Wytrzymałość drożdzy uśpionych na rodzynkach
Wytrzymałość drożdzy uśpionych na rodzynkach
Witam! Czesto spotykam rady typu : zamiast piekarskich lepiej uzywac drożdzy uśpionych na rodzynkach lecz nigdzie nie znalazłem informacji jakie stezenie etanolu owe drozdze zniosa. Ma ktoś takie informacje? Pozdrawiam
@kemot
Swoja produkcje opieram na systemie gorzelnianym, czyli szybka mieszanka, szybka fermentacja z uzyskaniem max 12%, i szybko do gara
Jesli sie Tobie nie spieszy, to ok, ale czekac miesiacami na winko z rodzynek, a potem wrzucic na rure...
Ja bym wolal to winko wypic bez przetwarzania, szkoda by mi bylo
Swoja produkcje opieram na systemie gorzelnianym, czyli szybka mieszanka, szybka fermentacja z uzyskaniem max 12%, i szybko do gara
Jesli sie Tobie nie spieszy, to ok, ale czekac miesiacami na winko z rodzynek, a potem wrzucic na rure...
Ja bym wolal to winko wypic bez przetwarzania, szkoda by mi bylo
ENERGA - bezplatny internet w Twoim gniazdku
-
- 70%
- Posty: 336
- Rejestracja: 2008-02-25, 19:32
- Lokalizacja: Kraków
Ludzie opamiętajcie się! Porady o drożdzach na rodzynkach są z przed kilkudziesięciu lat! Wtedy i owszem były, bo rodzynki były jedynie suszone na słońcu. Obecnie są dodatkowo konserwowane chemicznie i olejone właśnie w celu wybicia wszystkiego co by mogło spowodować ich zepsucie. Dodatkowo szczep drożdzy na rodzynkach zawsze był nieznany, zwykle co winnica to inny, mało tego z biegiem lat szczepy w tej samej winnicy mogą się naturalnie zmieniać. Mogły mieć tolerancje 16% jak i 6%, całkowita loterja.
Wojtek
Wojtek
- destylatek
- 101%
- Posty: 202
- Rejestracja: 2008-02-18, 14:17
- Lokalizacja: Księstwo Cieszyńskie
Witam!
Cyrograf bardzo słusznie prawi.
Robiąc wino rodzynkowe - czy to najpierw do rury czy od razu na stół - należy sparzyć rodzynki dwa, trzy razy wrzątkiem dla wypłukania oleju i innych brudów, a także dla ubicia nieznanych szczepów drożdży. Potem trzeba nastaw zaszczepić matką z czystej kultury i wtedy dopiero można być w miarę pewnym, co się będzie piło.
Im tańsze rodzynki, tym bardziej trzeba to zrobić - a kto kupuje drogie rodzynki na wino czy tym bardziej do cukrówki?
Ja kupuję w Biedronce po 5zł/kg, stoi na nich jak byk: zawierają siarkę, a co jeszcze - wolę nie pytać, tylko płukać, płukać... .
Cyrograf bardzo słusznie prawi.
Robiąc wino rodzynkowe - czy to najpierw do rury czy od razu na stół - należy sparzyć rodzynki dwa, trzy razy wrzątkiem dla wypłukania oleju i innych brudów, a także dla ubicia nieznanych szczepów drożdży. Potem trzeba nastaw zaszczepić matką z czystej kultury i wtedy dopiero można być w miarę pewnym, co się będzie piło.
Im tańsze rodzynki, tym bardziej trzeba to zrobić - a kto kupuje drogie rodzynki na wino czy tym bardziej do cukrówki?
Ja kupuję w Biedronce po 5zł/kg, stoi na nich jak byk: zawierają siarkę, a co jeszcze - wolę nie pytać, tylko płukać, płukać... .
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
- Chemik student
- 70%
- Posty: 355
- Rejestracja: 2006-05-26, 11:35
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Chemik, ja to wiem - wina robię od dawna - ale płukanie wrzątkiem rodzynek jest w zasadzie konieczne dla umycia rodzynek i usunięcia oleju, używanego w celu zabezpieczenia przed dalszym wysychaniem.
Czasem jest go stosunkowo dużo, czasem nie ma prawie wcale - ale ile go jest, tego nie wiadomo aż do momentu, kiedy wypływa na powierzchnię brei, a trzeba go usunąć, bo np. wino źle wygląda z oczkami tłuszczu .
Wyparzenie ewentualnych pozostałych mikrobów/drożdży jest ubocznym, korzystnym skutkiem, a nie wszystkie rodzynki są siarkowane (albo nie jest to podane na etykiecie).
Czasem jest go stosunkowo dużo, czasem nie ma prawie wcale - ale ile go jest, tego nie wiadomo aż do momentu, kiedy wypływa na powierzchnię brei, a trzeba go usunąć, bo np. wino źle wygląda z oczkami tłuszczu .
Wyparzenie ewentualnych pozostałych mikrobów/drożdży jest ubocznym, korzystnym skutkiem, a nie wszystkie rodzynki są siarkowane (albo nie jest to podane na etykiecie).
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
- Chemik student
- 70%
- Posty: 355
- Rejestracja: 2006-05-26, 11:35
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Kurna.
Wszystko, co przepuszczamy przez nasze biedne flaki, a jest kupione w sklepie - jest konserwowane, jak nie sorbinianem albo kwasem sorbowym, to benzoesanem albo natamycyną, a jak nie tym, to kwasem propionowym albo siarczynami - wychodzi na to, że samemu trzeba pędzić, wędzić, sadzić, kwasić, wekować, robić wódkę, wino, piwo i podpiwek; o właśnie, tego ostatniego wspaniałego napoju dawno nie robiłem - trzeba zaraz nastawić .
A - jak wieszczy "Rzplita"- cwaniaczki z ministerstwa rolnictwa, w trosce o nasze zdrowie (czytaj: swoje kieszenie) chcą wprowadzić jeszcze większe, większe normy na wszelką chemię w żywności - to po prostu przerażające. Czyli "więcej, gorzej, drożej", i w praktyce nie ma się jak przed tym obronić.
Ostatnio, co śmierć w rodzinie albo jakiegoś znajomego, to tylko rak, rak, i rak.
A te łachudry bez sumienia chcą nas jeszcze bardziej truć.
Wszystko, co przepuszczamy przez nasze biedne flaki, a jest kupione w sklepie - jest konserwowane, jak nie sorbinianem albo kwasem sorbowym, to benzoesanem albo natamycyną, a jak nie tym, to kwasem propionowym albo siarczynami - wychodzi na to, że samemu trzeba pędzić, wędzić, sadzić, kwasić, wekować, robić wódkę, wino, piwo i podpiwek; o właśnie, tego ostatniego wspaniałego napoju dawno nie robiłem - trzeba zaraz nastawić .
A - jak wieszczy "Rzplita"- cwaniaczki z ministerstwa rolnictwa, w trosce o nasze zdrowie (czytaj: swoje kieszenie) chcą wprowadzić jeszcze większe, większe normy na wszelką chemię w żywności - to po prostu przerażające. Czyli "więcej, gorzej, drożej", i w praktyce nie ma się jak przed tym obronić.
Ostatnio, co śmierć w rodzinie albo jakiegoś znajomego, to tylko rak, rak, i rak.
A te łachudry bez sumienia chcą nas jeszcze bardziej truć.
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości