Jakiś czas temu pisałem, że robiłem destylat tylko ze słodu pilzneńskiego.
Destylacja dwukrotna na pot still-u z deflegmatorem z pociętymi rurkami szklanymi dokładnie takim http://www.euro-win.pl/sklep/product_in ... cts_id=225
No ale do sedna, destylacja miała miejsce w sierpniu 2008 od tamtej pory leżało sobie w temperaturze pokojowej z wiórkami, moc destylatu 80%.
Do tej pory nie miałem okazji tego spróbować, tak zabunkrowałem .
Właśnie jestem po testach (ależ to fajnie brzmi "żono, ja nie piję, ja testuję").
Rozcieńczyłem celem spożycia do około 40-43%.
Smak samego destylatu z lodem .... właściwie nie wiem co napisać, bo nie lubię czystej whiskey no i na mój wyrób zareagowałem podobnie, nie dałem rady wypić.
No więc dolałem coli (wiem, że dla smakoszy whiskey to profanacja, ale mi tak właśnie smakuje) no i muszę powiedzieć, że ten smak zdecydowanie mi odpowiada. Nie jest to to samo co oryginalny Jasiu, ale porównywalny z zaprawkowym.
Generalnie ta degustacja miała mi odpowiedzieć na pytanie czy warto bawić się w destylację słodu, który przecież tani nie jest, ale mam odpowiedź - warto.
Jeszcze dodam, że następnym razem również zrobię to na pot-still-u, ale tym razem użyję słodu Pale Ale.
Słód jęczmienny - czy ktoś próbował?
Wyczuwam drugie dno w tym zdaniu .Tofi pisze:Cóż, powiedzieć można tylko jedno - pot still.
Wtedy nie miałem jeszcze kolumny. Obecnie moja kolumna nie ma możliwości pracy jako wersja skrócona, stąd wolę akurat ten trunek destylować na pot-stillu niż na kolumnie. Następnym razem też tak zrobię (taki przynajmniej mam plan). Oczywiście w planie jest również długie leżakowanie (to akurat mi jak narazie wychodzi - ponad pół roku nie dotykałem).
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości