Zlot nr 2,5
Winiarek5 witaj w klubie, ja już 3 dzień walczę z nałogiem. Jadę na Tabexsie i naprawdę pomaga. Motywuje mnie oczywiście ma przyszła ślubna ale znalazłem jeszcze jedną motywację, tzn oszczędność ... Dziś za zaoszczędzone pieniądze kupiłem sobie na złomie 1,3 m rury z kwasówki (15 zł) a jutro jadę po kega . Za kasę z fajek zbuduję sobie kolejną aparaturke.
Kurcze, ja niestety nie posiadam syndromu "lodówki" a przydało by mi się złapać parę kilo, mam nadzieję że to tak na początku.
Kurcze, ja niestety nie posiadam syndromu "lodówki" a przydało by mi się złapać parę kilo, mam nadzieję że to tak na początku.
Witajcie i się trzymajcie! Niepalę od 3 miesięcy (dokładnie 20.11 bedzie). Efekt "lodówki" przychodzi z czasem, na początku też nie miałem, teraz jest , już 4 kilo mnie więcej-ja bym nie chciał tych dodatkowych kilogramów:) Do rzucenia skłoniła mnie narzeczona i oszczędność:)
Widać,że sporo osoób kończy z nałogiem. U mnie firmie już nikt nie pali, a jest nas 3 i wszyscy pali- a teraz mamy firmę bez tytoniu, ja ostatni rzucilem.
Widać,że sporo osoób kończy z nałogiem. U mnie firmie już nikt nie pali, a jest nas 3 i wszyscy pali- a teraz mamy firmę bez tytoniu, ja ostatni rzucilem.
Dołączę do dopingujących kolegów - warto rzucić to świństwo (no... te pety zanaczy ).
Potwierdzam też to co koledzy napisali o tyciu - ja też zwiększyłem swoja mase o 12kg, ale wolę to niż nieświeży oddech, suchy kaszel i smród petów w domu. Nie wydaje mi się jednak, aby wyrzucenie lodówki było rozsądne - jednak podjadanie zamiast sięgania po papierosa pomaga w pozbyciu sie nałogu. Wprawdzie otyli żyją krócej, ale palacze jeszcze krócej.
A kilogramy prędzej czy później się zrzuci . Ja nie palę od 20 maja 2005 i własnie zabieram sie do odchudzania. Na razie rzucam podjadanie po 19:00 i zobaczę co będzie za miesiąc.
Winiarek, bnp - trzymajcie się
Potwierdzam też to co koledzy napisali o tyciu - ja też zwiększyłem swoja mase o 12kg, ale wolę to niż nieświeży oddech, suchy kaszel i smród petów w domu. Nie wydaje mi się jednak, aby wyrzucenie lodówki było rozsądne - jednak podjadanie zamiast sięgania po papierosa pomaga w pozbyciu sie nałogu. Wprawdzie otyli żyją krócej, ale palacze jeszcze krócej.
A kilogramy prędzej czy później się zrzuci . Ja nie palę od 20 maja 2005 i własnie zabieram sie do odchudzania. Na razie rzucam podjadanie po 19:00 i zobaczę co będzie za miesiąc.
Winiarek, bnp - trzymajcie się
Ostatnio zmieniony 2007-11-16, 19:47 przez Pafcio, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
@ Pafcio
Rany Boskie chcesz umrzeć z głodu ?
Mówię to z własnego doświadczenia.
A może Ty masz rację i powinno się pościć po zmroku...
Tylko co zrobić z ruchomym w ciągu roku zachodem słońca, w sumie to latem lepiej...
Pewnie "wampiryzm" właśnie to kolejna konsekwencja leczenia podjadaczy.
Pozdrawiam
Rany Boskie chcesz umrzeć z głodu ?
Mówię to z własnego doświadczenia.
A może Ty masz rację i powinno się pościć po zmroku...
Tylko co zrobić z ruchomym w ciągu roku zachodem słońca, w sumie to latem lepiej...
Pewnie "wampiryzm" właśnie to kolejna konsekwencja leczenia podjadaczy.
Pozdrawiam
Hmmm. Tycie niekoniecznie musi być związane z rzuceniem palenia Tyciu sprzyja również emigracja. Na angielskiej paszy przytyłem już 5 kg. A co do palenia, jeśli ktoś lubi palić, to polecam fajkę. Tym się człowiek nie zaciąga, a smak jest Może szkodzi krtani, ale nie płucom. Fajczarstwo jest piękne
Kuję żelazo, póki gorące
-
- 40%
- Posty: 94
- Rejestracja: 2007-10-24, 14:11
- Lokalizacja: obecnie w Irlandii
Kowal napisał że fajka szkodzi krtani a nie płucom.
Panowie, nie chcę epatować Was ale na moim przykładzie możecie bezboleśnie zobaczyć czym może grozić palenie.
Jestem po raku krtani, zrobiono mi chordektomię czyli usunięcie struny głosowej.
Głosik mam pomiędzy menelem a Himilsbachem ale jestem szczęśliwy że wydaję jakieś dźwięki. Żyję i mam ochotę tak trzymać. Kilka osób już nam " na sumieniu " - nie palą.
Oczywiście niepalący też chorują ale palący o rząd wielkości częściej.
Przepraszam za tę dygresję.
Pozdrawiam sedrdecznie.
Panowie, nie chcę epatować Was ale na moim przykładzie możecie bezboleśnie zobaczyć czym może grozić palenie.
Jestem po raku krtani, zrobiono mi chordektomię czyli usunięcie struny głosowej.
Głosik mam pomiędzy menelem a Himilsbachem ale jestem szczęśliwy że wydaję jakieś dźwięki. Żyję i mam ochotę tak trzymać. Kilka osób już nam " na sumieniu " - nie palą.
Oczywiście niepalący też chorują ale palący o rząd wielkości częściej.
Przepraszam za tę dygresję.
Pozdrawiam sedrdecznie.
kowal, pisałeś: "Tyciu sprzyja również emigracja. Na angielskiej paszy przytyłem już 5 kg."... Polecam: www.wedlinydomowe.pl Może się nie odchudzisz, ale przytyjesz z przyjemnością
...Dążę do doskonałości...
Nie grozi mi. znasz takie powiedzenie: Nim gruby schudnie...Paluch pisze:Rany Boskie chcesz umrzeć z głodu ?
Oj lepiej po zmroku niż po świcie. Wiem co mówię - niedawno wróciłem z Maroka - był akurat ramadan. Przechlapane mają ci islamiści....Paluch pisze:A może Ty masz rację i powinno się pościć po zmroku...
Pozdrawiam
Witam i ja się dołączam do pozytywnych i szczerych życzeń !!!!
moja przygoda z papierosami to okres szkoły podstawowej - klasa 6 może 7 - jak to wtedy było ....hm niech sięgnę pamięcią ............. acha - każdy z nas w tym okresie uważał że trzymanie papierosa w ustach i puszczenie "dymka" to tak jakby był już dorosły - o taki "figo fago " ..... no i czając sie kupiliśmy klubowe ( hihihihi ) w kiosku ruchu i bach do parku i już prawie dorośli wychodziliśmy z tego parku juz po puszczeniu "dymku" - choć w głowie sieczka pozostała i nic więcej nie przybyło ale kazdy uważał się za dorosłego ..... no i jak to bywa - ktoś komuś a ten "komuś" jeszcze komu innemu i dotarło do domu - ojciec i matka niepalący ... więc wstał ojciec wyszedł ......
.............................................................................................................................................................................................................................................................................................i wrócił z dwiema paczkami popularnych ( cholera bez filtra ) zawołał już "prawie" dorosłego syna ( mnie) usiadłedm naprzeciw niego w kuchni i zaczęło sie ........... poczestował mnie jednym .............. drigim ..............szóstym - kończąc jednego już przypalałem od poprzedniego następnego oczywiście była zasada - musisz się zaciągać - "łykac dym" - no to paliłem ............ nie dociągnąłem do drugiej paczki skończyłem może przy 10 - 12 papierosie + "gratis" - obrzygałem się jak świnia !!!
i tak ja rzuciłem palenie jeszcze w momencie zaczęcia............ dla mnie to był ( twierdze po latach ) bardzo dobry sposób aby "rzucić" nałóg ...
oczywiście w kinach grali "bruce lee" - i poprosiłem o kaskę na bilet - ojciec powiedział ok pojdziesz do kina gdy wyjdziesz z papierosem na ulicę i "puścisz dymka" .....
chyba wiecie co było dalej ...................... jestem wolny od tego nałogu małżonka też - czy córki pojdą w nasze ślady - chyba nie beda miały wyjścia choć ta dzisiajsza młodzież ...
tak więc trzymajcie się "chłopaki" zawsze mozecie się wspomóc duża ilością słonecznika podobno to w pewnien sposób "zajmuje czas " i nie mysli się o dymku a i "stolec" pożądny wychodzi ..
pozdrawiam 98%
moja przygoda z papierosami to okres szkoły podstawowej - klasa 6 może 7 - jak to wtedy było ....hm niech sięgnę pamięcią ............. acha - każdy z nas w tym okresie uważał że trzymanie papierosa w ustach i puszczenie "dymka" to tak jakby był już dorosły - o taki "figo fago " ..... no i czając sie kupiliśmy klubowe ( hihihihi ) w kiosku ruchu i bach do parku i już prawie dorośli wychodziliśmy z tego parku juz po puszczeniu "dymku" - choć w głowie sieczka pozostała i nic więcej nie przybyło ale kazdy uważał się za dorosłego ..... no i jak to bywa - ktoś komuś a ten "komuś" jeszcze komu innemu i dotarło do domu - ojciec i matka niepalący ... więc wstał ojciec wyszedł ......
.............................................................................................................................................................................................................................................................................................i wrócił z dwiema paczkami popularnych ( cholera bez filtra ) zawołał już "prawie" dorosłego syna ( mnie) usiadłedm naprzeciw niego w kuchni i zaczęło sie ........... poczestował mnie jednym .............. drigim ..............szóstym - kończąc jednego już przypalałem od poprzedniego następnego oczywiście była zasada - musisz się zaciągać - "łykac dym" - no to paliłem ............ nie dociągnąłem do drugiej paczki skończyłem może przy 10 - 12 papierosie + "gratis" - obrzygałem się jak świnia !!!
i tak ja rzuciłem palenie jeszcze w momencie zaczęcia............ dla mnie to był ( twierdze po latach ) bardzo dobry sposób aby "rzucić" nałóg ...
oczywiście w kinach grali "bruce lee" - i poprosiłem o kaskę na bilet - ojciec powiedział ok pojdziesz do kina gdy wyjdziesz z papierosem na ulicę i "puścisz dymka" .....
chyba wiecie co było dalej ...................... jestem wolny od tego nałogu małżonka też - czy córki pojdą w nasze ślady - chyba nie beda miały wyjścia choć ta dzisiajsza młodzież ...
tak więc trzymajcie się "chłopaki" zawsze mozecie się wspomóc duża ilością słonecznika podobno to w pewnien sposób "zajmuje czas " i nie mysli się o dymku a i "stolec" pożądny wychodzi ..
pozdrawiam 98%
Ostatnio zmieniony 2007-11-17, 00:10 przez 98%, łącznie zmieniany 1 raz.
hehe. Cóż, ja też próbowałem palić dość wczesnie. Miałem może 7 lat, gdy po cichu z młodszym(!) rodzeństwem odpaliłem papierosa podebranemu starszemu bratu. On też był jeszcze młody i później mu się oberwało. Nam trochę mniej. Potem mój kolega gdzieś tam spróbował (ja juz wtedy nie - mieliśmy może 10 lat). Sprawa się jakoś wydała i dziadek kolegi (weteran spod Lenino nawiasem mówiąc), bardzo ciepły czlowiek, udzielił mi łagodnego wykładu, że to złe jest i szkodzi zdrowiu, i po co samemu sobie szkodzić (sam oczywiście nie palił). O dziwo bardziej to zapamiętałem, niż wykłady rodziców
Teraz wlaściwie nie palę. Fajkę traktuję "weekendowo".
Teraz wlaściwie nie palę. Fajkę traktuję "weekendowo".
Kuję żelazo, póki gorące
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 58 gości