Przestało kapać
Przestało kapać
Szanowni koledzy,
dzisiaj zacząłem przepuszczać przez aparaturę vsop pierwszy wsad zacieru w ilości około 30l. Wszystko szło nieźle do pewnego momentu (po udojeniu zaledwie może 1 litra), gdy nagle przestało kapać, destylat zaczął podnosić się w kierunku filtra wstępnego, i nie reagował kompletnie na żadne ruchy zaworów reflux czy wylotowego. Jedynym efektem było podnoszenie i opadanie jego poziomu w chłodnicy. Z rurki nic nie chciało kapać. Wyglądało to tak jakby w kolumnie zrobiło się podciśnienie i wsysało z powrotem destylat. Lekko spanikowałem i wygasiłem palniki. Czy ktoś wie co zrobiłem nie tak? Dziękuję za ewentualne wskazówki.
dzisiaj zacząłem przepuszczać przez aparaturę vsop pierwszy wsad zacieru w ilości około 30l. Wszystko szło nieźle do pewnego momentu (po udojeniu zaledwie może 1 litra), gdy nagle przestało kapać, destylat zaczął podnosić się w kierunku filtra wstępnego, i nie reagował kompletnie na żadne ruchy zaworów reflux czy wylotowego. Jedynym efektem było podnoszenie i opadanie jego poziomu w chłodnicy. Z rurki nic nie chciało kapać. Wyglądało to tak jakby w kolumnie zrobiło się podciśnienie i wsysało z powrotem destylat. Lekko spanikowałem i wygasiłem palniki. Czy ktoś wie co zrobiłem nie tak? Dziękuję za ewentualne wskazówki.
ZBIERZMY MILION http://www.upr.org.pl/main/milion.php
w mojej kolumnie stało się podobnie,nie jest to nic groźnego, efekt który opisujesz u mię nastąpił po tym jak zostawiłem miarkę 100ml w raz z wężykiem w środku ,nie zdążyłem ze zmianą naczynia w wyniku czego wężyk odbioru zatkał się destylatem, po wyjęciu wężyka część destylatu która była w wężyku została wciągnięta z powrotem do kolumny,zaraz po tym następuje spadek temperatury w głowicy,ok.5 minut później wszystko się ustabilizowało
Alkoholik to człowiek który przekroczył granice na której my wszyscy balansujemy.
Najpierw czytaj potem pytaj;)
Sláinte,
Yaco26
Najpierw czytaj potem pytaj;)
Sláinte,
Yaco26
Dzięki za odpowiedzi.
Ale z jakiego powodu doszło do zalania? Proces był ustabilizowany, kapało sobie równym tempem przez około godzinę. Wyszedłem na chwile z kuchni, a kiedy wróciłem właśnie wszystko było wsysane do filtra.
Ale z jakiego powodu doszło do zalania? Proces był ustabilizowany, kapało sobie równym tempem przez około godzinę. Wyszedłem na chwile z kuchni, a kiedy wróciłem właśnie wszystko było wsysane do filtra.
ZBIERZMY MILION http://www.upr.org.pl/main/milion.php
niekontrolowany wzrost ciśnienia zaburzył proces. zrób sobie dziurkę na szczycie kolumny, podłącz tam długi wężyk i trzymaj koniec w garnku z wodą, albo zrób z wężyka literę U i zalej kolano odpowiednio dużą ilością wody tak jak w rurce destylacyjnej. Będziesz miał w ten sposób najprostszy regulator ciśnienia.
Konstytucja RP - Art. 54. 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
Witam!
Czy weżyk odbioru był zanurzony w destylacie, w naczyniu odbiorczym?
Z opisu wynika, że tak.
Dobrym zwyczajem jest tak dobrać jego długość, żeby końcówka nigdy nie była zanurzona - nawet kiedy destylatu jest dużo. Najprostszą radą jest używać dosyć dużego, wysokiego naczynia odbiorczego, butelki 1l itp.
U mnie też wzrastał poziom destylatu w rurce (100 - 150mm), jeśli tak się zdarzało.
Może to jakieś siły kapilarne - ale przecież rurce Φ 10 daleko do kapilary.
Ale nic złego poza tym się nie działo, bo kolumna jest odpowietrzona, bezciśnieniowa, typowy N-S.
A jeszcze lepszym zwyczajem jest nie opuszczać aparatury (nawet z automatyką) podczas jej pracy, każdemu destylerowi polecam tą zasadę jako żelazną - jak coś MOŻE się popierniczyć, to się popierniczy; dlatego lepiej być przy tym i zareagować od razu.
Można sobie w tym czasie, siedząc obok kolumny, np. poczytać książkę .
Zresztą to przyjemne: nalewać, przelewać, sprawdzać temperaturę, stężenie bieżące destylatu - sama radość .
Jak się wyjdzie na jedną chwilę (w założeniu), to często kończy się to na 30 minutach, i dłużej - a wtedy różne rzeczy mogą się zdarzyć, szczególnie przy grzaniu gazowym, miałem kiedyś taką bardzo nieprzyjemną przygodę.
Czy weżyk odbioru był zanurzony w destylacie, w naczyniu odbiorczym?
Z opisu wynika, że tak.
Dobrym zwyczajem jest tak dobrać jego długość, żeby końcówka nigdy nie była zanurzona - nawet kiedy destylatu jest dużo. Najprostszą radą jest używać dosyć dużego, wysokiego naczynia odbiorczego, butelki 1l itp.
U mnie też wzrastał poziom destylatu w rurce (100 - 150mm), jeśli tak się zdarzało.
Może to jakieś siły kapilarne - ale przecież rurce Φ 10 daleko do kapilary.
Ale nic złego poza tym się nie działo, bo kolumna jest odpowietrzona, bezciśnieniowa, typowy N-S.
A jeszcze lepszym zwyczajem jest nie opuszczać aparatury (nawet z automatyką) podczas jej pracy, każdemu destylerowi polecam tą zasadę jako żelazną - jak coś MOŻE się popierniczyć, to się popierniczy; dlatego lepiej być przy tym i zareagować od razu.
Można sobie w tym czasie, siedząc obok kolumny, np. poczytać książkę .
Zresztą to przyjemne: nalewać, przelewać, sprawdzać temperaturę, stężenie bieżące destylatu - sama radość .
Jak się wyjdzie na jedną chwilę (w założeniu), to często kończy się to na 30 minutach, i dłużej - a wtedy różne rzeczy mogą się zdarzyć, szczególnie przy grzaniu gazowym, miałem kiedyś taką bardzo nieprzyjemną przygodę.
Najlepszym miernikiem nieskończoności jest ludzka głupota i arogancja.
@ Astemio
"Jak się wyjdzie na jedną chwilę (w założeniu), to często kończy się to na 30 minutach, i dłużej - a wtedy różne rzeczy mogą się zdarzyć, szczególnie przy grzaniu gazowym, miałem kiedyś taką bardzo nieprzyjemną przygodę"
Mam podobnie złe doświadczenia. O pozostawieniu sprzętu bez opieki mogą pomyśleć jedynie "leśni kapacze" a i tak mogą spalić las...
Pozdrawiam
"Jak się wyjdzie na jedną chwilę (w założeniu), to często kończy się to na 30 minutach, i dłużej - a wtedy różne rzeczy mogą się zdarzyć, szczególnie przy grzaniu gazowym, miałem kiedyś taką bardzo nieprzyjemną przygodę"
Mam podobnie złe doświadczenia. O pozostawieniu sprzętu bez opieki mogą pomyśleć jedynie "leśni kapacze" a i tak mogą spalić las...
Pozdrawiam
Każdy miał chyba choc jedną "złą przygodę". Kiedyś nastawiłem, ustabilizowałem kolumne i stwierdziłem, że mam trochę czasu i poszedłem na szybkie grzyby, tak na pół godzinki. Coś mnie tknęło, żeby wrócić. Wracam a tam z chłodnicy buchają pary alkoholu na całego - cud że się nie zapaliło, uratowało mnie chyba to, że wężyk odbioru był wsadzony do 5l butli. W miedzyczasie wyłączyli wodę. W porę wróciłem.
Zresztą to nie jedna sytuacja.
Trzeba pilnować aparatury.
Zresztą to nie jedna sytuacja.
Trzeba pilnować aparatury.
Pozdrawiam
Tak, z tą wodą to chyba najczęstszy problem. Też miałem kilka sytuacji ,że z różnych przyczyn , albo spadało ciśnienie , lub całkiem wodę coś lub ktoś odciął. Stosuję się więc do porad Astemio. Sęk w tym tylko, że trudno mi się skupić na czytaniu lub jakiejkolwiek innym zajęciu , cały czas przelewam , wącham , mierzę, dokręcam , odkręcam, lub patrzę na kapanie jak zahipnotyzowany.
Kolego @Akas mam to samo
jak próbuję się czymś zająć w tym pomieszczeniu to cały czas zerkam i dłuży się okropnie, a może zwiększyć odbiór, próbuję nie chyba wrócę do powolnego - muszę chyba na ten czas zainstalować TV i puszczać jakiś film
Przygodę jedną też miałem, a nawet dwie: zawsze pełny wsad w kegu 25-26 l. jeden raz było 15 l. i wyszedłem nie puszczając wody myślę 30-35 min. spokojnie będzie się grzać i mogę w tym czasie coś zrobić, wracam a tu jak w gorzelni oparów, podstawiony był mały poj. na przedgon całe szczęście nie pełen.
Tak to jest jak zakodowałem sobie że jest pełen keg.
Kiedyś znowu wyszedłem bo wszystko ładnie pracuje, a miałem podstawiona butelkę 1 l. i wchodzę, a tu butelka pełna i spirol rozlewa się w stronę palnika - makabra co mogło się stać.
Teraz zawsze pojemnik na odbiór wstawiam zawsze w większy pojemnik.
Nie wolno pozostawiać pracującego sprzętu ale zawsze, a to coś ktoś potrzebuje, a to poszukaj mi tego, tamtego nie ma mnie mówię wybijcie sobie z głowy
jak próbuję się czymś zająć w tym pomieszczeniu to cały czas zerkam i dłuży się okropnie, a może zwiększyć odbiór, próbuję nie chyba wrócę do powolnego - muszę chyba na ten czas zainstalować TV i puszczać jakiś film
Przygodę jedną też miałem, a nawet dwie: zawsze pełny wsad w kegu 25-26 l. jeden raz było 15 l. i wyszedłem nie puszczając wody myślę 30-35 min. spokojnie będzie się grzać i mogę w tym czasie coś zrobić, wracam a tu jak w gorzelni oparów, podstawiony był mały poj. na przedgon całe szczęście nie pełen.
Tak to jest jak zakodowałem sobie że jest pełen keg.
Kiedyś znowu wyszedłem bo wszystko ładnie pracuje, a miałem podstawiona butelkę 1 l. i wchodzę, a tu butelka pełna i spirol rozlewa się w stronę palnika - makabra co mogło się stać.
Teraz zawsze pojemnik na odbiór wstawiam zawsze w większy pojemnik.
Nie wolno pozostawiać pracującego sprzętu ale zawsze, a to coś ktoś potrzebuje, a to poszukaj mi tego, tamtego nie ma mnie mówię wybijcie sobie z głowy
Jedną sytuację miałem bardzo groźną. Było letnia gorąca noc. Posadzka w pomieszczeniu w którym stał mój post-till to zwykła wylewka betonowa. Wszedłem tam na boso , zalałem keg , włączyłem przedłużacz do gniazdka i wtyczkę grzałki do przedłużacza. W tym momencie zostałem porażony prądem. Wielokrotnie wcześniej miałem sytuację lekkiego porażenia z jednofazowej sieci 220V , lecz w tym przypadku całkowicie mnie sparaliżowało, nie mogłem oderwać się od przedłużacza przez kilka-kilkanaścię sekund , tak mną trzęsło, że traciłem przytomność. Przewróciłem się na plecy , ciągnąc kabel i przewracając cały sprzęt oraz szczęśliwe wyrywając wtyczkę z gniazdka. Gdy oprzytomniałem spojrzałem na mały palec ręki była w nim wypalona spora dziura. Najprawdopodobniej były dwie przyczyny, jedna to bose nogi , druga do niechcące polanie przedłużacza cukrówką. Od tej pory zawsze wkładam przedłużacz do gniazdka w ostatniej kolejności. W ten sposób ,aby przy ewentualnym porażeniu ręka nie była narażona na samo-zaciśnięcie. Zaś gdy mamy jakieś przebicie na aparaturze nigdy nie chwytajmy za wystające elementy tylko dotykajmy kostkami palców.
- rudysteffan
- 40%
- Posty: 95
- Rejestracja: 2008-07-31, 12:32
- Lokalizacja: Mazowsze
Ano, porażenie prądem ma tym większą siłę im większa odległość między punktami przyłożenia napięcia. Innymi słowy jak kopnie w palec, to czujesz tylko zdrętwienie. Jak w dłoń weźmiesz jeden biegun a nogą lub drugą dłonią dotkniesz drugiego, wrażenie jest... piorunujące .Akas pisze:Wielokrotnie wcześniej miałem sytuację lekkiego porażenia z jednofazowej sieci 220V , lecz w tym przypadku całkowicie mnie sparaliżowało,[/b]
Pozdrawiam
Stefan
Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni...
Witam.
Tak czytam Kolegów przygody z destylacją. Sam miałem tez a to chyba przez sklerozę. Było już późno w nocy, ściągnąłem keg 14 litrowy z kuchenki gazowej. Był jeszcze gorący, więc jego opróżnienie z resztek nastawu zostawiłem do rana i poszedłem spać. Rano zapomniałem o tym, by opróżnić keg z resztek i przystąpiłem do nalewania następnej porcji nastawu (do kega wlewam 12 litrów). Jakież było moje zdziwienie, gdy po chwili wlewania nastawu, z kega zaczęło się wylewać, bo był przepełniony. Kosztowało mnie to dodatkową destylacją, bo musiałem oddzielić zmieszane płyny. No cóż skleroza kosztuje.
Drugim razem destylowałem końcówkę nastawu w ilości 8 litrów. Zapomniałem, że w kegu jest mniej o 4 litry nastawu i wróciłem z ogrodu po 40 minutach by poustawiać odbiór destylatu. Zaskoczenie było wielkie, szczęście, że nic sie nie stało, pary znajdowały ujście górą odpowietrznikiem kolumny.
__________________
Pozdrawiam Ostoja
Tak czytam Kolegów przygody z destylacją. Sam miałem tez a to chyba przez sklerozę. Było już późno w nocy, ściągnąłem keg 14 litrowy z kuchenki gazowej. Był jeszcze gorący, więc jego opróżnienie z resztek nastawu zostawiłem do rana i poszedłem spać. Rano zapomniałem o tym, by opróżnić keg z resztek i przystąpiłem do nalewania następnej porcji nastawu (do kega wlewam 12 litrów). Jakież było moje zdziwienie, gdy po chwili wlewania nastawu, z kega zaczęło się wylewać, bo był przepełniony. Kosztowało mnie to dodatkową destylacją, bo musiałem oddzielić zmieszane płyny. No cóż skleroza kosztuje.
Drugim razem destylowałem końcówkę nastawu w ilości 8 litrów. Zapomniałem, że w kegu jest mniej o 4 litry nastawu i wróciłem z ogrodu po 40 minutach by poustawiać odbiór destylatu. Zaskoczenie było wielkie, szczęście, że nic sie nie stało, pary znajdowały ujście górą odpowietrznikiem kolumny.
__________________
Pozdrawiam Ostoja
robię już alkohol od 15 lat a ostatnio z głupoty(chyba)chciałem sprawdzić drożność zaworka gdy aparatura była już podłączona,więc przykładam usta do zaworka i chcę dmuchnąć....a jak mnie nie pieprznie w mordę będę pamiętał to długo.........
Lubię pracę. Praca mnie fascynuje. Mogę siedzieć i patrzeć na nią godzinami....
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 77 gości