Witam
Popełniłem kilka cukrówek na pot-stillu, całkiem sympatyczne hobby . Sprzęt to szybkowar, 7 L, mała kuchenka indukcyjna, deflegmator wypełniony sprężynkami miedzianymi i chłodnica (to wszystko ze szkła). Efekt końcowy jest niezły, ale zdecydowanie lepszy jeśli przejdzie przez filtr węglowy.
Do tej pory robiłem tak: nastaw cukrowy z drożdżami Turbo, po destylacji klarowanie bentonitem, potem pierwsze destylowanie (w dwóch częściach, ze względu na ograniczenia sprzętowe), z 10 l nastawu (3 kg cukru) miałem po odlaniu 50 ml przedgonów, około 2,3-2,5 l o mocy 75-80%. To rozcieńczałem do około 40% i drugi raz. W efekcie dostaję około 2-2,2 L o podobnej mocy. Płyn z drugiego destylowania przelewam przez węgiel. Efekt jest niesamowity, wlewa się bimber, a wychodzi całkiem sympatyczny alkohol.
Doczytałem się w którymś wątku, że filtrować powinno się raczej rozcieńczony do 40% alkohol. Robiłem to na bardziej stężonym.
I teraz pytanie.
Chcę przechowywać raczej mniejsze objętości ale bardziej stężone, z tym, że chciałbym przechowywać już przefiltrowaną dobroć. Problem jest jak postępować, czy najpierw przedestylować raz, rozcieńczyć, przefiltrować i ponownie destylować, czy też dwukrotnie destylować (oczywiście z rozcieńczaniem przed drugą destylacją) i potem filtrować bez destylacji?
I jak to wpłynie na jakość trunku? Docelowo chcę iść w kierunku alkoholi smakowych, więc nie chciałbym nadmierną, czy też niepotrzebną filtracją psuć efektu końcowego.
Pogubiłem się w ilościach informacji na forum, stąd moje pytania.
Pozdrawiam
Krzysiek
Pot_still, węgiel aktywny, cukrówka, w jakiej kolejności?
Re: Pot_still, węgiel aktywny, cukrówka, w jakiej kolejności
W takim wypadku proponuję:krzys59 pisze:Witam....
Chcę przechowywać raczej mniejsze objętości ale bardziej stężone...
- destylacja
- filtr węglowy
- powtórna destylacja.
czytam nie pytam
Drogi Krzysiu!
Od pewnego czasu również bawię się w to co Ty z tym że na troszkę większym baniaczku bo 15 L ale pomijając moje udziwnione modyfikacje to ogólnie wszystko podobnie. Opiszę tu moje spostrzeżenia.
Destylaty owocowe tzw owócówki po przefiltrowaniu przez węgiel tracą 95% (może nawet więcej) aromatu, czuć je tzw zwykłą czystą wódką. Robiłem na czerwonych i czarnych porzeczkach, na wiśniach, śliwkach, gruszkach, jabłkach, malinach i pewnie na czymś jeszcze o czym zapomniałem. (przymierzałem sie na jarzębinie i głogu ale jakoś czasu zabrakło)
To co wyszło z porzeczek, malin już po pierwszej destylacji delikatnie doprawiłem tylko sokiem (pół kieliszka soku na butelkę) i zostawiłem jako efekt finalny. Zgrzeszyłbym albo by mi ręka uschła gdybym to jeszcze filtrował - smak i aromat doskonały.
Achaa przy zabarwieniu rozcieńczyłem do 50% bo takie stężenie najbardziej mi odpowiada.
Destylaty z gruszek i jabłek filtrowałem przez węgiel ponieważ aromaty destylatów wyszły mocno średnie. Oczywiście w moim odczuciu. Po przefiltrowaniu jak napisałem 95% zapachu uleciało - została praktycznie czysta.
Ze śliwek natomiast zapach nie był zły ale też nierewelacyjny, jednak po dodaniu płatków lekko-opiekanych ze śliw od kolegi 98% i po odleżeniu 4 miesięcy powstała bardzo aromatyczna "whisko-śliwowica"
Podobnie jak z jabłkami i gruszkami gdy robiłem na starych wekach wszystko poszło do destylacji drugi raz i na filtr bo aromaty mierne.
Z kolei przy zacierze zbożowym nawet po 2 destylacji i przefiltrowaniu przez węgiel w destylacie pozostaje nutka czegoś nieokreślonego - ja to nazywam zapachem zboża
Przy zacierach zbożowych nie wyobrażam sobie niefiltrować destylatu.
Oczywiście są to subiektywne smakowe moje własne doświadczenia i odczucia. Odczucia innych forumowiczów mogę się od moich różnić.
Pisałeś o filtrowaniu i o stężeniu, filtrowałem zazwyczaj mocniejsze destylaty (70-80%) podobnie jak i Ty, ale również i słabsze - różnicy niezaobserwowałem.
Jeszcze jedna sprawa, przed filtracją wrzucam wszystkie butelki do zamrażarki żeby destylat się porządnie schłodził.
Na oko widać że przepływa przez węgiel dużo wolniej i moim zdaniem to sporo daje. Destylat w temperaturze pokojowej przepływa szybciej i zostawia więcej zapachów.
To by chyba było na tyle co chciałem napisać
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Od pewnego czasu również bawię się w to co Ty z tym że na troszkę większym baniaczku bo 15 L ale pomijając moje udziwnione modyfikacje to ogólnie wszystko podobnie. Opiszę tu moje spostrzeżenia.
Destylaty owocowe tzw owócówki po przefiltrowaniu przez węgiel tracą 95% (może nawet więcej) aromatu, czuć je tzw zwykłą czystą wódką. Robiłem na czerwonych i czarnych porzeczkach, na wiśniach, śliwkach, gruszkach, jabłkach, malinach i pewnie na czymś jeszcze o czym zapomniałem. (przymierzałem sie na jarzębinie i głogu ale jakoś czasu zabrakło)
To co wyszło z porzeczek, malin już po pierwszej destylacji delikatnie doprawiłem tylko sokiem (pół kieliszka soku na butelkę) i zostawiłem jako efekt finalny. Zgrzeszyłbym albo by mi ręka uschła gdybym to jeszcze filtrował - smak i aromat doskonały.
Achaa przy zabarwieniu rozcieńczyłem do 50% bo takie stężenie najbardziej mi odpowiada.
Destylaty z gruszek i jabłek filtrowałem przez węgiel ponieważ aromaty destylatów wyszły mocno średnie. Oczywiście w moim odczuciu. Po przefiltrowaniu jak napisałem 95% zapachu uleciało - została praktycznie czysta.
Ze śliwek natomiast zapach nie był zły ale też nierewelacyjny, jednak po dodaniu płatków lekko-opiekanych ze śliw od kolegi 98% i po odleżeniu 4 miesięcy powstała bardzo aromatyczna "whisko-śliwowica"
Podobnie jak z jabłkami i gruszkami gdy robiłem na starych wekach wszystko poszło do destylacji drugi raz i na filtr bo aromaty mierne.
Z kolei przy zacierze zbożowym nawet po 2 destylacji i przefiltrowaniu przez węgiel w destylacie pozostaje nutka czegoś nieokreślonego - ja to nazywam zapachem zboża
Przy zacierach zbożowych nie wyobrażam sobie niefiltrować destylatu.
Oczywiście są to subiektywne smakowe moje własne doświadczenia i odczucia. Odczucia innych forumowiczów mogę się od moich różnić.
Pisałeś o filtrowaniu i o stężeniu, filtrowałem zazwyczaj mocniejsze destylaty (70-80%) podobnie jak i Ty, ale również i słabsze - różnicy niezaobserwowałem.
Jeszcze jedna sprawa, przed filtracją wrzucam wszystkie butelki do zamrażarki żeby destylat się porządnie schłodził.
Na oko widać że przepływa przez węgiel dużo wolniej i moim zdaniem to sporo daje. Destylat w temperaturze pokojowej przepływa szybciej i zostawia więcej zapachów.
To by chyba było na tyle co chciałem napisać
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Jaki masz filtr, i na ile litrów (jak z %%) starcza Ci wsad, zanim musisz wymienić / regenerować?xandiev pisze:...nie wyobrażam sobie niefiltrować destylatu...
Od "98%" dostałem info, że na filtrze fi 50, L=1.50m 32l wsadu ~50% to dobry wynik.
I fakt z "skarpetami" (pogonami) czynił cuda -> usuwał. Ale nie "ostre" (acetonowe?) przedgony.
https://nowyekran24.com/ prawda 24h, POLSKIE forum poza zasięgiem "głównego ścieku", taki informacyjny "DETOX"!
Nienawidzę.mechaniki.Za to przemiany fazowe zaczynają mnie fascynować
Nienawidzę.mechaniki.Za to przemiany fazowe zaczynają mnie fascynować
Dokładnie jak przedmówca. Smakówki to nawet koło filtra nie stawiam, bo szkoda. Poczynisz jakiś dobry smak to sam zobaczysz, że po 1 przebiegu jest już smaczne. Jak dasz na węgiel to za dużo tego smaku nie zostanie. Ja teraz to cukrówki robię na pot-stillu, poźniej na filtr i dodaje je do smakowych, (destyluje cukrówke, filtruje, dolewam 5l do wina (czarną pozeczka) 22l i to daje jeszcze raz na rury)żeby ilość i moc większa była. Powodzenia przy rozwijaniu hobby. Moja corcia lat 2 bardzo podziela taty hobby, jak idzie do piwnicy i z deflegmatora spuszcza temat to jest to znak :)
Podróż koleją skraca czas podróży pociągiem.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości