Śliwowica
No to teraz mam jasność.
Bo ja zrobiłem Ortodoxa z samych śliwek bez dodatku cukru i wody.
Inny nastaw z dodatkiem cukru w ilości 1kg/ 10 kg śliwek.
Jeszcze jeden z dodatkiem spirytusu z owoców w ilości 2litry/ 40 kg śliwek.
I następny wzmocniony 4 litrami 70% destylatu śliwkowego z zeszłego roku.
Pierwszy nastaw poszedł na rurki już po 18 dniach. Zaraz jak skończył pracować.
Następne o 2-4 tygodnie póżniej, gdyż wzmacniałem je po skończonej fermentacji. Tym samym dając im czas na macerację.
Jedynie ten wzmacniany glukozą był tak robiony od samego początku. Glukozę dodawałem w trzech ratach.
Destylowałem na rurze 50cm wypełnionej miedzią - 2 razy.
Pierwszy raz po odebraniu przedgonów (ok.200ml) - resztę na maxa do 98*C w kegu. Aż leciało mętne.
Drugi raz już o wiele uważniej odbierałem przedgony w małe buteleczki. Po czym odbierałem na maxa aż na głowicy pokazała się temp. 88*C co dawało mi ok.69%. Po czym rozpocząłem regulację refluksem aby utrzymać w/w temp. w głowicy. Gdy w kegu pokazało się 95*C zacząłem odcinać pogon w osobne buteleczki aż do 96*C w kegu. W tym czasie na głowicy starałem się ciągle utrzymywać 86-88*C.
I tak robiłem z wszystkimi nastawami.
Czy popełniłem jakieś błędy.?
Bo ja zrobiłem Ortodoxa z samych śliwek bez dodatku cukru i wody.
Inny nastaw z dodatkiem cukru w ilości 1kg/ 10 kg śliwek.
Jeszcze jeden z dodatkiem spirytusu z owoców w ilości 2litry/ 40 kg śliwek.
I następny wzmocniony 4 litrami 70% destylatu śliwkowego z zeszłego roku.
Pierwszy nastaw poszedł na rurki już po 18 dniach. Zaraz jak skończył pracować.
Następne o 2-4 tygodnie póżniej, gdyż wzmacniałem je po skończonej fermentacji. Tym samym dając im czas na macerację.
Jedynie ten wzmacniany glukozą był tak robiony od samego początku. Glukozę dodawałem w trzech ratach.
Destylowałem na rurze 50cm wypełnionej miedzią - 2 razy.
Pierwszy raz po odebraniu przedgonów (ok.200ml) - resztę na maxa do 98*C w kegu. Aż leciało mętne.
Drugi raz już o wiele uważniej odbierałem przedgony w małe buteleczki. Po czym odbierałem na maxa aż na głowicy pokazała się temp. 88*C co dawało mi ok.69%. Po czym rozpocząłem regulację refluksem aby utrzymać w/w temp. w głowicy. Gdy w kegu pokazało się 95*C zacząłem odcinać pogon w osobne buteleczki aż do 96*C w kegu. W tym czasie na głowicy starałem się ciągle utrzymywać 86-88*C.
I tak robiłem z wszystkimi nastawami.
Czy popełniłem jakieś błędy.?
Ostatnio zmieniony 2012-12-09, 00:55 przez lesgo58, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje 95*C to jest 95*C. Jeśli chodzi o temp. to są dokładne.
Wracając do destylacji - cięcie było dokładne. Myślę, że nawet trochę za szybko. Ale to nic nie szkodzi, bo pogon zbierałem do osobnych buteleczek. Zresztą tak jak przedgon.
Zresztą mniejsza z tym. I tak rezultaty będzie można ocenić dopiero za jakiś czas.
Mogę zapewnić, że destylaty wyszły niezłe. Nawet ten tzw. ortodox mimo mojej wcześniejszej krytyki wyszedł niezły. Tylko w porównaniu z innymi równoległymi nastawami jakby mniej aromatyczny i bardziej "stężony" w smaku - co nie oznacza smaczniejszy. Ale to są tylko odczucia na gorąco. Niestety na ocenę definitywną trzeba będzie poczekać minimum z rok.
Gruszki z kolei wyszły niezłe.
Robiłem jeden nastaw z Williams'ów i drugi z Konferencji.
Te z Williamsów - rewelacyjne.
Nastawiłem też dwa nastawy z wiśni łutówki. Jeden na samym soku i drugi w gęstwie. Aromaty dziwne, ale smak łagodny, aż słodki. Ten destylat z nastawu z soku bardzo łagodny.
W zeszłym roku z kolei robiłem na starych odmianach wiśni, których nazwy nie znam - a które wyszły rewelacyjnie od samego początku. Aromat i smak czystej wiśni. Z biegiem czasu aromat i smak się pogłębiał. Niestety została tylko 1 butelka.
Wracając do destylacji - cięcie było dokładne. Myślę, że nawet trochę za szybko. Ale to nic nie szkodzi, bo pogon zbierałem do osobnych buteleczek. Zresztą tak jak przedgon.
Zresztą mniejsza z tym. I tak rezultaty będzie można ocenić dopiero za jakiś czas.
Mogę zapewnić, że destylaty wyszły niezłe. Nawet ten tzw. ortodox mimo mojej wcześniejszej krytyki wyszedł niezły. Tylko w porównaniu z innymi równoległymi nastawami jakby mniej aromatyczny i bardziej "stężony" w smaku - co nie oznacza smaczniejszy. Ale to są tylko odczucia na gorąco. Niestety na ocenę definitywną trzeba będzie poczekać minimum z rok.
Gruszki z kolei wyszły niezłe.
Robiłem jeden nastaw z Williams'ów i drugi z Konferencji.
Te z Williamsów - rewelacyjne.
Nastawiłem też dwa nastawy z wiśni łutówki. Jeden na samym soku i drugi w gęstwie. Aromaty dziwne, ale smak łagodny, aż słodki. Ten destylat z nastawu z soku bardzo łagodny.
W zeszłym roku z kolei robiłem na starych odmianach wiśni, których nazwy nie znam - a które wyszły rewelacyjnie od samego początku. Aromat i smak czystej wiśni. Z biegiem czasu aromat i smak się pogłębiał. Niestety została tylko 1 butelka.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
- Emiel Regis
- 90%
- Posty: 656
- Rejestracja: 2012-05-12, 14:56
- Lokalizacja: Picardie, Żywiec
Dobre wyniki daje odbiór pogonów na małej mocy, niewiele większej niż przy przedgonach.
Mam na myśli tradycyjny odbiór regulowany mocą grzania, niewspomagany refluksem.
Pogon zawiera dużo więcej aromatów, albo po prostu mniej smrodów, co uwypukla aromaty, a jeśli destylacja jest tylko jednokrotna to pozwala zejść trochę niżej przy odbiorze serca, nadając ciekawy charakter trunkowi.
Mam na myśli tradycyjny odbiór regulowany mocą grzania, niewspomagany refluksem.
Pogon zawiera dużo więcej aromatów, albo po prostu mniej smrodów, co uwypukla aromaty, a jeśli destylacja jest tylko jednokrotna to pozwala zejść trochę niżej przy odbiorze serca, nadając ciekawy charakter trunkowi.
W ten sposób przeprowadziłem trzy destylacje. Zrobiłem to z premedytacją.
Gdyż założenie było - destylować dwa razy.
Sprostowanie. Z małą mocą 600 W grzałem w pozostałych destylacjach. A nie w tych.
W tych trzech grzałem z normalną mocą tj. ok. 1900W.
Nie oglądałem się na refluks i na temperatury. Potraktowałem po prostu jak stary dobry Pot-Still.
Po drugim gotowaniu nie zauważyłem większych różnic w jakości destylatu z tym, który gotowałem tylko raz trzymając się reżimów temp. i "prawidłowych" cięć frakcji.
To są na razie moje osobiste odczucia. Teraz czekam na recenzje beta-testerów.
Jedno na pewno mogę powiedzieć że destylaty tegoroczne w porównaniu do tych zeszłorocznych biją je na głowę.
Myślę, że najważniejszym czynnikiem było długie i ciepłe lato. Mało deszczów. Owoce zdążyły urosnąć i dojrzeć. Co odbiło się z korzyścią dla naszych wyrobów.
Gdyż założenie było - destylować dwa razy.
Sprostowanie. Z małą mocą 600 W grzałem w pozostałych destylacjach. A nie w tych.
W tych trzech grzałem z normalną mocą tj. ok. 1900W.
Nie oglądałem się na refluks i na temperatury. Potraktowałem po prostu jak stary dobry Pot-Still.
Po drugim gotowaniu nie zauważyłem większych różnic w jakości destylatu z tym, który gotowałem tylko raz trzymając się reżimów temp. i "prawidłowych" cięć frakcji.
To są na razie moje osobiste odczucia. Teraz czekam na recenzje beta-testerów.
Jedno na pewno mogę powiedzieć że destylaty tegoroczne w porównaniu do tych zeszłorocznych biją je na głowę.
Myślę, że najważniejszym czynnikiem było długie i ciepłe lato. Mało deszczów. Owoce zdążyły urosnąć i dojrzeć. Co odbiło się z korzyścią dla naszych wyrobów.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez lesgo58, łącznie zmieniany 1 raz.
lesgo58 pisze: .............. Aromat i smak czystej wiśni. z biegiem czasu aromat i smak się pogłębiał......
Może Twój problem polega na tym że w destylatach owocowych oczekujesz właśnie takich "świeżych" aromatów. Jeśli tak, to maceruj świeże owoce w spirytusie (bez fermentacji) a potem to destyluj. Owoce poddane fermentacji dają zupełnie inne aromaty. W wiśniowicy trudno się doszukać zapachu świeżej wiśni. Zresztą w trunkach z innych owoców jest podobnie. Choć są wyjątki, są trunki które ze względu na aromat, są łatwo rozpoznawalne. Najbardziej wyrazista pod tym względem jest gruszkowica. Dobra śliwowica też daje się łatwo rozpoznać, choć jej aromaty nie są tożsame z zapachem świeżej śliwki.
Najlepsze wyniki osiągałem fermentując w 16-20°C i o dziwo na drożdżach winnych od Zamoyskich. Do jabłek, gruszek Tokay, do śliw, wiśni Madera. Ale te drożdże są trochę kłopotliwe w użyciu, koniecznie trzeba było kilka dni wcześniej robić duże matki. Z wygody i braku czasu, czasami owoce spadały mi z nieba, przeszedłem na Bayanusy G955. Ale kiedyś pewnie wrócę do Zamoyskich. Fermentacja trwała różnie, im wolniej, tym lepiej. Wszystko zależało od temperatury w jakiej mogłem ustawić nastaw. Jak kożuch przestawał wypływać trzeba było przerobić.
Owocówki zawsze destylowałem na wysokiej kolumnie. Kiedyś nie zależnie od gęstości wsadu robiłem to na raz. Przy dwukrotnej gdzieś gubiłem ducha owocu. Ale ostatnio zacząłem to robić na dwa razy. Najpierw uzyskuje surówkę, którą potem dopieszczam. Zaoszczędzam w ten sposób wiele czasu. Początek procesu jest identyczny jak przy destylacji cukrówki. Odbieram przedgony do momentu aż zaczyna mi pasować zapach. Po tym puszczam maszynkę na żywioł, nawet do 88 na głowicy, w miarę jak się zbliżam do 95°C w kegu dodaje refluksu. Ale cały czas kontroluję zapach, jak wyczuję pierwsze zapaszki amylowe jadę na maksymalnej rozdzielczości kolumny i tak do 99°C w kotle.
Moment w którym odcinam pogony jest różny, czasami jest to przy temperaturze już 92°C, a czasami aż przy 98°C. Wszystko zależy od tego co czuje mój nos.
Nie dzielę urobku, odrzucam przedgony, pogonów nie odbieram. Ale Ciągnę do 99°C w kotle.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez zbynek, łącznie zmieniany 1 raz.
Najgorsza decyzja, to brak decyzji.
- zbynek, pozdrawiam
- zbynek, pozdrawiam
-
- 30%
- Posty: 33
- Rejestracja: 2010-02-26, 23:02
Witam,
czy do otrzymania śliwowicy odpowiedni będzie sprzęt - kolumna ok. 500 mm bez wypełnienia
z dwoma odstojnikami? Czy powinna być miedziana czy może być z kwasówki? Czy coś jeszcze być powinno w zestawie?
czy do otrzymania śliwowicy odpowiedni będzie sprzęt - kolumna ok. 500 mm bez wypełnienia
z dwoma odstojnikami? Czy powinna być miedziana czy może być z kwasówki? Czy coś jeszcze być powinno w zestawie?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Marek Zegarek, łącznie zmieniany 2 razy.
- Emiel Regis
- 90%
- Posty: 656
- Rejestracja: 2012-05-12, 14:56
- Lokalizacja: Picardie, Żywiec
-
- 30%
- Posty: 33
- Rejestracja: 2010-02-26, 23:02
Czyli prosta, krótka kolumna bez refluksu i odstojników? Po co miedziane wypełnienie?
A kolumna ma być z kwasówki?
A kolumna ma być z kwasówki?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Marek Zegarek, łącznie zmieniany 1 raz.
Witam.
Powierzchnia wewnętrzna kolumny działa identycznie, ale czyszczenie obu elementów nie jest równie łatwe (a jest konieczne co jakiś czas).
Sprężynki - żaden problem, ale rura to więcej kłopotu; uważam więc, że dla wygody warto mieć kolumnę z KO, a tylko wypełnienie miedziane.
To jest podejście "naukowe" , bo poza nim istnieje jeszcze niezbadany, tajemny, acz niewątpliwie pozytywny wpływ aparatury zbudowanej z miedzi na wszelkie destylaty smakowe.
Miedź jest reaktywna i tu głównie wykorzystuje się jej właściwość łatwego wchodzenia w reakcję z siarką, wychwytuje ją ze smrodliwych związków, które mogą pojawić się w parach (głównie H2S).Marek Zegarek pisze:...Po co miedziane wypełnienie?
Powierzchnia wewnętrzna kolumny działa identycznie, ale czyszczenie obu elementów nie jest równie łatwe (a jest konieczne co jakiś czas).
Sprężynki - żaden problem, ale rura to więcej kłopotu; uważam więc, że dla wygody warto mieć kolumnę z KO, a tylko wypełnienie miedziane.
To jest podejście "naukowe" , bo poza nim istnieje jeszcze niezbadany, tajemny, acz niewątpliwie pozytywny wpływ aparatury zbudowanej z miedzi na wszelkie destylaty smakowe.
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości