Prowadzenie destylacji
Prowadzenie destylacji
Witam.
Kolega posiada aparaturę z biowinu szklana kolba i szklany deflagmator z chłodnicą. Podczas gotowania cięższe frakcje opadają do odstojnika. Kiedy poziom tych fuzli jest za dużo kolega opróżnia odsojnik i prowadzi proces dalej.
Kiedy ja posiadałem post still-a miałem najprostszy deflagmator połączony z boilerem rurką silikonową bez odstojnika. Zauważyłem, że gdy w szkiełku do połowy jest ciecz czyli cięższe frakcje to efekt czyli wybryk był lepszy w smaku. Jeżeli cieczy przybywało regulowałem gazem i fuzle wracały do gara NIESTETY . W chwili obecnej już nie posiadam takiego sprzętu.
A pytanie jest takie czy ktoś z Was posiada taki zestaw lub choćby taki deflagmator i czy próbował zalewać powyżej wlotu par oraz czy według Was ma to wpływ i jeżeli tak to jaki?
Kolega posiada aparaturę z biowinu szklana kolba i szklany deflagmator z chłodnicą. Podczas gotowania cięższe frakcje opadają do odstojnika. Kiedy poziom tych fuzli jest za dużo kolega opróżnia odsojnik i prowadzi proces dalej.
Kiedy ja posiadałem post still-a miałem najprostszy deflagmator połączony z boilerem rurką silikonową bez odstojnika. Zauważyłem, że gdy w szkiełku do połowy jest ciecz czyli cięższe frakcje to efekt czyli wybryk był lepszy w smaku. Jeżeli cieczy przybywało regulowałem gazem i fuzle wracały do gara NIESTETY . W chwili obecnej już nie posiadam takiego sprzętu.
A pytanie jest takie czy ktoś z Was posiada taki zestaw lub choćby taki deflagmator i czy próbował zalewać powyżej wlotu par oraz czy według Was ma to wpływ i jeżeli tak to jaki?
- Emiel Regis
- 90%
- Posty: 656
- Rejestracja: 2012-05-12, 14:56
- Lokalizacja: Picardie, Żywiec
Re: Prowadzenie destylacji
Przecież właśnie o to chodzi, min. na tym polega działanie deflegmatora.JÓZEK1982 pisze: i fuzle wracały do gara NIESTETY .
chodzi o takie dobieranie mocy grzania żeby nie zalewać deflegmatora, wszystko co się w nim skropli ma wracać do gara albo odparowywać dalej.JÓZEK1982 pisze: A pytanie jest takie czy ktoś z Was posiada taki zestaw lub choćby taki deflagmator i czy próbował zalewać powyżej wlotu par oraz czy według Was ma to wpływ i jeżeli tak to jaki?
Dzięki kol Emiel Regis.
Może to moje odczucie było. Swoje odczucie wyjaśniałem tak, że skoro wymiana para-ciecz odbywa się w deflagmatorze to produkt końcowy jest lepszy.
.
Może to moje odczucie było. Swoje odczucie wyjaśniałem tak, że skoro wymiana para-ciecz odbywa się w deflagmatorze to produkt końcowy jest lepszy.
.
Wiem o tym miałem na myśli że wracają do gara a nie są wylewane z odstojnika.i fuzle wracały do gara NIESTETY .
Przecież właśnie o to chodzi, min. na tym polega działanie deflegmatora.
- Emiel Regis
- 90%
- Posty: 656
- Rejestracja: 2012-05-12, 14:56
- Lokalizacja: Picardie, Żywiec
Bo to prawda, ale nie na zasadzie ''bulgotania'' chodzi o wymianę w zasadzie niewidoczną gołym okiem. Zresztą spróbuj oba warianty i porównaj.JÓZEK1982 pisze:skoro wymiana para-ciecz odbywa się w deflagmatorze to produkt końcowy jest lepszy.
To właśnie błąd w tym deflegmatorze- całość powinna spływać do kotła, nic nie powinno się gromadzić na spodzie a Ty mocą grzania ustalasz ilość refluksu (który wielki nie będzie ale różnice na pewno poczujesz przy różnej mocy grzania. Przy mocnym grzaniu po prostu będzie porywało Ci ciężkie, niechciane frakcje na chłodnicę, przy słabszym spłyną one w dół)JÓZEK1982 pisze:Wiem o tym miałem na myśli że wracają do gara a nie są wylewane z odstojnika.
- Emiel Regis
- 90%
- Posty: 656
- Rejestracja: 2012-05-12, 14:56
- Lokalizacja: Picardie, Żywiec
Jest.
Nie ma go wtedy jeśli po całym procesie opróżniamy odstojnik- wtedy będzie tam tylko woda.
Jeśliby go opróżniać na bieżąco żeby uniknąć mieszania się frakcji to będzie w nim alkohol.
W omawianym przykładzie działa to na prostej zasadzie- w deflegmatorze jest mini refluks i flegma zamiast spływać do kotła zostaje w odstojniku.
Jeśli ten nie jest opróżniany to w trakcie procesu spływa do niego flegma o coraz wyższej temp. wskutek czego alk. z odstojnika odparowuje na chłodnicę.
Tylko że są tam frakcje przedgonowe, które się w nim skropliły na początku i będą sobie spokojnie z niego odparowywać kiedy będzie już odbierane serce doprowadzając do jego zanieczyszczenia.
Dlatego tak ważne jest jeśli już ktoś ma odstojnik żeby ten miał zaworek spustowy i był dobrze ocieplony.
JÓZEK1982 , jeszcze jedno- ważne żeby odstojnik był opróżniony kiedy stwierdzasz że zaczynasz odbierać serce, po tym możesz go nie ruszać tak żeby nadmiar cieczy spływał do kotła, grzanie ustalasz takie żeby odbiór przedgonów był kropelkowy- 1-2/sek a serce szybki kropelkowy lub minimalny strumyk. trochę to trwa ale efekty zacne. Przy takim odbiorze zmętnienie powinno wystąpić gdzieś przy 30%.
Nie ma go wtedy jeśli po całym procesie opróżniamy odstojnik- wtedy będzie tam tylko woda.
Jeśliby go opróżniać na bieżąco żeby uniknąć mieszania się frakcji to będzie w nim alkohol.
W omawianym przykładzie działa to na prostej zasadzie- w deflegmatorze jest mini refluks i flegma zamiast spływać do kotła zostaje w odstojniku.
Jeśli ten nie jest opróżniany to w trakcie procesu spływa do niego flegma o coraz wyższej temp. wskutek czego alk. z odstojnika odparowuje na chłodnicę.
Tylko że są tam frakcje przedgonowe, które się w nim skropliły na początku i będą sobie spokojnie z niego odparowywać kiedy będzie już odbierane serce doprowadzając do jego zanieczyszczenia.
Dlatego tak ważne jest jeśli już ktoś ma odstojnik żeby ten miał zaworek spustowy i był dobrze ocieplony.
JÓZEK1982 , jeszcze jedno- ważne żeby odstojnik był opróżniony kiedy stwierdzasz że zaczynasz odbierać serce, po tym możesz go nie ruszać tak żeby nadmiar cieczy spływał do kotła, grzanie ustalasz takie żeby odbiór przedgonów był kropelkowy- 1-2/sek a serce szybki kropelkowy lub minimalny strumyk. trochę to trwa ale efekty zacne. Przy takim odbiorze zmętnienie powinno wystąpić gdzieś przy 30%.
- Emiel Regis
- 90%
- Posty: 656
- Rejestracja: 2012-05-12, 14:56
- Lokalizacja: Picardie, Żywiec
Tak, miałem swego czasu deflegmator 60cm i dwa odstojniki (nawet i dzisiaj można te cholerstwa kupić na allegro), całość z KO.
Po odebraniu przedgonu zawsze zlewałem zawartość odstojników, jest tam alkohol i to w dodatku ten 'zły'- pierwsze, najbardziej lotne frakcje idąc w górę rozgrzewają sprzęt, wtedy jest największy refluks bo ścianki są zimne. Idąc przez odstojnik skraplają się i już tam zostają (jeśli nie są zlane), ulatniając się powoli w trakcie procesu, kiedy przez odstojnik idą coraz bardziej gorące opary.
Jeśli po odebraniu przedgonów odstojnik jest opróżniony i w dodatku jest też dobrze ocieplony to opary przechodzą w miarę płynnie ale jeśli ktoś go nie opróżnia i nie ociepla to ma w nim 'niespodziankę', która będzie się mieszała z sercem.
Tak więc w odstojniku jest praktycznie to samo co na odbiorze, tyle że z lekkim opóźnieniem.
Jego działanie jest przydatne tylko wtedy gdy grzanie jest zbyt mocne, wtedy porwana z kotła flegma w nim zostaje nie dochodząc do chłodnicy.
Nie jestem fanem odstojników, zresztą czego bym nie napisał pewnie nikogo nie przekonam, ale jest jeden ważny argument-
w żadnym aparacie do destylacji prostej, który jest używany tradycyjnie w produkcji pierwszoligowych trunków z kilkusetletnią tradycją (Whisky, Cognac, Armagnac, Calvados, itp, itd) nie ma nic, co choćby przypominało działanie odstojników, są za to różne formy deflegmatorów, od kształtu głowicy np ''głowa maura'' do formy przewodu odprowadzającego opary na chłodnicę np ''łabędzia szyja''.
Po odebraniu przedgonu zawsze zlewałem zawartość odstojników, jest tam alkohol i to w dodatku ten 'zły'- pierwsze, najbardziej lotne frakcje idąc w górę rozgrzewają sprzęt, wtedy jest największy refluks bo ścianki są zimne. Idąc przez odstojnik skraplają się i już tam zostają (jeśli nie są zlane), ulatniając się powoli w trakcie procesu, kiedy przez odstojnik idą coraz bardziej gorące opary.
Jeśli po odebraniu przedgonów odstojnik jest opróżniony i w dodatku jest też dobrze ocieplony to opary przechodzą w miarę płynnie ale jeśli ktoś go nie opróżnia i nie ociepla to ma w nim 'niespodziankę', która będzie się mieszała z sercem.
Tak więc w odstojniku jest praktycznie to samo co na odbiorze, tyle że z lekkim opóźnieniem.
Jego działanie jest przydatne tylko wtedy gdy grzanie jest zbyt mocne, wtedy porwana z kotła flegma w nim zostaje nie dochodząc do chłodnicy.
Nie jestem fanem odstojników, zresztą czego bym nie napisał pewnie nikogo nie przekonam, ale jest jeden ważny argument-
w żadnym aparacie do destylacji prostej, który jest używany tradycyjnie w produkcji pierwszoligowych trunków z kilkusetletnią tradycją (Whisky, Cognac, Armagnac, Calvados, itp, itd) nie ma nic, co choćby przypominało działanie odstojników, są za to różne formy deflegmatorów, od kształtu głowicy np ''głowa maura'' do formy przewodu odprowadzającego opary na chłodnicę np ''łabędzia szyja''.
Ja mam podobną kolumnę ale bez ostojnika. Deflegmator jest bezpośrednio nad kociołkiem i wszystko wraca do niegoż. Odpędzam tylko raz. Nie dziele żadnych frakcji, poza pierwszymi kropelkami(wiadomo). Reszta pięknie spływa chłodniczką do słoika. Kończę odbiór przy mocy 40%.
Finalny efekt leżakuje sobie w mocy około 67-70% pół roku z płatkami dębowymi.
Po rozcieńczeniu do 41% wodą destylowaną smakuje rewelacyjnie. Znajomi mówią ze Johny został za granicą. A to najlepszy komplement.
Jako składnik główny używam belgijski słód whisky wędzony jak tradycja każe torfem.
PYSZNOŚCI!!!
Finalny efekt leżakuje sobie w mocy około 67-70% pół roku z płatkami dębowymi.
Po rozcieńczeniu do 41% wodą destylowaną smakuje rewelacyjnie. Znajomi mówią ze Johny został za granicą. A to najlepszy komplement.
Jako składnik główny używam belgijski słód whisky wędzony jak tradycja każe torfem.
PYSZNOŚCI!!!
Pilasu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości