Witam HEHEHE .. odświeżyła mi się moja "impreza zakładowa " z ~~ 20 lat ..
)
to pewnie będzie dobry trop ..
Praca nam morzem B. (polskim) w miejscowości P. (okolice Trzęsacza, Pobierowa). Duży ośrodek wypoczynkowy Z.
(podaje tylko "x", z uwagi iż nie minęło 25 lat i jako adwokat sprawy się nie przedawniają) a prezes J. może wznowić postępowanie... procedury.
No i Ci "Łowcy Cieni " - dobrze że nie łowcy naszych Duchów - "puszczy duchów"
Ale do rzeczy:
pracowałem jako pracownik fizyczny na odbieraku -kartofle, ogórki i inne turystyczne przysmaki lat "90" ( tylko nie kierownika córki ;(( )
konie sezon -impreza tylko dla WIP - ( TAK WIP nie VIP )- Wyrobników inaczej pracujących.
Impreza na dużej sali muzyka gra itp itd, wódka jest, sałatka znana jest (w tej sali gdzie na jedną zmianę przychodziło około 500 typa na jedzenie też być bar - oddzielony zasuwanymi drzwiami).
Około po północy KIEROWNICO WYŻSZEGO SZCZEBLA - opuszcza imprezę .. a my "młodzi " dobijamy gorzałe do dna /// przez zbieg sytuacji opieramy się o drzwi ( które były zamykane od wewnątrz gdy ten bar by nieczynny ) i o dziwo
były otwarte - a tam "martini " i inne frykasy z ameryki i nie tylko.
Szybki impuls i łoimy "MARTINI" - gdy flaszka pękła zaczęły się dywagacje -
jak i co zrobić by tu nigdy nas nie było.
I by pomysł i było wykonanie ... dolano wody .... zakręcono i zostawiono.
Po pół roku na "wczasy " zjeżdżają Niemiaszki - jak to "bogacze " to kupując drogie alkohole .. między innymi Martini, i smakują. Jakieś cienkie to "winko "
)) ..
może to jest "TO"
..