W beczuszkę czy nie
Moim zdaniem nie wszystkie alkohole należy przetrzymywać w beczkach drewnianych, szczególnie takich które są nowe lub prawie nowe. Uważam, że np destylaty owocowe nie potrzebują leżakowania w beczkach dębowych (chyba, że dysponujemy bardzo starymi beczkami, w których wiele lat leżakowały wcześniej inne alkohole i drewno stało się jałowe lub prawie jałowe) ponieważ tracą wówcza swój lekki i owocowy charakter na rzecz dębowego posmaku, który w przypadku destylatów owocowych nie do końca uszlachetnia trunek. Dla destylatów owocowych polecam jednak leżakowanie w obojętnym dla aromatów owocowych szkle. Nie wiem jak smakuje trunek przedstawiony na fotografii Kolegi Legiona, ale kolor pomarańczówki może świadczyć o tym, że obecność dębu będzie w destylacie mocno wyczuwalna.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Miły, łącznie zmieniany 1 raz.
Kolego Legion,
A te twoje destylaty owocowe to były destylowane na prostym aparacie?
Pytam bo zastanawiają mnie aż trzy destylacje każdego nastawu. Czy ma to w ogóle sens żeby nastaw owocowy destylować aż trzy razy?
Ma to w ogóle jakiś smak po wyjęciu z beczki czy to nie wyszła taka jakby dykta dębowa?
Pozdrawiam.
A te twoje destylaty owocowe to były destylowane na prostym aparacie?
Pytam bo zastanawiają mnie aż trzy destylacje każdego nastawu. Czy ma to w ogóle sens żeby nastaw owocowy destylować aż trzy razy?
Ma to w ogóle jakiś smak po wyjęciu z beczki czy to nie wyszła taka jakby dykta dębowa?
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez OLO 69, łącznie zmieniany 2 razy.
OLO 69
Można powiedzieć, że na prostym aparacie.
Kolumna z rury fi 50mm i 40cm długości z dwoma zimnymi palcami wypełniona chyba ze czterema zmywakami
Lubię bardzo delikatne aromaty owocowe stąd aż trzy destylacje.
Zapewniam Cię że w aktualnym "nalewie" smak owocu czuć.
W poprzednim faktycznie aromat beczki zdominował pozostałe ale to było pierwsze zalanie i dlatego beczka oddała tak dużo.
Mimo wszystko destylat ten zyskał wielu zwolenników i niektórzy doszukali się cytrusowych aromatów.
Kolumna z rury fi 50mm i 40cm długości z dwoma zimnymi palcami wypełniona chyba ze czterema zmywakami
Lubię bardzo delikatne aromaty owocowe stąd aż trzy destylacje.
Zapewniam Cię że w aktualnym "nalewie" smak owocu czuć.
W poprzednim faktycznie aromat beczki zdominował pozostałe ale to było pierwsze zalanie i dlatego beczka oddała tak dużo.
Mimo wszystko destylat ten zyskał wielu zwolenników i niektórzy doszukali się cytrusowych aromatów.
Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo
Kolego Miły prawie się z tobą zgadzam , jeśli dębina przysłoni smak owocówki to klops , jeśli nie lubimy dębu to też klops. Gusta są różne , jednemu koniak od Hennessya nie będzie smakował, a czyste gronowe Tsipouro bardzo. Znane firmy światowe produkują brandy owocowe , czyli nasze owocówki, jedne są z beczki , a inne nie. Nie wiem czy te czyste są leżakowane w szkle , czy w pojemnikach z kwasówki , a może w ogóle nie są leżakowane tylko od razu do butelek , nie wiem, wiem jednak , że beczka równomiernie oddycha i właśnie to kręci mnie w beczce , nie smaki z beczki , a wolne równomierne utlenianie , to one przyśpiesza dojrzewanie , a nie składniki jakie znajdują się w dębie , składniki dają smaki które też z czasem się zmieniają , ale nie przyśpieszają starzenia, oczywiście tak mi się tylko wydaje, nie ma to nic wspólnego z praktyką. Jak już jesteśmy przy temacie zbyt mocnych smaków dębowych , to czy ktoś próbował taki prawdziwy destylat owocowy , który spaprał sobie zbyt dużą ilością dębu puścić jeszcze raz bez refluxu , jeśli tak, to jak wyszło? pozdrawiam magas37
- destylatek
- 101%
- Posty: 202
- Rejestracja: 2008-02-18, 14:17
- Lokalizacja: Księstwo Cieszyńskie
Mam bęczkę dębową 10l z kranikiem. Jak ją kupiłem to po przygotowaniu wg wskazówek producenta zalałem ją 60% destylatem z cukru. Początkowo beczka oddała dużo smaku dębowego.Destylat smakował jak trocinówka i miał kolor pomarańczowy. Jednak po 1/2 roku był juz bardzo fajny w smaku i kolor zrobił się słomkowy. Był to jednak destylat częściowo uzupełniany świeżym. Po skonsumowaniu na jubileuszu żony zalałem bęczkę czerwonym winem częściowo domowym z winogron i częściowo sklepowym kupionym w Czechach w 5l butli.
Tak stoi to juz 1 rok i na beczce też pokazała mi się w kilku miejscach taka pleśń jak wcześniej pisał kolega Legion. Teraz chcę zalać ją znowu destylatem z cukrówki i nie wiem czy płukać ją z tego wina czy nie?
Tak stoi to juz 1 rok i na beczce też pokazała mi się w kilku miejscach taka pleśń jak wcześniej pisał kolega Legion. Teraz chcę zalać ją znowu destylatem z cukrówki i nie wiem czy płukać ją z tego wina czy nie?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez destylatek, łącznie zmieniany 1 raz.
Znacznie lepiej jest pić wódkę i pleść głupstwa, niż pić wodę i być zasrańcem - Benjamin Franklin
Pozdrawiam destylatek.
Pozdrawiam destylatek.
Kolego Legion, masz swoją winnicę , masz warunki, zrób jedno wino wzmocnione wytrawne, czy jakie tam lubisz , według jakiegoś sensownego przepisu na wino likierowe i takim czymś zalej beczkę. Z takich używanych beczek po winach wzmacnianych, wychodzą najsłynniejsze brandy , produktem ubocznym będzie winko likierowe, do deserów jak znalazł. pozdro magas37
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez magas, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości