Wiosenki
Wiosenki
Mam taką propozycje. Ponieważ nasz profil nie wymaga wielu danych do rejestracji, to czy może wszyscy którzy tu się rejestrują wpisali by wiek(a bynajmniej rok urodzenia - ile wiosenek?) tak dla orientacji ile jest osób młodych a ile starszych(ale czujących się młodo )
Pozdrawiam
[ Dodano: 2007-11-04, 20:16 ]
Nikt nie chce nic napisać Dla czego Ja rozumie że miejsce produkcji syropu jak najbardziej utajnione ale wiosenki
Czy jest ktoś zaaaaaaaaaa?
Pozdrawiam
[ Dodano: 2007-11-04, 20:16 ]
Nikt nie chce nic napisać Dla czego Ja rozumie że miejsce produkcji syropu jak najbardziej utajnione ale wiosenki
Czy jest ktoś zaaaaaaaaaa?
Ostatnio zmieniony 2012-10-30, 11:17 przez bimbelek, łącznie zmieniany 1 raz.
A ja w 1980 roku po maturze a przed studiami wykonałem dachowanie maluchem (Polski Fiat 126 p) siedząc na tylnej "kanapie".
Było to w dawnej Jugosławii, zaraz po wyjechaniu z gór. Dachowaliśmy już na płaskiej łące po skrzyżowaniu malucha z traktorem (jak u Laskowika). Tyle, że z traktora traktorzysta nie wyszedł. Z traktora traktorzysta wypadł. A z dwukółki ciągniętej za ciągnikiem wypadł chyba jugosłowiański buhajek i pognał na drugą stronę szosy. Traktorzysta nie wiedział czy łapać buhajka czy lecieć do malucha, sprawdzić czy ktoś przeżył.
Było jak w wesołym miasteczku na karuzeli; zielono-niebiesko-zielono-niebiesko-zielono-niebiesko i cisza. Nikomu nic się nie stało. Albo mieliśmy farta albo to wyjątkowo bezpieczny pojazd w swojej klasie (nie piszę, że to samochód).
Z dziesięć dni spędziliśmy w tej wiosce i do tej pory pamiętam smak tamtejszej rakiji .
Chyba to od tamtej pory coś zaczęło mnie ciągnąć do pojazdów terenowych 4x4 t.j. do ciągników rolniczych.
Pozdrawiam
Winiarek
Było to w dawnej Jugosławii, zaraz po wyjechaniu z gór. Dachowaliśmy już na płaskiej łące po skrzyżowaniu malucha z traktorem (jak u Laskowika). Tyle, że z traktora traktorzysta nie wyszedł. Z traktora traktorzysta wypadł. A z dwukółki ciągniętej za ciągnikiem wypadł chyba jugosłowiański buhajek i pognał na drugą stronę szosy. Traktorzysta nie wiedział czy łapać buhajka czy lecieć do malucha, sprawdzić czy ktoś przeżył.
Było jak w wesołym miasteczku na karuzeli; zielono-niebiesko-zielono-niebiesko-zielono-niebiesko i cisza. Nikomu nic się nie stało. Albo mieliśmy farta albo to wyjątkowo bezpieczny pojazd w swojej klasie (nie piszę, że to samochód).
Z dziesięć dni spędziliśmy w tej wiosce i do tej pory pamiętam smak tamtejszej rakiji .
Chyba to od tamtej pory coś zaczęło mnie ciągnąć do pojazdów terenowych 4x4 t.j. do ciągników rolniczych.
Pozdrawiam
Winiarek
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 40 gości