Z chłodnicy mętny i śmierdzący destylat - co poprawić?
: 2019-11-26, 19:56
Dzień dobry wszystkim.
Zaczynam swoją przygodę z destylacją i mam prośbę o pomoc bo nie wyszła mi pierwsza destylacja i nie wiem co poszło źle. Forum czytam już jakiś czas w poszukiwaniu informacji, w sumie nie znalazłem rozwiązania i dlatego piszę.
Mam problem z tym że destylat leci:
- mętny
- śmierdzi
Kupiłem miedzianego pot-stilla z kolumną deflegmatora wypełnioną sprężynkami i zmywakami.
Nie chcąc zmarnować śliwkowego nastawu który sobie dojrzewa, na pierwszy raz dla wypróbowania urządzenia zrobiłem nastaw cukrowy.
Przed pierwszym użyciem urządzenie przepłukałem, w instrukcji do urządzenia było napisane żeby przy pierwszym użyciu sprzętu pierwszy litr destylatu potraktować jako "mycie" i wylać.
No więc wlałem cukrowy nastaw do kega, nie klarując go, a tylko delikatnie zlewając z wiaderka.
1 pierwsza destylacja:
- na początku poleciało pachnące ostro acetonem i wyraźnie mętne. Pierwsze 500ml jest mętne (nie rozcieńczałem) i aż gęste od białych kłaczków.
Potem było coraz mniej mętne, łącznie pierwsze 1000ml wylałem jako "czyściwo pierwszego użycia".
- potem ok 60-55% leciało w miarę czyste i o zapachu nawet nadającym się do picia
- z obniżaniem się mocy leciało coraz bardzej śmierdzące i znowu lekko mętne. rozumiem że ten smród pachnie pogonami.
Z ciekawości postanowiłem odebrać do końca i przedestylować jeszcze ze 2 razy. Przy ok 10% nie chciało już za bardzo lecieć dalej i śmierdziało mocno więc zakończyłem.
Umyłem kega, przepłukałem szlauchem deflegmator i głowicę.
2ga destylacja - tu zaczęły się problemy
Siedzę przy urządzeniu, nagrzewa się i zanim jeszcze zaczęło lecieć czuję intensywny smród pogonów z 1szej destylacji wydobywający się z chłodnicy. Poźniej zaczął lecieć destylat - lekko mętny i śmierdzący. Przy 40 % zakończyłem.
Rozkręciłem jak jeszcze było ciepłe. Wyraźnie było czuć smród z deflegmatora i chłodnicy. Przepłukałem wszystko duuuuuuużą ilością wody. Umyłem kega, wlałem samą wodę, puściłem grzanie. Woda destylowana z chłodnicy leciała mi początkowo mętnawa i cały czas trącąca smrodkiem jak poprzednio. Z czasem smrodku było mniej, ale słaby zapaszek ciągle wyczuwalny. Po ok 1000ml keg mi się nagrzał tak mocno, że wystraszyłem się jakiegoś przepalenia grzałki / kabli więc zastopowałem. Po przechłodzeniu wlałem do kega to co zostało po drugiej destylacji.
3cia destylacja.
Nagrzewałem wolniej. Leciało dalej lekko mętne i śmierdzące.
Poddałem się.
Myślę albo wszystko jest zanieczyszczone fuzlami z pierwszego gotowania albo jakimś cholera wie czym jeszcze.
Rozkręciłem znowu.
Smród wyczuwalny z deflegmatora i chłodnicy.
Sprężynki wysypałem do wiadra. W dotyku czyste. lekki smrodek na nich jest. Po przepłukaniu nie czuję. Zmywaki mimo płukania dalej delikatnie pachną tym śmierdzącym czymś.
A na wewnętrznej części miedzianej głowicy jak jest jeszcze ciepła i wilgotna jest rudawa maź która zostaje na palcu jak się nim pociera.
Czy deflegmator nawet po myciu ma prawo lekko śmierdzieć, czy powinien być bezzapachowy?
Co jest przyczyną tego utrzymującego się smrodku przy destylacji? Fuzle? Jakieś smary z produkcji urządzenia? Jak się tego smrodu pozbyć?
Co poprawić następnym razem? A następne będą śliweczki i nie chcę ich zmarnować...
Zaczynam swoją przygodę z destylacją i mam prośbę o pomoc bo nie wyszła mi pierwsza destylacja i nie wiem co poszło źle. Forum czytam już jakiś czas w poszukiwaniu informacji, w sumie nie znalazłem rozwiązania i dlatego piszę.
Mam problem z tym że destylat leci:
- mętny
- śmierdzi
Kupiłem miedzianego pot-stilla z kolumną deflegmatora wypełnioną sprężynkami i zmywakami.
Nie chcąc zmarnować śliwkowego nastawu który sobie dojrzewa, na pierwszy raz dla wypróbowania urządzenia zrobiłem nastaw cukrowy.
Przed pierwszym użyciem urządzenie przepłukałem, w instrukcji do urządzenia było napisane żeby przy pierwszym użyciu sprzętu pierwszy litr destylatu potraktować jako "mycie" i wylać.
No więc wlałem cukrowy nastaw do kega, nie klarując go, a tylko delikatnie zlewając z wiaderka.
1 pierwsza destylacja:
- na początku poleciało pachnące ostro acetonem i wyraźnie mętne. Pierwsze 500ml jest mętne (nie rozcieńczałem) i aż gęste od białych kłaczków.
Potem było coraz mniej mętne, łącznie pierwsze 1000ml wylałem jako "czyściwo pierwszego użycia".
- potem ok 60-55% leciało w miarę czyste i o zapachu nawet nadającym się do picia
- z obniżaniem się mocy leciało coraz bardzej śmierdzące i znowu lekko mętne. rozumiem że ten smród pachnie pogonami.
Z ciekawości postanowiłem odebrać do końca i przedestylować jeszcze ze 2 razy. Przy ok 10% nie chciało już za bardzo lecieć dalej i śmierdziało mocno więc zakończyłem.
Umyłem kega, przepłukałem szlauchem deflegmator i głowicę.
2ga destylacja - tu zaczęły się problemy
Siedzę przy urządzeniu, nagrzewa się i zanim jeszcze zaczęło lecieć czuję intensywny smród pogonów z 1szej destylacji wydobywający się z chłodnicy. Poźniej zaczął lecieć destylat - lekko mętny i śmierdzący. Przy 40 % zakończyłem.
Rozkręciłem jak jeszcze było ciepłe. Wyraźnie było czuć smród z deflegmatora i chłodnicy. Przepłukałem wszystko duuuuuuużą ilością wody. Umyłem kega, wlałem samą wodę, puściłem grzanie. Woda destylowana z chłodnicy leciała mi początkowo mętnawa i cały czas trącąca smrodkiem jak poprzednio. Z czasem smrodku było mniej, ale słaby zapaszek ciągle wyczuwalny. Po ok 1000ml keg mi się nagrzał tak mocno, że wystraszyłem się jakiegoś przepalenia grzałki / kabli więc zastopowałem. Po przechłodzeniu wlałem do kega to co zostało po drugiej destylacji.
3cia destylacja.
Nagrzewałem wolniej. Leciało dalej lekko mętne i śmierdzące.
Poddałem się.
Myślę albo wszystko jest zanieczyszczone fuzlami z pierwszego gotowania albo jakimś cholera wie czym jeszcze.
Rozkręciłem znowu.
Smród wyczuwalny z deflegmatora i chłodnicy.
Sprężynki wysypałem do wiadra. W dotyku czyste. lekki smrodek na nich jest. Po przepłukaniu nie czuję. Zmywaki mimo płukania dalej delikatnie pachną tym śmierdzącym czymś.
A na wewnętrznej części miedzianej głowicy jak jest jeszcze ciepła i wilgotna jest rudawa maź która zostaje na palcu jak się nim pociera.
Czy deflegmator nawet po myciu ma prawo lekko śmierdzieć, czy powinien być bezzapachowy?
Co jest przyczyną tego utrzymującego się smrodku przy destylacji? Fuzle? Jakieś smary z produkcji urządzenia? Jak się tego smrodu pozbyć?
Co poprawić następnym razem? A następne będą śliweczki i nie chcę ich zmarnować...