Pierwsza świadoma cukrówka

basior730
0%
0%
Posty: 3
Rejestracja: 2010-11-23, 21:09

Pierwsza świadoma cukrówka

Post autor: basior730 » 2011-02-23, 17:38

:D Witam szanownych forumowiczów.
Od długiego czasu czerpie wiedze z waszych postów. Głównie zajmowałem się owocówkami. Wybór nowego sprzętu też oparłem na waszych wypowiedziach, za które dziękuje gdyż okazały się trafne.
W ubiegły czwartek postanowiłem zastawić swoją pierwszą świadomą cukrówkę.
Zabrałem się do tego tak że cukier 25 kg rozpuściłem w gorącej wodzie (co dało mi syrop) i wymieszałem to z wodą zimną (całość wody 93 l). Otrzymałem ciecz o temp. 30 stopni do której wsypałem 2 paczki drożdży turbo 24 pure. Po dwóch dniach dosypałem 20 g kwasku i 0.4 kg rodzynek. Od początku pracowało jak diabli. Temp. Spadła do 18 stop.C i taka jest do teraz. Na początku roztwór miał 18 b po 4 dniach spad do 5b a dziś ma 1 b (nie czuć cukru ) ale całość syczy jak moja teściowa na święta (czyli pracuje). Jest 6 dzień, jutro mam zamiar na próbę odlać 30 litrów odklarować i przegonić. A może dosypać cukru i podnieść % .
Jeśli ktoś z szanownych Państwa rzucił by jakąś sugestie to było by mi miło.
:lol:

Awatar użytkownika
zbyszko
101%
101%
Posty: 1787
Rejestracja: 2009-11-10, 20:36
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post autor: zbyszko » 2011-02-23, 18:11

Kolego basior730 po pierwsze
-myśląc w ten sposób:
Od długiego czasu czerpie wiedze z waszych postów
możesz wpaść w somozachwyt.
Po drugie nie kombinuj, pozwól drożdzakom zrobić swoję i na dwór z tym lub na pole zależy skąd jesteś. Po 24 godzinach możesz zlewać do gara. Następnym razem oddaj żonie rodzynki do sernika :mrgreen: .
czytam nie pytam

basior730
0%
0%
Posty: 3
Rejestracja: 2010-11-23, 21:09

Post autor: basior730 » 2011-02-23, 18:28

Chyba będe musiał rodzynki żonie oddawać, bo co beczkę otworzę to tych rodzynek miej. Podejrzewam że dzieci mi wyjadają, mam nadzieje że nie zapijają z beczki. :mrgreen:

Awatar użytkownika
ZdroweNalewki
30%
30%
Posty: 40
Rejestracja: 2011-02-14, 11:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Kontaktowanie:

Post autor: ZdroweNalewki » 2011-02-24, 12:15

Uśmiałem się z tymi rodzynkami. Dziadek mojej żony, który robił nalewki i doskonałe wędliny (był masarzem, takim prawdziwym) wywalił kiedyś wiśnie z gąsiora na podwórko.

Trzeba było widzieć te nawalone kury, przewracające się do góry nogami ! :brawo
Drożdże najlepszym przyjacielem człowieka.

Awatar użytkownika
Kerry
30%
30%
Posty: 37
Rejestracja: 2010-09-24, 12:30
Lokalizacja: Silesia Inferior

Post autor: Kerry » 2011-02-25, 13:36

Ostatnio mój ojciec opowiadał, jak na wsi krowa dorwała się do zacieru.
Nie wiedzieli początkowo co jest, już dziadek chciał wołać po pomoc,
bo krowa zaniemogła ale gdy zbliżyli się do pyska, wszystko było jasne :D
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto

Awatar użytkownika
berni
50%
50%
Posty: 168
Rejestracja: 2009-11-16, 19:47
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post autor: berni » 2011-02-25, 21:27

schodzimy z tematu-ale. :D u mnie kury nawaliły się czerwonymi porzeczkami po zlanym winie. :mrgreen: ubaw po pachy.
Każdy kieliszek to gwóźdź do trumny - więc pijmy co by nam się trumna nie rozleciała!

Awatar użytkownika
Kerry
30%
30%
Posty: 37
Rejestracja: 2010-09-24, 12:30
Lokalizacja: Silesia Inferior

Post autor: Kerry » 2011-02-25, 23:40

No to żeby w temacie, to jak zbyszko powiedział, nie ma co wydziwiać, trzeba poczekać do końca,
niech drożdże przerobią cały cukier. Tym bardziej, że jego cena idzie cały czas w górę...
Za mną są dwie. Mam garnek, deflegmator i chłodniczkę, jedna była goniona 2x, poleżała na węglu,
przegoniona po raz 3. Już jest smaczna. Z drugą postąpię podobnie i ostatecznie wrzucę obie razem
na moc, do nalewek. Część oczywiście do spożycia na bieżąco. ;)
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto

Rudy
40%
40%
Posty: 76
Rejestracja: 2007-10-04, 21:01
Lokalizacja: południe

Post autor: Rudy » 2011-02-26, 16:21

To i ja dorzucę autentyczną historię z sąsiedztwa sprzed kilkunastu lat :)
Mój sąsiad namiętnie pędził bimber ze wszystkiego co tylko się dało przefermentować .
Wyrzucał wytłoki oczywiście bezpośrednio na pole na kupkę obornika ( w myśl zasady aby nic się zmarnowało )
Pewnego razu całe stado gęsi które łaziły po podwórku ( z 10-12 sztuk ) jego zona znalazła przed południem , leżące na trawie .
Lament był okrutny , bo podejrzenie padło na innego sąsiada który wielokrotnie wygrażał się ze je otruje .
Aby się nic nie zmarnowało , a gęsi były jeszcze ciepłe z pomocą rodziny zaczęlli je skubać z pierza , aby choć pierze uratować , bo zatrutego mięsa nikt by się nietknął .
Kończyli własnie skubać ostatnią sztukę ......kiedy pierwsza gęś podniosła chwiejnie głowę i zaczęła przewracać oczami . Narąbały się wszystkie do nieprzytomności . Sąsiad je musiał póżniej przez miesiąc dogrzewać lampami , bo były oskubane na maxa :)
Rudy

Awatar użytkownika
Kerry
30%
30%
Posty: 37
Rejestracja: 2010-09-24, 12:30
Lokalizacja: Silesia Inferior

Post autor: Kerry » 2011-02-26, 20:19

:shock: :shock: :shock:
Ale numer... Różne historie słyszałem, ale ta jest niesamowita. :D
Biedne gąski, dobrze, że były znieczulone. ;)
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto

basior730
0%
0%
Posty: 3
Rejestracja: 2010-11-23, 21:09

Post autor: basior730 » 2011-03-02, 18:01

Jako 4 letnie dziecko podobno najadłem się wiśni z nalewki matki, i sen dopadł mie tak okrutny że 24 spałem i tak mi zostało - miłość do nalewek mamusi oraz do snu.

A co do zacieru to posłuchałem się rad i wyszedł wspaniały. Z zalania aabratka 35l materiału wyjściowego wyszło prawie 5 l 96% spirytusu. Tylko mały problem, przy temp.78,3 C sam proces kapania trwa 11h (do końca mocny spiryt)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości