Zupełnie się nie zgadzam. Gdybyś wziął od Szkota jego zacier, po robocie zalał do jego beczki i wstawił do jego piwnicy,
to kolosalna zapewne różnica efektów wynikałaby ze sposobu prowadzenia procesu. A tu jest parę rzeczy, co do których
zgodzimy się, że są kluczowe i mogą zepsuć każde ziarno i zaprzepaścić korzyści z najlepszej beczki.
Stąd wydaje mi się dobrze wiedzieć, jak oni destylują, że im tak dobrze wychodzi na koniec. Na ile śmierdoli przedgonem,
ile ze starej szmaty pogonów pozwalają przybrać sercu itp.
A finalny produkt na tyle właśnie zależy od beczki, że surówka z tego samego odpędu zlana do dwóch beczek
da zupełnie inny efekt po latach, więc jaki sens porównywać gotowce? Wtedy możemy jedynie zazdrościć,
że gość trafił na idealną beczkę, która w konkretnych warunkach panujących w jego piwnicy dała tak idealny produkt.
Co nas to nauczy w naszej robocie? Poczekać 18 lat i stwierdzić, że blada, bo za ostro ciąłem frakcje? I wprowadzać korekty?
Ja nie wiem, czy wtedy będę jeszcze widział odczyty alkoholomierza
Stąd może moje na skróty podglądanie, czy podwąchiwnie tych, co już to przeszli.