "AD"; https://alkohole-domowe.com/forum/beczk ... 9-780.html - a poniżej fotki mojej z ułożeniem klepek. Widok klepek 5 dzień zakorkowana i dalej cieknie. Dlatego nic z nią już nie robię.

No to chłopie miałeś pecha albo robota nie tak wykonana przez bednarza

Na kogoś musiało trafić pożyjemy zobaczymy. Jedyny pech, to że nie będziemy degustować z rodziną trunku z beczki na imprezie , ale mam nadzieje że z kamionki już tak .

Beczki są ,,żywe'' to nie beczka od wódki dębowej gdzie w środku jest puszka z kwasiaka, różne rzeczy się mogą przytrafić, nie trafiają się tym co drewno impregnują, a obręcze wkrętami przykręcają, ale to nie beczki to repliki beczek pod telewizor.

Witam serdecznie,
Jeśli mogę dodać coś od siebie to chyba jest źle zfugowana. Zaciagniecie tataraku na styku powinno wystarczyć. Mogło trochę wyrwać przy profilowaniu i cieknie. Pozdrawiam

Z tego co kojarzę, to liście pałki wodnej wkłada się jako wyściółkę wątora. Między klepkami beczki uszczelnienie jest na styk.

"Tatarak" jest umieszczany zarówno w wątorze jak i miedzy częścią klepek,nie na całym promieniu krzywizny beczki.

Najbardziej narażone miejsca to wątor i łączenia klepek w pobliżu i przy samym wątorze. Miejsce w którym przecieka nie powinno mieć już tataraku ale może zaradzić w problemie. Wycieki przy beczkach naturalnie robionych to nic dziwnego ale przeciekow na łączeniu klepek wzdłuż beczki być nie powinno.

Pytanie tylko, czemu nie spuchła klepka i się nie uszczelniło, byłem pewien, że kolega za kilka dni napisze, że przestało lecieć.

Czasami wyrwie za słojem i można tego nie zauważyć. Nie wszystko zawsze się uszczelni ale może też tak być.