Pirosiarczyn w destylacie - jak to usunąć
Pirosiarczyn w destylacie - jak to usunąć
Witam!!
Kilka dni temu przedestylowałem na króciutkiej kolumnie (20 cm) z wypełnieniem zacier. Przed destylacją chciałem mieć pewność, że wszystkie drożdże są na dnie i ich aromat nie będzie w destylacie to do balonu dodałem dwie łyżeczki (czubate) pirosiarczynu potasu. Po paru godzinach przystąpiłem do destylacji.
Jakie było moje niemiłe zaskoczenie, gdy mojego destylatu (ok 70%) nie dało sie powąchać bo strasznie kręciły w nosie opary piro !!! Jestem zdruzgotany. Czyżby tyle pracy poszło na marnie?
Z tego powodu mam pytanie. Czy da się usunąć rozpuszczone SO2 z destylatu?
Próbowałem wietrzyć destylat poprzez przelewanie z butelki do butelki. Jednak po 5 razie nie widząc efektu zaprzestałem tego.
Zastanawiałem się też czy nie zostawić w garnku destylatu, aby sobie samo wyparowało, jednak czy wtedy też procenty by mi nie uleciały?
Czy są jakieś inne sposoby? Bardzo proszę o pomoc ! Czy ktoś już miał takie doświadczenia? Wyczytałem, że Misza tak miał i odradzał, jednak czy udało mu się potem to wypić to jest dla mnie tajemnica.
Pozdrawiam wszystkich kapiących
Kilka dni temu przedestylowałem na króciutkiej kolumnie (20 cm) z wypełnieniem zacier. Przed destylacją chciałem mieć pewność, że wszystkie drożdże są na dnie i ich aromat nie będzie w destylacie to do balonu dodałem dwie łyżeczki (czubate) pirosiarczynu potasu. Po paru godzinach przystąpiłem do destylacji.
Jakie było moje niemiłe zaskoczenie, gdy mojego destylatu (ok 70%) nie dało sie powąchać bo strasznie kręciły w nosie opary piro !!! Jestem zdruzgotany. Czyżby tyle pracy poszło na marnie?
Z tego powodu mam pytanie. Czy da się usunąć rozpuszczone SO2 z destylatu?
Próbowałem wietrzyć destylat poprzez przelewanie z butelki do butelki. Jednak po 5 razie nie widząc efektu zaprzestałem tego.
Zastanawiałem się też czy nie zostawić w garnku destylatu, aby sobie samo wyparowało, jednak czy wtedy też procenty by mi nie uleciały?
Czy są jakieś inne sposoby? Bardzo proszę o pomoc ! Czy ktoś już miał takie doświadczenia? Wyczytałem, że Misza tak miał i odradzał, jednak czy udało mu się potem to wypić to jest dla mnie tajemnica.
Pozdrawiam wszystkich kapiących
Ostatnio zmieniony 2007-09-18, 15:33 przez Elrodos, łącznie zmieniany 1 raz.
Łukasz
Jak już pisałem to może być nadmierna ostrożność - wszak winiarze balony przed wlaniem moszczu dezynfekują , oraz:AAndy pisze:...czytałem że mogą być problemy ze startem fermentacji.
Kod: Zaznacz cały
Po rozdrobnieniu owoców dodajemy pirosiarczyn uprzednio wymieszany w niewielkiej ilości moszczu. Dawkowanie 5-8g na 100L moszczu (zależnie od stanu owoców). Jego dodanie ma na celu zapobieganie rozwojowi dzikich drożdży (drożdże szlachetne odporne są na małe dawki pirosiarczynu), bakterii oraz drobnoustrojów.
... a Goździkowa przypomina - na ból głowy walnijcie klina !
Witam.
W początkowej fazie winiarz i destyler idą "pod rękę".
Wszak zacier to wino cukrowe
W winiarstwie trochę bardziej rygorystycznie trzeba podchodzić do kwestii czystości sprzętu.
Pije się później produkt nieskoncentrowany, w którym łatwo wyczuć obce zapachy.
Jak już napisano, przy dezynfekcji pirosiarczynem główną rolę odgrywają opary.
Wystarczy później przepłukać wodą i jest OK.
Do moszczu piro dodaje się nie tylko ze względu na dzikie drożdże (to też ważne, aczkolwiek drożdże szlachetne np. bayanusy poradzą sobie z nimi bez problemów), ale głównie ze względu na różnego rodzaju bakterie i pleśnie (też drożdże).
Potem można dodać piro właśnie do zatrzymania fermentacji oraz do zabezpieczenia gotowego wina przed zakażeniem.
Piro jest dodawane nawet do najdroższych win, lecz w przeciwieństwie do rodzimych "siarkofrutów" ma on czas aby się ulotnić. Czasem trwa to ponad rok.
@Elrodos
Dodawanie piro do zacieru w celu wybicia drożdży nie ma sensu.
Po pierwsze zależy nam przecież na odfermentowaniu cukru do zera
Po drugie zasiarkowany zacier musi sporo odstać aby SO2 się ulotniło.
Jeśli nie chcesz mieć drożdży w kegu użyj betonitu.
Oczywiście po zakończonej fermentacji.
Pozdrawiam.
Tomek
W początkowej fazie winiarz i destyler idą "pod rękę".
Wszak zacier to wino cukrowe
W winiarstwie trochę bardziej rygorystycznie trzeba podchodzić do kwestii czystości sprzętu.
Pije się później produkt nieskoncentrowany, w którym łatwo wyczuć obce zapachy.
Jak już napisano, przy dezynfekcji pirosiarczynem główną rolę odgrywają opary.
Wystarczy później przepłukać wodą i jest OK.
Do moszczu piro dodaje się nie tylko ze względu na dzikie drożdże (to też ważne, aczkolwiek drożdże szlachetne np. bayanusy poradzą sobie z nimi bez problemów), ale głównie ze względu na różnego rodzaju bakterie i pleśnie (też drożdże).
Potem można dodać piro właśnie do zatrzymania fermentacji oraz do zabezpieczenia gotowego wina przed zakażeniem.
Piro jest dodawane nawet do najdroższych win, lecz w przeciwieństwie do rodzimych "siarkofrutów" ma on czas aby się ulotnić. Czasem trwa to ponad rok.
@Elrodos
Dodawanie piro do zacieru w celu wybicia drożdży nie ma sensu.
Po pierwsze zależy nam przecież na odfermentowaniu cukru do zera
Po drugie zasiarkowany zacier musi sporo odstać aby SO2 się ulotniło.
Jeśli nie chcesz mieć drożdży w kegu użyj betonitu.
Oczywiście po zakończonej fermentacji.
Pozdrawiam.
Tomek
"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego w słowa!"
Normalna dawka, piro dodawana do soku przed fermentacją to dwa gramy na 10 litrów. Czasami, gdy fermentacja zachodzi w miazdze, lub były użyte owoce pośledniej jakości dawkę można nieco zwiększyć. W burzliwie fermentującym winie większość kwasu siarkawego ulatnia się razem z dwutlenkiem węgla reszta podczas kolejnych obciągów.
W moich winach nigdy nie wyczuwam zapachu bezwodnika, pomimo że wina zlewam w ciągu roku do pięciu razy zawsze w dobrze siarkowane naczynia.
Balony, beczki przed odstawieniem na dłuższy czas mocno siarkuję spalając w nich siarkę.
zdrówka
W moich winach nigdy nie wyczuwam zapachu bezwodnika, pomimo że wina zlewam w ciągu roku do pięciu razy zawsze w dobrze siarkowane naczynia.
Balony, beczki przed odstawieniem na dłuższy czas mocno siarkuję spalając w nich siarkę.
zdrówka
Ostatnio zmieniony 2008-05-23, 16:05 przez zbynek, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Pirosiarczyn w destylacie - jak to usunąć
Sprawa jest bardzo prosta. Metoda sprawdzona i stosowana w praktyce przy zbyt mocno zasiarkowanych winach. Dodajesz kilka kropel wody utlenionej i mieszasz. Operację powtarzasz do zaniknięcia zapachu dwutlenku siarki. SO2 utlenia się do SO3 – w ten sposób pozbywasz się agresywnego zapachu.Elrodos pisze:Witam!!
Czy da się usunąć rozpuszczone SO2 z destylatu?
Pozdrawiam wszystkich kapiących
To podsumowując mozliwości usunięcia woni pirosiarczynu z destylatu to:
1. Przefiltrowanie przez węgiel aktywny;
2. Zobojętnić soda oczyszczoną i ponownie przedestylować;
3. Kilka kropel wody utlenionej do zniknięcia zapachu;
W niedługiej przyszłości jak znajde chwile to skorzystam z punktu 3. jak to nic nie da to spróbuje przepuścic to przez węgiel od 98%. Jak to nie pomoże to dodam sody i przedestyluje.
O efektach poinformuje
Wszystki serdecznie dziękuję za wypowiedzi tz. podpowiedzi
[ Dodano: 2007-10-03, 18:16 ]
Użyłem wody utlenionej 3% (Hydrogenii peroxydum 3%) aby pozbyć się drażniącego zapachu pirosiarczanu. Całe szczęście zadziałało Jednak nie było to kilka kropel bo potrzebowałem ok 50 g wody utlenionej na 2,5 litra 50% trunku. Także wydaje się że ilość dosyć spora.
W tej chwili nie ma żadnego zapachu pirosiarczanu tylko pożądany zapach spirytusu
Jeszcze przepuszczę to przez węgiel i będzie można sprobować co to wyszło
1. Przefiltrowanie przez węgiel aktywny;
2. Zobojętnić soda oczyszczoną i ponownie przedestylować;
3. Kilka kropel wody utlenionej do zniknięcia zapachu;
W niedługiej przyszłości jak znajde chwile to skorzystam z punktu 3. jak to nic nie da to spróbuje przepuścic to przez węgiel od 98%. Jak to nie pomoże to dodam sody i przedestyluje.
O efektach poinformuje
Wszystki serdecznie dziękuję za wypowiedzi tz. podpowiedzi
[ Dodano: 2007-10-03, 18:16 ]
Użyłem wody utlenionej 3% (Hydrogenii peroxydum 3%) aby pozbyć się drażniącego zapachu pirosiarczanu. Całe szczęście zadziałało Jednak nie było to kilka kropel bo potrzebowałem ok 50 g wody utlenionej na 2,5 litra 50% trunku. Także wydaje się że ilość dosyć spora.
W tej chwili nie ma żadnego zapachu pirosiarczanu tylko pożądany zapach spirytusu
Jeszcze przepuszczę to przez węgiel i będzie można sprobować co to wyszło
Ostatnio zmieniony 2007-09-19, 08:47 przez Elrodos, łącznie zmieniany 1 raz.
Łukasz
Witam.
Dostałem w ubiegłym tygodniu od znajomego ok. 40 L wina wycofanego ze sprzedaży.
W większości przypadków winowajcą był wytrącony cukier (kilka - kilkanaście kryształków).
Jako że nie były to wina tanie, więc dyskwalifikowało to je do sprzedaży.
Ok. 2/3 z nich to wina węgierskie (muskat-coś tam), trochę francuskich i hiszpańskich, prawie wszystkie białe.
Napaliłem się okrutnie na "prawdziwy" koniak gronowy - w końcu koniak powstaje właśnie z win białych.
Destylacja na wypełnieniu 50 cm (luźnym), bardzo delikatne grzanie, minimalny refluks i....
Okazuje się że pirosiarczyn nie wietrzeje do końca nawet w lepszych winach.
Destylat "wali" zgniłymi jajami.
W winie nie było go w ogóle czuć (próbowałem - zresztą zostawiłem sobie kilka butelek), natomiast wysoka temp. uwypukliła cały (za przeproszeniem) jego "aromat".
Tak więc porażka. Czyszczenie chemią i powtórna destylacja.
Gdybym wiedział że tak się skończy zostawiłbym sobie więcej butelek.
Pozdrawiam.
Tomek
Dostałem w ubiegłym tygodniu od znajomego ok. 40 L wina wycofanego ze sprzedaży.
W większości przypadków winowajcą był wytrącony cukier (kilka - kilkanaście kryształków).
Jako że nie były to wina tanie, więc dyskwalifikowało to je do sprzedaży.
Ok. 2/3 z nich to wina węgierskie (muskat-coś tam), trochę francuskich i hiszpańskich, prawie wszystkie białe.
Napaliłem się okrutnie na "prawdziwy" koniak gronowy - w końcu koniak powstaje właśnie z win białych.
Destylacja na wypełnieniu 50 cm (luźnym), bardzo delikatne grzanie, minimalny refluks i....
Okazuje się że pirosiarczyn nie wietrzeje do końca nawet w lepszych winach.
Destylat "wali" zgniłymi jajami.
W winie nie było go w ogóle czuć (próbowałem - zresztą zostawiłem sobie kilka butelek), natomiast wysoka temp. uwypukliła cały (za przeproszeniem) jego "aromat".
Tak więc porażka. Czyszczenie chemią i powtórna destylacja.
Gdybym wiedział że tak się skończy zostawiłbym sobie więcej butelek.
Pozdrawiam.
Tomek
"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego w słowa!"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 1 gość