Temat trochę ucichł, więc postaram się go ożywić - obecnie jestem na "postojowym" w pracy z racji pożaru pewnej hali produkcyjnej, która stała "za ścianą" i siedzę w domu od prawie dwóch tygodni "w gotowości do pracy", a że w grafiku wypada nocna zmiana, to muszę się czymś zająć. Jak komuś nie chce się czytać przydługiego "wstępu", to zapraszam od razu do trzeciego akapitu - tam przechodzę do meritum
Wracając do głównego wątku - we wrześniu (albo coś w okolicy - nie zapisałem, albo zgubiłem kartkę) poczyniłem nastaw z samego soku z jabłek i drożdży (miałem tylko
takie) bez dodatku cukru. Jabłka (wg faceta, co mi tłoczył sok) miały mało kwasu, ale i mało cukru. Facet z polecenia mający własny sad, tłocznię i sprzedający soki, więc nie mam podstaw, by nie wierzyć (jest jeszcze jeden powód, ale o tym za chwilę). Nie mam pojęcia jaka to była odmiana - drzewko dziadek kupił lata temu na targowisku: z założenia miała być szara reneta, ale na pewno to nie ona. Była to dość wczesna odmiana, której nikt nie potrafił zidentyfikować: ani mój teściu (kontroler jakości warzyw i owoców), ani kilku sadowników, ani facet u którego tłoczyłem sok.
Jeśli chodzi o wytłoczony sok, to w mojej opinii potwierdziły się słowa, że mało cukru i mało kwasu - sok miał potężny zapach jabłkowy, jednakże w smaku był "nijaki" - bardzo mocno było wyczuwalne jabłko, ale brakowało mu wyrazistości w postaci kwasowości/słodyczy. Część soku poszła do pasteryzacji - 3L poszło z dodatkiem soku z cytryny, a 5L poszło z dodatkiem cukru (coś około łyżki stołowej na pół litrową butelkę). Już wiem, że dodatek soku z cytryny jest lepszy - może to przez fakt, że od zimy mam postanowienie i przestałem słodzić herbatę, czy cokolwiek innego (moja dziewczyna cukier używa jedynie do placków i do wypieku chleba). Wracając do nastawu - fermentacja powolna z racji na niską temperaturę otoczenia (pomieszczenie o temperaturze 15 stopni). Nastaw 40L dał mi 3,5L alkoholu o mocy 50%. Przebieg w skrócie: kolumna Aabratek - 20cm miedzi, 80cm sprężynek KO; około 200ml przedgonu, serce odbierane bez refluksu, a od 98 do 99,5 stopnia z refluksem by odbierać moc około 70%. W moim odczuciu trunek wyszedł dosyć mocno jabłkowy z zapachu, lecz został mocno "wykastrowany" ze smaku - jednakże bardzo podobnie zachowywał się sok - zapach mocny, a smak mało wyrazisty. Przyznam też, że w nastawach owocowych raczej nie gustuję, także był to mój "debiut" jeśli chodzi o jabłka i ogólnie owoce - tutaj mój teściu wiedzie większy prym i to on zajmował się nastawami owocowymi. Od razu urobek został użyty jako wsad do kamionki.
CZĘŚĆ WŁAŚCIWA: Minęło już 7 miesięcy od zalania kamionki. Ciągle stoi ona w szafie w dobrze ocieplonym garażu do którego nikt nie zagląda. Warunki raczej stałe: okolice poniżej 10 stopni i wilgotność minimum 70%, jednakże często jest 80% i więcej - jak pada deszcz, a ja jestem w domu to "wietrzę garaż" by złapało trochę świeżego powietrza i wilgoci
Gdy jesienią było ciepło przez dosyć długi czas dołożyłem do szafy miskę w wodą dla pewności.
W tym czasie dwa razy już próbowałem: po miesiącu miałem wrażenie, że kompletnie nic się nie zmieniło. Drugi raz próbowałem po około trzech miesiącach i trunek wtedy był podły - zostawiał jakiś taki posmak na języku - coś w deseń spalenizny. Odczuwałem to jako połączenie karmelu i deski - najgorsze było to, że nie dało się tego "przepić" żadnym napojem. Długi i nieprzyjemny finisz.
Przypomniałem sobie dziś o moim "calvadosie" (w sumie 4 miesiące od ostatniej degustacji). Moje wnioski i spostrzeżenia: ubytki raczej pomijalne, procent w miarę stały, trunek zaczął łagodnieć w smaku - niby 50% a w ogóle nie pali w przełyku - i nie jest to tylko moja opinia, aromat staje się coraz słabszy, smak jabłka jakby się wydobywał (może dlatego, że nie jest już takie "ostre" w smaku pozwala wyczuć jabłka), nieprzyjemny finisz zniknął.
Trunek zaczął (znowu) zmierzać w dobrą stronę. Czytałem już niejednokrotnie jak podczas starzenia alkoholi w beczce/kamionce potrafi się zmieniać smak/aromat na lepsze/gorsze w przeciągu miesiąca. Zdarzały się nawet opisy, że zmieniało się to jak w kalejdoskopie - osobiście nie wierzyłem w to, a przynajmniej myślałem, że ludzie wyolbrzymiają to, ale teraz się przekonałem na sobie że serio tak się dzieje.