Pierwsza świadoma cukrówka
Pierwsza świadoma cukrówka
Witam szanownych forumowiczów.
Od długiego czasu czerpie wiedze z waszych postów. Głównie zajmowałem się owocówkami. Wybór nowego sprzętu też oparłem na waszych wypowiedziach, za które dziękuje gdyż okazały się trafne.
W ubiegły czwartek postanowiłem zastawić swoją pierwszą świadomą cukrówkę.
Zabrałem się do tego tak że cukier 25 kg rozpuściłem w gorącej wodzie (co dało mi syrop) i wymieszałem to z wodą zimną (całość wody 93 l). Otrzymałem ciecz o temp. 30 stopni do której wsypałem 2 paczki drożdży turbo 24 pure. Po dwóch dniach dosypałem 20 g kwasku i 0.4 kg rodzynek. Od początku pracowało jak diabli. Temp. Spadła do 18 stop.C i taka jest do teraz. Na początku roztwór miał 18 b po 4 dniach spad do 5b a dziś ma 1 b (nie czuć cukru ) ale całość syczy jak moja teściowa na święta (czyli pracuje). Jest 6 dzień, jutro mam zamiar na próbę odlać 30 litrów odklarować i przegonić. A może dosypać cukru i podnieść % .
Jeśli ktoś z szanownych Państwa rzucił by jakąś sugestie to było by mi miło.
Od długiego czasu czerpie wiedze z waszych postów. Głównie zajmowałem się owocówkami. Wybór nowego sprzętu też oparłem na waszych wypowiedziach, za które dziękuje gdyż okazały się trafne.
W ubiegły czwartek postanowiłem zastawić swoją pierwszą świadomą cukrówkę.
Zabrałem się do tego tak że cukier 25 kg rozpuściłem w gorącej wodzie (co dało mi syrop) i wymieszałem to z wodą zimną (całość wody 93 l). Otrzymałem ciecz o temp. 30 stopni do której wsypałem 2 paczki drożdży turbo 24 pure. Po dwóch dniach dosypałem 20 g kwasku i 0.4 kg rodzynek. Od początku pracowało jak diabli. Temp. Spadła do 18 stop.C i taka jest do teraz. Na początku roztwór miał 18 b po 4 dniach spad do 5b a dziś ma 1 b (nie czuć cukru ) ale całość syczy jak moja teściowa na święta (czyli pracuje). Jest 6 dzień, jutro mam zamiar na próbę odlać 30 litrów odklarować i przegonić. A może dosypać cukru i podnieść % .
Jeśli ktoś z szanownych Państwa rzucił by jakąś sugestie to było by mi miło.
Kolego basior730 po pierwsze
-myśląc w ten sposób:
Po drugie nie kombinuj, pozwól drożdzakom zrobić swoję i na dwór z tym lub na pole zależy skąd jesteś. Po 24 godzinach możesz zlewać do gara. Następnym razem oddaj żonie rodzynki do sernika .
-myśląc w ten sposób:
możesz wpaść w somozachwyt.Od długiego czasu czerpie wiedze z waszych postów
Po drugie nie kombinuj, pozwól drożdzakom zrobić swoję i na dwór z tym lub na pole zależy skąd jesteś. Po 24 godzinach możesz zlewać do gara. Następnym razem oddaj żonie rodzynki do sernika .
czytam nie pytam
- ZdroweNalewki
- 30%
- Posty: 40
- Rejestracja: 2011-02-14, 11:16
- Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
- Kontaktowanie:
No to żeby w temacie, to jak zbyszko powiedział, nie ma co wydziwiać, trzeba poczekać do końca,
niech drożdże przerobią cały cukier. Tym bardziej, że jego cena idzie cały czas w górę...
Za mną są dwie. Mam garnek, deflegmator i chłodniczkę, jedna była goniona 2x, poleżała na węglu,
przegoniona po raz 3. Już jest smaczna. Z drugą postąpię podobnie i ostatecznie wrzucę obie razem
na moc, do nalewek. Część oczywiście do spożycia na bieżąco.
niech drożdże przerobią cały cukier. Tym bardziej, że jego cena idzie cały czas w górę...
Za mną są dwie. Mam garnek, deflegmator i chłodniczkę, jedna była goniona 2x, poleżała na węglu,
przegoniona po raz 3. Już jest smaczna. Z drugą postąpię podobnie i ostatecznie wrzucę obie razem
na moc, do nalewek. Część oczywiście do spożycia na bieżąco.
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
Kerry
omnia mea mecum porto
To i ja dorzucę autentyczną historię z sąsiedztwa sprzed kilkunastu lat
Mój sąsiad namiętnie pędził bimber ze wszystkiego co tylko się dało przefermentować .
Wyrzucał wytłoki oczywiście bezpośrednio na pole na kupkę obornika ( w myśl zasady aby nic się zmarnowało )
Pewnego razu całe stado gęsi które łaziły po podwórku ( z 10-12 sztuk ) jego zona znalazła przed południem , leżące na trawie .
Lament był okrutny , bo podejrzenie padło na innego sąsiada który wielokrotnie wygrażał się ze je otruje .
Aby się nic nie zmarnowało , a gęsi były jeszcze ciepłe z pomocą rodziny zaczęlli je skubać z pierza , aby choć pierze uratować , bo zatrutego mięsa nikt by się nietknął .
Kończyli własnie skubać ostatnią sztukę ......kiedy pierwsza gęś podniosła chwiejnie głowę i zaczęła przewracać oczami . Narąbały się wszystkie do nieprzytomności . Sąsiad je musiał póżniej przez miesiąc dogrzewać lampami , bo były oskubane na maxa
Mój sąsiad namiętnie pędził bimber ze wszystkiego co tylko się dało przefermentować .
Wyrzucał wytłoki oczywiście bezpośrednio na pole na kupkę obornika ( w myśl zasady aby nic się zmarnowało )
Pewnego razu całe stado gęsi które łaziły po podwórku ( z 10-12 sztuk ) jego zona znalazła przed południem , leżące na trawie .
Lament był okrutny , bo podejrzenie padło na innego sąsiada który wielokrotnie wygrażał się ze je otruje .
Aby się nic nie zmarnowało , a gęsi były jeszcze ciepłe z pomocą rodziny zaczęlli je skubać z pierza , aby choć pierze uratować , bo zatrutego mięsa nikt by się nietknął .
Kończyli własnie skubać ostatnią sztukę ......kiedy pierwsza gęś podniosła chwiejnie głowę i zaczęła przewracać oczami . Narąbały się wszystkie do nieprzytomności . Sąsiad je musiał póżniej przez miesiąc dogrzewać lampami , bo były oskubane na maxa
Rudy
Jako 4 letnie dziecko podobno najadłem się wiśni z nalewki matki, i sen dopadł mie tak okrutny że 24 spałem i tak mi zostało - miłość do nalewek mamusi oraz do snu.
A co do zacieru to posłuchałem się rad i wyszedł wspaniały. Z zalania aabratka 35l materiału wyjściowego wyszło prawie 5 l 96% spirytusu. Tylko mały problem, przy temp.78,3 C sam proces kapania trwa 11h (do końca mocny spiryt)
A co do zacieru to posłuchałem się rad i wyszedł wspaniały. Z zalania aabratka 35l materiału wyjściowego wyszło prawie 5 l 96% spirytusu. Tylko mały problem, przy temp.78,3 C sam proces kapania trwa 11h (do końca mocny spiryt)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości