Ogrzewanie domu zbożem-czy ktoś próbował??
Witam!
Ja wierzę Naturze - co jej nie wyszło, padło i zniknęło, a że potrzebuje ona na to czasu?
Doskonale.
Wolę poczekać 2000 lat, niż zawierzyć draniom, którym zależy tylko na forsie - bo nasze zdrowie mają w swojej wypielęgnowanej, tłustej DUPIE.
Te olbrzymie koncerny produkują np. ziarno bezpłodne (wysiane nie wzejdzie), dopiero gdy spryska się je odpowiednią chemią, zwaną "włącznikiem" - kiełkują. Są też inne metody na uzależnienie farmerów od producenta ziarna, tzw. Terminator - kasa, kasa, kasa...
Entuzjaści GMO, poczytajcie o "precyzyjnych" (tak określają to ci z Monsanto, DuPonta i t.p., nawet śmiechu nie warte) sposobach gmerania w łańcuchach DNA, stosowanych w "inżynierii" genetycznej.
Jak się poszuka, to można znaleźć publikacje na ten temat - przerażające publikacje.
Tak naprawdę można porównać to do strzelania śrutówką do lecącego wysoko stada kaczek - nie wiadomo, którą się trafi i czy się w ogóle trafi, dopiero jak coś spadnie, to wiadomo co się trafiło (czyli jaka mutacja w końcu wyszła, bo to całe planowanie jej wyników to czysta fikcja).
Inne porównanie, które nasuwa mi się na myśl, to ślepy modyfikujący drągiem szwajcarski zegarek.
Nie robi się ponadto badań, jakie długoterminowe narażenia niosą mutacje - żadna firma też nie pisze ile razy zabrnęła w ślepą (i to często bardzo niebezpieczną) uliczkę dokonując modyfikacji wspomnianymi "metodami" na chybił-trafił.
Dopiero niezależne badania zmuszają czasem tych bydlaków do przyznania się do nieprawdopodobnych błędów i niebezpieczeństwa potencjalnego tworzenia przez roślinę nieznanych, niezidentyfikowanych i niesprawdzonych protein.
W zmutowanych łańcuchach pojawiają się np. trujące białka, nie muszą zresztą pojawić się od razu - to może nastąpić po dłuższym czasie.
Zwierzęta testowe często wykańczają się (w męczarniach) po karmieniu tą "cudowną żywnością". Ludzie też mogą - patrz BST (Posilac), jedno z ostatnich "osiągnięć" Monsanto.
W zmutowanych odmianach upraw (uodpornionych genetycznie na środek chwasto- czy owadobójczy produkowany oczywiście przez producenta ziarna, np. typu RoundupReady, odporne na herbicydy, lub typu Bt, produkujące własną truciznę - a my ją jemy - przeciw szkodnikom) pojawiają się superchwasty i superszkodniki, zużycie środków chemicznych rośnie (o to pewnie chodzi, kasa), a plony maleją (!).
I dodatkowo nawet możemy być pozbawieni możliwości wyboru żywności jaką chcemy jeść - lobby GMO zdecydowanie naciska na wprowadzenie przepisów prawnych pozwalających na nieumieszczanie na opakowaniach żywności informacji, że zawartość jest modyfikowana genetycznie - komu z Was się to podoba?!
Trzeba komuś jeszcze jakichś lepszych dowodów na niebotyczne k....stwo tych łachudrów?
Zadam jeszcze jedno pytanie, na pewno związane z tym tematem - czy dużo jest wsród nas tutaj szczęśliwców, mających dzieci NIEALERGICZNE?
Sam niech każdy sobie odpowie...
Link do jednego z wielu dokumentów:
http://www.icppc.pl/panel/files/gmo/us_po_10_latach.doc
Parę razy chciałem zmienić podpis, ale nie znajduję bardziej celnego, prawdziwego i zawsze aktualnego - to niestety bardzo przykra PRAWDA.
Ja wierzę Naturze - co jej nie wyszło, padło i zniknęło, a że potrzebuje ona na to czasu?
Doskonale.
Wolę poczekać 2000 lat, niż zawierzyć draniom, którym zależy tylko na forsie - bo nasze zdrowie mają w swojej wypielęgnowanej, tłustej DUPIE.
Te olbrzymie koncerny produkują np. ziarno bezpłodne (wysiane nie wzejdzie), dopiero gdy spryska się je odpowiednią chemią, zwaną "włącznikiem" - kiełkują. Są też inne metody na uzależnienie farmerów od producenta ziarna, tzw. Terminator - kasa, kasa, kasa...
Entuzjaści GMO, poczytajcie o "precyzyjnych" (tak określają to ci z Monsanto, DuPonta i t.p., nawet śmiechu nie warte) sposobach gmerania w łańcuchach DNA, stosowanych w "inżynierii" genetycznej.
Jak się poszuka, to można znaleźć publikacje na ten temat - przerażające publikacje.
Tak naprawdę można porównać to do strzelania śrutówką do lecącego wysoko stada kaczek - nie wiadomo, którą się trafi i czy się w ogóle trafi, dopiero jak coś spadnie, to wiadomo co się trafiło (czyli jaka mutacja w końcu wyszła, bo to całe planowanie jej wyników to czysta fikcja).
Inne porównanie, które nasuwa mi się na myśl, to ślepy modyfikujący drągiem szwajcarski zegarek.
Nie robi się ponadto badań, jakie długoterminowe narażenia niosą mutacje - żadna firma też nie pisze ile razy zabrnęła w ślepą (i to często bardzo niebezpieczną) uliczkę dokonując modyfikacji wspomnianymi "metodami" na chybił-trafił.
Dopiero niezależne badania zmuszają czasem tych bydlaków do przyznania się do nieprawdopodobnych błędów i niebezpieczeństwa potencjalnego tworzenia przez roślinę nieznanych, niezidentyfikowanych i niesprawdzonych protein.
W zmutowanych łańcuchach pojawiają się np. trujące białka, nie muszą zresztą pojawić się od razu - to może nastąpić po dłuższym czasie.
Zwierzęta testowe często wykańczają się (w męczarniach) po karmieniu tą "cudowną żywnością". Ludzie też mogą - patrz BST (Posilac), jedno z ostatnich "osiągnięć" Monsanto.
W zmutowanych odmianach upraw (uodpornionych genetycznie na środek chwasto- czy owadobójczy produkowany oczywiście przez producenta ziarna, np. typu RoundupReady, odporne na herbicydy, lub typu Bt, produkujące własną truciznę - a my ją jemy - przeciw szkodnikom) pojawiają się superchwasty i superszkodniki, zużycie środków chemicznych rośnie (o to pewnie chodzi, kasa), a plony maleją (!).
I dodatkowo nawet możemy być pozbawieni możliwości wyboru żywności jaką chcemy jeść - lobby GMO zdecydowanie naciska na wprowadzenie przepisów prawnych pozwalających na nieumieszczanie na opakowaniach żywności informacji, że zawartość jest modyfikowana genetycznie - komu z Was się to podoba?!
Trzeba komuś jeszcze jakichś lepszych dowodów na niebotyczne k....stwo tych łachudrów?
Zadam jeszcze jedno pytanie, na pewno związane z tym tematem - czy dużo jest wsród nas tutaj szczęśliwców, mających dzieci NIEALERGICZNE?
Sam niech każdy sobie odpowie...
Link do jednego z wielu dokumentów:
http://www.icppc.pl/panel/files/gmo/us_po_10_latach.doc
Parę razy chciałem zmienić podpis, ale nie znajduję bardziej celnego, prawdziwego i zawsze aktualnego - to niestety bardzo przykra PRAWDA.
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
W zasadzie porównanie jest trafne, ale wnioski sa złe. Jeżeli krzyżujemy ze sobą rośliny, to jesteśmy w stanie stwierdzić tylko to, jak wyglądają (czyli jakie geny mają dominujące), a nie to, jakie geny mają ukryte (recesywne). Na 200 sadzonek do dalszej pracy nadają się dwie, trzy... Sztuka polega na tym, żeby otrzymać rośliny o całkowicie znanym "składzie", żeby niespodzianek nie było.Astemio pisze: Tak naprawdę można porównać to do strzelania śrutówką do lecącego wysoko stada kaczek - nie wiadomo, którą się trafi i czy się w ogóle trafi, dopiero jak coś spadnie, to wiadomo co się trafiło (czyli jaka mutacja w końcu wyszła, bo to całe planowanie jej wyników to czysta fikcja).
Mylisz się- robi się takie badania.Nie robi się ponadto badań, jakie długoterminowe narażenia niosą mutacje - żadna firma też nie pisze ile razy zabrnęła w ślepą (i to często bardzo niebezpieczną) uliczkę dokonując modyfikacji wspomnianymi "metodami" na chybił-trafił.
Szkodliwe to mogą być aminokwasy D, ale i one zdarzają się organizmach naturalnie. Wcale w roślinach modyfikowanych nie ma ich więcej. Po prostu nikt nie bada sklepowej kukurydzy pod kątem ich występowania, dlatego może wydawać się, że ich nie ma...Dopiero niezależne badania zmuszają czasem tych bydlaków do przyznania się do nieprawdopodobnych błędów i niebezpieczeństwa potencjalnego tworzenia przez roślinę nieznanych, niezidentyfikowanych i niesprawdzonych protein.
W zmutowanych łańcuchach pojawiają się np. trujące białka, nie muszą zresztą pojawić się od razu - to może nastąpić po dłuższym czasie.
Żaden szczur nie narzekał Generalnie moje szczury mają fajnie, po roku oddawane są dzieciakom pracowników, a jeżeli akurat nikt gryzonia nie chce to po prostu nie poddawany jest dalej badaniom i biega sobie w klatce spokojnie (jednego szef trzyma u siebie w biurze). Średnia wieku nie odbiega od normalnej.Zwierzęta testowe często wykańczają się (w męczarniach) po karmieniu tą "cudowną żywnością".
Tu akurat sądzę, że przynajmniej w Polsce takie coś nie przejdzie- społeczeństwo jeszcze za bardzo się boi...I dodatkowo nawet możemy być pozbawieni możliwości wyboru żywności jaką chcemy jeść - lobby GMO zdecydowanie naciska na wprowadzenie przepisów prawnych pozwalających na nieumieszczanie na opakowaniach żywności informacji, że zawartość jest modyfikowana genetycznie - komu z Was się to podoba?!
Jeszcze na studiach czytałem takie opracowanie, które wskazywało, że porblem z alegriami bierze się stąd, że dzieciaki są wychowywane w coraz sterylniejszych warunkach. Jakby sobie pojadło piachu z piaskownicy, poobdrapywało kolana na asfalcie itd- "uodporniło" by się samo. A tak wychodzi w świat i każdy alergen jest dla organizmu czymś "nowym"...Zadam jeszcze jedno pytanie, na pewno związane z tym tematem - czy dużo jest wsród nas tutaj szczęśliwców, mających dzieci NIEALERGICZNE?
Pozdrawiam
Panowie
Ja nie rozumiem całego tego sporu wszak nikt z nas nie ma w domu wilka tylko psa i to różne dziwactwa po placach nam chodzą a to nic więcej jak mieszanie w genach i dobór cech użytkowych jakie mam odpowiadają. Ja rozumiem że zwolennicy ewolucji powiedzą za to naturalnie przez dobór cach ale to nie jest prawda to nie pies decydował z którą suką ma młode tylko hodowca doprowadzał do powstania i przechowywania odpowiednich cech u potomstwa. Ta sama metoda była stosowana przy tworzeniu zbóż i innych roślin. I czy w ten sposób nie ingerujemy w zmianę dna następnych pokoleń? Natomiast argument z kaczkami jest trafny tylko przy doborze naturalnym mamy dokładnie taką samą sytuacji my się spodziewamy co możemy uzyskać z krzyżówek a co wyjdzie to już inna sprawa
Ja nie rozumiem całego tego sporu wszak nikt z nas nie ma w domu wilka tylko psa i to różne dziwactwa po placach nam chodzą a to nic więcej jak mieszanie w genach i dobór cech użytkowych jakie mam odpowiadają. Ja rozumiem że zwolennicy ewolucji powiedzą za to naturalnie przez dobór cach ale to nie jest prawda to nie pies decydował z którą suką ma młode tylko hodowca doprowadzał do powstania i przechowywania odpowiednich cech u potomstwa. Ta sama metoda była stosowana przy tworzeniu zbóż i innych roślin. I czy w ten sposób nie ingerujemy w zmianę dna następnych pokoleń? Natomiast argument z kaczkami jest trafny tylko przy doborze naturalnym mamy dokładnie taką samą sytuacji my się spodziewamy co możemy uzyskać z krzyżówek a co wyjdzie to już inna sprawa
Witam!
Ja palę w zwykłym rzemieślniczym śmieciuchu.Rozpalam ,sypię trochę węgla jak się rozpali sypię zboże tak żeby początek rusztu był delikatnie zasypany,przy końcu rusztu jest gruba warstwa osypująca się do początku rusztu,i to się ładnie zbryla .Wada tego palenia to wizyta w kotłowni co godzinę.Dlatego planuję zrobić podajnik.
Ja palę w zwykłym rzemieślniczym śmieciuchu.Rozpalam ,sypię trochę węgla jak się rozpali sypię zboże tak żeby początek rusztu był delikatnie zasypany,przy końcu rusztu jest gruba warstwa osypująca się do początku rusztu,i to się ładnie zbryla .Wada tego palenia to wizyta w kotłowni co godzinę.Dlatego planuję zrobić podajnik.
-
- 101%
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-05-12, 22:49
Jest dokładnie jak mówisz. Ja mam piec z podajnikiem tłokowym. SZamo zboże szlakuje i zbryla się na ruszcie. Nie dałem rady tego pokonać, ale pewnie za krótko bawiłem się ustawieniami pieca, szczególnie nadmuchem. Rozwiązaniem na zbrylanie stało się mieszanie zboża z groszkiem (oczywiście węglem).Spiryt pisze:Pewnie jak by człowiek nie chciał to samo się zbryli ale ja chciałbym i nie wiem jak.
Ja nie mam nadmuchu, to zwykły stary piec Usługa-Olsztyn. Zboże pali się dobrze ale jak napisałem, przesypuje się przez ruszt. najpierw muszę napalić drewnem aż na rusztach będą węgle i dopiero wsypuję zboże. Żadne siatki nie wchodzą w grę ponieważ byłby z nimi tylko problem, w piecu palę drewnem i tylko by przeszkadzały. Gdyby zboże było w bryłach to paliłbym nim jak węglem.
Pomyślcie jak to zrobić, może jakiś płyn który to zboże zbryli a podczas spalania nie wydziela szkodliwych substancji.
Myślałem o czymś takim jak brykieciarka ale jakiej siły trzeba by było użyć aby zrobić ze zboża brykiet To chyba nierealne.
Pomyślcie jak to zrobić, może jakiś płyn który to zboże zbryli a podczas spalania nie wydziela szkodliwych substancji.
Myślałem o czymś takim jak brykieciarka ale jakiej siły trzeba by było użyć aby zrobić ze zboża brykiet To chyba nierealne.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 71 gości