Pigwowica
Pigwowica
Witajcie,
Mam na ogrodzie pięknie owocującą pigwe i zastanawiam się nad jakimś szlachetnym i mało pracochłonnym wykorzystaniem tego faktu
Ponieważ owoce pigwy są dość twarde i prędzej zajechałbym sokowirówke niż uzyskał jakąś konkretną ilość soku to pomyśłałem że może poszedłbym na łatwizne i zrobił tak:
Wrzuciłbym owoce pigwy do beki lub duzego gara i potraktował .... mieszadłem takim jak do tynku. Gdyby się okazało że nie uzyskam tą metodą właściwego rozdrobnienia owoców w alternatywie zostałby melakser. Tak uzyskaną pulpe poddałbym fermentacji ( po dosłodzeniu ) i do destylatora.
Co o tym myślicie ? Z samym rozdrobnieniem owoców tak czy inaczej bym sobie poradził, ale obawiam się czy taka pulpa by się nie przypalała podczas destylacji.
Pozdrawiam,
Robby
Mam na ogrodzie pięknie owocującą pigwe i zastanawiam się nad jakimś szlachetnym i mało pracochłonnym wykorzystaniem tego faktu
Ponieważ owoce pigwy są dość twarde i prędzej zajechałbym sokowirówke niż uzyskał jakąś konkretną ilość soku to pomyśłałem że może poszedłbym na łatwizne i zrobił tak:
Wrzuciłbym owoce pigwy do beki lub duzego gara i potraktował .... mieszadłem takim jak do tynku. Gdyby się okazało że nie uzyskam tą metodą właściwego rozdrobnienia owoców w alternatywie zostałby melakser. Tak uzyskaną pulpe poddałbym fermentacji ( po dosłodzeniu ) i do destylatora.
Co o tym myślicie ? Z samym rozdrobnieniem owoców tak czy inaczej bym sobie poradził, ale obawiam się czy taka pulpa by się nie przypalała podczas destylacji.
Pozdrawiam,
Robby
Destylując nastaw z pigwy pozbawisz go wszystkich walorów smakowych i zdrowotnych a sam destylat chyba też nie będzie rewelacją.
Lepiej zrób spirytus z cukru albo zboża a później pigwę wykorzystaj do zrobienia:
- nalewki pigwowej
- resztę pokrojoną w drobne kawałki zasyp cukrem, puści sok i można używać do herbaty razem z tymi kawałkami zamiast cytryny. Zawiera dużo witminy C i jest bardzo zdrowa - regularnie używana zapobiega przeziębieniom, wzmacnia itp.
Równie zdrowe może być winko pigwowe do bezpośredniego regularnego spożywania w małych ilościach dla zdrowotności.
Pozdrowienia
Winiarek
Lepiej zrób spirytus z cukru albo zboża a później pigwę wykorzystaj do zrobienia:
- nalewki pigwowej
- resztę pokrojoną w drobne kawałki zasyp cukrem, puści sok i można używać do herbaty razem z tymi kawałkami zamiast cytryny. Zawiera dużo witminy C i jest bardzo zdrowa - regularnie używana zapobiega przeziębieniom, wzmacnia itp.
Równie zdrowe może być winko pigwowe do bezpośredniego regularnego spożywania w małych ilościach dla zdrowotności.
Pozdrowienia
Winiarek
Re: Pigwowica
nie każdy ma takiego fartarobby pisze:Mam na ogrodzie pięknie owocującą pigwe ...
może nie twój gust a może przepis nie taki, powiem Ci że robiłem dwie wersje z których jedna prosta - tylko na cukierze, a druga na miodzie z dodatkiem goździków, cynamonu, imbiru - efkt był taki że ta "prosta" miała zdecydowanie łagodniejszy "charakter" i wszystkim znajomym bardziej smakowałaNalewke z pigwy robiłem. Ciekawa, ale nie rewelacyjna.
uważam że w tym przypadku nie masz racji , śliwki czy jabłka mają zdecydowanie inną zawartość soku,Natomiast nie zgodzę się przez destylacje pozbawisz destylat walorów zapachowo-smakowych typowych dla użytych owoców . Przecież analogicznie uzywasię się śliwek dla otrzymania śliwowicy, jabłek dla calvadosu, wiśni dla kirszu itd.
mówimy też o zupełnie innych produktach - nalewka kontra destylat,
oczywiście mozesz spróbować swojej metody ale ja ją widzę raczej cienko, pozatym szkoda marnować potencjału choćby zdrowotnego tego owocu.
toż przecież po fermentacji zlałbyć znad osadu, wszak nie zrobisz z samego owocu bo kwas jaki one zawierają raczej nie wpłynąłby na drożdże pozytywnie...obawiam się czy taka pulpa by się nie przypalała podczas destylacji.
... a Goździkowa przypomina - na ból głowy walnijcie klina !
@ Aabratek
Co do nalewek z pigwy, to jak wspomniałeś, rzecz gustu. Jako, że owoców było w zeszłym roku tyle, że się gałezie łamały, miałem pole do eksperymentów. Robiłem kilka rodzajów i IMHO najsmaczniejsza była wg. przepisu z książki Nowickiego ( jeśli trzeba to dam przepis).
Natomiast chyba się nie rozumiemy jeśli chodzi o różnice nalewka - destylat. Tak jak wiśniówka to inny produkt niż kirsz, analogicznie mam inne oczekiwania co do destylatu pigwowego. Coś tam w destylacie powinno być wyczuwalne. Tak jak śliwowica ma swoich amatorów, a nalewka na śliwkach swoich, tak pigwowica mogłaby być ciekawym eksperymentem. Trzeba coś czasem zrobić dla nauki )
piszesz:
toż przecież po fermentacji zlałbyć znad osadu, wszak nie zrobisz z samego owocu bo kwas
jaki one zawierają raczej nie wpłynąłby na drożdże pozytywnie
Masz racje: zawierają odrobine za dużo kwasku, ale i tak zamierzałem wrzucić do gara wszystko. Sorry, jeśli to błąd, ale w dziedzinie wysokoprocentowej stawiam dopiero pierwsze kroki
Pozdr.
R.
Co do nalewek z pigwy, to jak wspomniałeś, rzecz gustu. Jako, że owoców było w zeszłym roku tyle, że się gałezie łamały, miałem pole do eksperymentów. Robiłem kilka rodzajów i IMHO najsmaczniejsza była wg. przepisu z książki Nowickiego ( jeśli trzeba to dam przepis).
Natomiast chyba się nie rozumiemy jeśli chodzi o różnice nalewka - destylat. Tak jak wiśniówka to inny produkt niż kirsz, analogicznie mam inne oczekiwania co do destylatu pigwowego. Coś tam w destylacie powinno być wyczuwalne. Tak jak śliwowica ma swoich amatorów, a nalewka na śliwkach swoich, tak pigwowica mogłaby być ciekawym eksperymentem. Trzeba coś czasem zrobić dla nauki )
piszesz:
toż przecież po fermentacji zlałbyć znad osadu, wszak nie zrobisz z samego owocu bo kwas
jaki one zawierają raczej nie wpłynąłby na drożdże pozytywnie
Masz racje: zawierają odrobine za dużo kwasku, ale i tak zamierzałem wrzucić do gara wszystko. Sorry, jeśli to błąd, ale w dziedzinie wysokoprocentowej stawiam dopiero pierwsze kroki
Pozdr.
R.
@ robby
Ależ jesteś uparty. W dziedzinie wysokoprocentowej stawiasz pierwsze kroki i pytasz co o tym myślimy ("pigwowica"). My piszemy co myślimy a Ty swoje. Dobrze radzę: posłuchaj AAbratka i nie rób tego nawet dla dobra nauki. Szkoda pigwy a nauka na tym nic nie zyska.
To, że destylaty z przefermentowanych śliwek, wiśni czy jabłek (a nawet gruszek - można taką wódkę kupić w Czechach) są ogólnie znane i poszukiwane to nie znaczy, że analogicznie by było z pigwą. Gdyby było inaczej to taka "pigwowica" też by była znana i z pewnościa do kupienia w sklepie: w Czechach na 100%. A tak nie jest. A dlaczego? A dlatego, że napewno już ktoś to wcześniej sprawdził i stwierdził, że pigwa do tego się nie nadaje!
Popytaj więc może o coś innego w dziedzinie wysokoprocentowej (uprzednio dokładnie przeczytawszy całe to forum - dosłownie wszystko, chociaż by się wydawało nudne ale jeśli ktoś się czymś interesuje to chłonie to coś jak gąbka) i zrób uparciuchu wreszcie tę pigwowicę i wszystko do gara i napisz później co wyszło.
Powodzenia i do roboty!
korekta: kowal
Ależ jesteś uparty. W dziedzinie wysokoprocentowej stawiasz pierwsze kroki i pytasz co o tym myślimy ("pigwowica"). My piszemy co myślimy a Ty swoje. Dobrze radzę: posłuchaj AAbratka i nie rób tego nawet dla dobra nauki. Szkoda pigwy a nauka na tym nic nie zyska.
To, że destylaty z przefermentowanych śliwek, wiśni czy jabłek (a nawet gruszek - można taką wódkę kupić w Czechach) są ogólnie znane i poszukiwane to nie znaczy, że analogicznie by było z pigwą. Gdyby było inaczej to taka "pigwowica" też by była znana i z pewnościa do kupienia w sklepie: w Czechach na 100%. A tak nie jest. A dlaczego? A dlatego, że napewno już ktoś to wcześniej sprawdził i stwierdził, że pigwa do tego się nie nadaje!
Popytaj więc może o coś innego w dziedzinie wysokoprocentowej (uprzednio dokładnie przeczytawszy całe to forum - dosłownie wszystko, chociaż by się wydawało nudne ale jeśli ktoś się czymś interesuje to chłonie to coś jak gąbka) i zrób uparciuchu wreszcie tę pigwowicę i wszystko do gara i napisz później co wyszło.
Powodzenia i do roboty!
korekta: kowal
Na pewno spróbuje
@Winiarek5 - Twoje wsnioski wydają mi się odrobine naciągane. Równie dobrze mógłbym stwierdzić, że nikt tego nie sprzedaje, bo taki smakołyk Układ cały zachowuje dla siebie - nawet by pasowało do klimatu IV RP Poza tym, też jestem z Dolnego Śląska, więc w październiku możesz wpaść na degustacje. Albo po owoce, jeśli wolisz
Pozdr.
R.
@Winiarek5 - Twoje wsnioski wydają mi się odrobine naciągane. Równie dobrze mógłbym stwierdzić, że nikt tego nie sprzedaje, bo taki smakołyk Układ cały zachowuje dla siebie - nawet by pasowało do klimatu IV RP Poza tym, też jestem z Dolnego Śląska, więc w październiku możesz wpaść na degustacje. Albo po owoce, jeśli wolisz
Pozdr.
R.
Witam,
Jestem właśnie po "puszczeniu kominem" nastawu na, odradzaną mi przez niektórych , pigwowice.
A więc było tak: owoców okazało się, że jest znacznie mniej, niż miało być, wieć zamiast, tak jak miałem w planach. zrobić nastaw na samych owocach, + trochę wody i cukru, musiałem w znacznym stopniu zadowolić się odpadkami pigwowymi po wykorzystaniu do innych produktów.
Nastaw w ilości 30 litrów fermentowałem ok. 2 m-cy w temp. ok. 18 stopni ( akurat takie chłodniejsze pomieszczenie miałem dostępne ). Oprócz soku z pigwy, poszatkowanych pigw i farfocli pigwowych wcześniej gdzie indziej żużytych, dodałem 5 lub 7 kilo cukru ( sorry, za brak precyzji, ale mam pewne obawy, że dodane 2 kilo cukru tylko zaznaczyłem że dodałem, a faktycznie zapomniałem tego zrobić ). Farfocli pigwowych było tyle, że całość była gęsta. Drożdże Bayanusy.
Otrzymałem ok. 3.5 litra 68% destylatu i 3 litry pogonu <> 20-30% ( normalnie bym tego nie zbierał, ale pogon miał fantastycznie pigwowy aromat, więc zostawiłem go, na jeszcze jedną runde "kominem".
Destylat ma, jak tego oczekiwałem, przyjemny pigwowy zapach. Powiedziałbym, że bardziej intensywny i zdecydowanie ostrzejszy, niż nalewki pigwowe. Ponieważ do gara ( szybkowar z dnem akutermicznym czy coś takiego ) wrzucałem całość nastawu jak leci, z owocami, obawiałem się, że coć się może przypalić. I tak się faktycznie stało przy destylacji ostatniej parti, najbardziej gęstej. Co jednak ciekawe, ta część zawierała najwięcej % i była zdecydowanie najbardziej esencjonalna ( może właśnie za sprawą lekkiego przypalenia resztek owoców ? ). W każdym razie destylat ma zdecydowanie bardziej intensywny zapach niż destylat z jabłek ( taki niby calvados) .
Zastanawiam się co z tym dalej zrobić. Po ostatniej próbie oczyszczania destylatu nadmanganianem jestem przekonany do tej metody, ale z 2 strony obawiam się, czy nadmanganian nie oczyści destylatu właśnie z tych porządanych zapachowo-smakowych dodatków. Może lepiej byłoby ograniczyć działania do leżakowania z wiórami dębowymi - chyba tak właśnie zrobię.
W każdym razie, ze strony ogrodniczej, w przyszłym roku przygotuje się lepiej, aby mi jakaś zaraza grzybowa nie wpierdzieliła większości owoców i dopiero zaszaleje
Pozdrawiam,
Robert
Jestem właśnie po "puszczeniu kominem" nastawu na, odradzaną mi przez niektórych , pigwowice.
A więc było tak: owoców okazało się, że jest znacznie mniej, niż miało być, wieć zamiast, tak jak miałem w planach. zrobić nastaw na samych owocach, + trochę wody i cukru, musiałem w znacznym stopniu zadowolić się odpadkami pigwowymi po wykorzystaniu do innych produktów.
Nastaw w ilości 30 litrów fermentowałem ok. 2 m-cy w temp. ok. 18 stopni ( akurat takie chłodniejsze pomieszczenie miałem dostępne ). Oprócz soku z pigwy, poszatkowanych pigw i farfocli pigwowych wcześniej gdzie indziej żużytych, dodałem 5 lub 7 kilo cukru ( sorry, za brak precyzji, ale mam pewne obawy, że dodane 2 kilo cukru tylko zaznaczyłem że dodałem, a faktycznie zapomniałem tego zrobić ). Farfocli pigwowych było tyle, że całość była gęsta. Drożdże Bayanusy.
Otrzymałem ok. 3.5 litra 68% destylatu i 3 litry pogonu <> 20-30% ( normalnie bym tego nie zbierał, ale pogon miał fantastycznie pigwowy aromat, więc zostawiłem go, na jeszcze jedną runde "kominem".
Destylat ma, jak tego oczekiwałem, przyjemny pigwowy zapach. Powiedziałbym, że bardziej intensywny i zdecydowanie ostrzejszy, niż nalewki pigwowe. Ponieważ do gara ( szybkowar z dnem akutermicznym czy coś takiego ) wrzucałem całość nastawu jak leci, z owocami, obawiałem się, że coć się może przypalić. I tak się faktycznie stało przy destylacji ostatniej parti, najbardziej gęstej. Co jednak ciekawe, ta część zawierała najwięcej % i była zdecydowanie najbardziej esencjonalna ( może właśnie za sprawą lekkiego przypalenia resztek owoców ? ). W każdym razie destylat ma zdecydowanie bardziej intensywny zapach niż destylat z jabłek ( taki niby calvados) .
Zastanawiam się co z tym dalej zrobić. Po ostatniej próbie oczyszczania destylatu nadmanganianem jestem przekonany do tej metody, ale z 2 strony obawiam się, czy nadmanganian nie oczyści destylatu właśnie z tych porządanych zapachowo-smakowych dodatków. Może lepiej byłoby ograniczyć działania do leżakowania z wiórami dębowymi - chyba tak właśnie zrobię.
W każdym razie, ze strony ogrodniczej, w przyszłym roku przygotuje się lepiej, aby mi jakaś zaraza grzybowa nie wpierdzieliła większości owoców i dopiero zaszaleje
Pozdrawiam,
Robert
Z moich obserwacji wynika, że nadmanganian nie zabija zbytnio aromatów charakterystycznych dla surowca. Preferuję jednak perhydrol. Problem pogonów praktycznie się rozwiązuje - można je zbierać spokojnie do 40 - 30% (prosta aparatura) zapach jest znośny, a w smaku dominują wtedy aromaty surowcowe, przy wolnym odbiorze leci kryształ.Zastanawiam się co z tym dalej zrobić. Po ostatniej próbie oczyszczania destylatu nadmanganianem jestem przekonany do tej metody, ale z 2 strony obawiam się, czy nadmanganian nie oczyści destylatu właśnie z tych porządanych zapachowo-smakowych dodatków.
Przyznać jednak należy, że pojawia się dość długi przedgon po perhydrolu - 10-20 % destylatu ma ostry smak i zapach. Przypuszczam, że z tym problemem z kolei powinna sobie poradzić NaOH (zaprawiajac nią owe frakcje i przeznaczając je do następnego gotowania, jeśli komuś zbyt przeszkadza owa ostrość). Wspomnianą NaOH polecam trzymać z dala od wszelakich owocowych/zbożowych aromatów, gdyż właśnie ona jest dla nich najbardziej zabójcza. W pewnym stopniu dotyczy sie to także sody oczyszczonej.
Czy dobrze rozumiem, że dodajesz perhydrol do zacieru, a nie do destylatu ? Ja nadmanganian dodawałem do destylatu, z którego po kilku dniach się wytrącał. Potem już tylko leżakowanie.Preferuję jednak perhydrol. Problem pogonów praktycznie się rozwiązuje - można je zbierać spokojnie do 40 - 30% (prosta aparatura) zapach jest znośny, a w smaku dominują wtedy aromaty surowcowe, przy wolnym odbiorze leci kryształ.
Gdzieś czytałem ( chyba na oliwce ) o podobnym stosowaniu perhydrolu. Jeśli się nie myle, w jednym i drugim przypadku chodzi o dodanie do wyrobu źródła 1-atomowego tlenu, który utlenia oleje fuzlowe do czegośtam
Pozdr.
R.
Perhydrol oczywiście przeznaczony jest do destylatu z pierwszego tłoczenia. Średnio 5-10 ml na litr surówki. Leży sobie potem to kilka/kilkanaście dni, po czym można dodać węgla aktywnego lub od razu gotować drugi raz. Oczyszczanie tych przedgonów, o których wspominałem to już trzecie gotowanie. Generalnie polecam przemyślane stosowanie środków chemicznych - im późniejsze frakcje tym wiecej perhydrolu, a mniej sody i odwrotnie - soda przede wszystkim dla surówki z początku gotowania. Oczywiście wymaga to dzielenia kapiącego urobku do kilku flaszek, a nie jednej wspólnej, ale pozwala działać selektywniej na zanieczyszczenia.
Tu widać przewagę perhydrolu nad nadmanganianem - nie potrzebuje on zasadowego środowiska - można go stosować samodzielnie bez sody.
Ciekawy jestem doświadczeń innych forumowiczów z selektywnym stosowaniem chemii.
Ha całkiem OT się robi.
Tu widać przewagę perhydrolu nad nadmanganianem - nie potrzebuje on zasadowego środowiska - można go stosować samodzielnie bez sody.
Ciekawy jestem doświadczeń innych forumowiczów z selektywnym stosowaniem chemii.
Ha całkiem OT się robi.
Nie tak całkiem OT, jeszcze
Zaciekawiła mnie opisywana przez Ciebie kombinacja H2O2 i NaOH. Tylko ja lubię wiedzieć co robię. A wg. mnie jest tak:
- do oczyszczania destylatu z nadmiaru fuzli używamy nadmanganianu lub perhydrolu, które to utleniają oleje fuzlowe występujące w końcowej fazie destylacji.
- Ostry zapach destylatu jest wynikiem zawartości składników zacieru o mniejszej temp. wrzenia niż etanol, takich jak metylak, aldehyd octowy, podobno również aceton.
Czy faktycznie NaOH reaguje z tymi składnikami ? A może mechanizm działania sody jest inny ?
Pozdr.
R.
Zaciekawiła mnie opisywana przez Ciebie kombinacja H2O2 i NaOH. Tylko ja lubię wiedzieć co robię. A wg. mnie jest tak:
- do oczyszczania destylatu z nadmiaru fuzli używamy nadmanganianu lub perhydrolu, które to utleniają oleje fuzlowe występujące w końcowej fazie destylacji.
- Ostry zapach destylatu jest wynikiem zawartości składników zacieru o mniejszej temp. wrzenia niż etanol, takich jak metylak, aldehyd octowy, podobno również aceton.
Czy faktycznie NaOH reaguje z tymi składnikami ? A może mechanizm działania sody jest inny ?
Pozdr.
R.
Hejka
ja stosuje wióry przypalane aby pozyskać piękny kolor i koniakowaty smaczek - jaki smaczek/inne zalety zostawiają wióry nie przypalane?
Pozdro
bielok
P.S. hymmm ... tak sobie myśle że beczki w których się leżakuje wódki chyba nie są przypalane od środku .....
a dlaczego nie przypalanych ?winiarek5 pisze:Polecam do leżakowania dodatek wiórów dębowych nie przypalanych.
Winiarek
ja stosuje wióry przypalane aby pozyskać piękny kolor i koniakowaty smaczek - jaki smaczek/inne zalety zostawiają wióry nie przypalane?
Pozdro
bielok
P.S. hymmm ... tak sobie myśle że beczki w których się leżakuje wódki chyba nie są przypalane od środku .....
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości